Jak przykre jest to, że wielu, zapewne młodych,niezaznajomionych widzow nie kuma geniuszu pana Marka i wypomina "nudy" czy jakis "kicz". Nic takiego tu nie miało miejsca. On tu wrocił do korzeni swoich dzieł. Wpadł na fajny pomysł i wsparł go - a nawet nafaszerował ile wlazło - swoimi niepowtarzalnymi znakami szczegółowymi, po prostu swoim stylem. Dla siebie i fanów jego tworczośći. Olbrzymi szacunek za to.
Jak już wyżej wspomniałem o nafaszerowaniu, to trzeba dodać,że napakował do tego filmu jeszcze jedno: mianowicie mase fenomenalnych metafor, którymi można byłoby obdzielić z **dzieisci/**dziesiąt innych polskich filmów ostatnich lat. Do tego nie mało puszczonych oczek dla znających konwencje, jak i też dla aktorów - nawet tych w epizodach, tj choćby Żak jako pracownik komunikacji miejskiej :)
Aż przykre,że ten film nie zebrał gloryfikacji na jaką zasłużył. Koterski to jednak inny wymiar. Mistrz.