Bawią i smucą jednocześnie komentarze, że monolog woźnej był niepotrzebny, zły, że to robienie z widza głupiego i tłumaczenie całego przesłania. Bo właśnie te komentarze pokazują, jak bardzo ten monolog był potrzebny.
Jeśli ktokolwiek twierdzi, że zrozumiał przesłanie filmu bez monologu... to znaczy, że właśnie z myślą o tych osobach ten monolog powstał. Bo smutne jest to, że ktokolwiek musiał w ogóle przesłanie rozumieć. Smutne jest to, że sprawy, które zostały w tym filmie przedstawione, nie są oczywistością, tylko czymś, co można "samemu zrozumieć po seansie". Nie, tego się nie powinno samemu rozumieć po seansie. To się powinno samemu wiedzieć przed seansem. I jeśli się wie, to wtedy tego monolgu nie odebra się jako wyjaśnienia całego filmu, tylko jako krzyk rozpaczy nad tymi, którzy tej oczywistości nie wiedzą. Którzy nadal krzywdzą swoje dzieci. I którzy potrzebują takiego filmu, by coś zrozumieć.