Tylko współczuć tym wcielonym do armii nieświadomym biedakom.
Nie lubię frazesu o "obrazowaniu bezsensu wojny" :)
Jeśli ten film jak i inne w swojej wymowie antywojenne filmy coś obrazują to fakt iż wojna jest chaosem.
ps. A wojny są bardzo sensowne w większości przypadków wbrew pozorom, oczywiście nie musi się ten sens podobać, ba ten tego sensu większość albo nie zrozumie albo nie zaakceptuje i nie chodzi o pieniądze bo wojna to bardzo droga sprawa i łatwo na niej stracić, wojna to zawsze ogromne ryzyko.
Wojna to porażka człowieka. Już samo jej zaistnienie oznacza naszą przegraną.Dlatego wojny wywołują zawsze ci, którzy sami w nich nie walczą, tylko wysyłają innych w swoim imieniu, dla swoich politycznych i ekonomicznych korzyści. Co ci biedni chłopcy mogli zyskać w Afganistanie? Mogli tylko stracić to co najcenniejsze - życie. I stracili je.
Politycznych, ekonomicznych to wbrew pozorom rzadkość
Czasem większą porażka jest brak wojny (patrz 1936 i propozycja by najechać na Rzeszę)
Patrzysz przez pryzmat nacjonalistyczny i tylko w ten sposób możesz uzasadnić sens wojny. Ja mówię poprzez pryzmat ludzki, humanistyczny.
Patrze przez pryzmat realistyczny i przyziemny a ty przez duchowy i idealistyczny
Patrzę jak umysł ścisły a ty jak humanistyczny
Jak powiedział Carl von Clausewitz wojna jest przedłużeniem polityki, realizowanej innymi środkami i jako taka towarzyszy ludzkości od zawsze. Z początku decydowali o niej władcy czy przywódcy religijni (o tak, tak, o tym nie wspomniałeś), którzy nie musieli pytać nikogo o zdanie i może było to uczciwsze. W demokracjach niezbędna jest zgoda parlamentu (bo to kwestia finansowania) i społeczeństwa (bo za parę lat wybory i potrzebni frajerzy na ochotnika). Najlepiej widać to na przykładzie USA, gdzie korpus piechoty morskiej może do walki wysłać prezydent (i pewnie dlatego jest najpotężniejszym człowiekiem na świecie), ale już o zaopatrzenie dla niego musi prosić Izbę Reprezentantów. A nic tak nie pomaga w decyzji jak święte oburzenie, że zabijają Amerykanów. Alamo, zatopienie pancernika Maine w Hawanie, czy transatlantyka Lusitania dawało preteksty do wojen, które przyniosły USA zdobycze terytorialne i pozycję mocarstwa światowego.
pełna zgoda Rafael.. wojna to działanie zbrojne które zawsze ma na 1 miejscu wzbogacenie czy ktoś to zaakceptuje czy nie.. wojna była oddawaniem życia prostych ludzi za złe decyzje polityczne rządzących.. podczas nie tak odległej 2 wojny światowej nie licząc zysków odpowiednich państw przemysł farmaceutyczny zrobił kilka kroków do przodu oraz setki miliardów.. jedni nazwą walczących bohaterami a drudzy głupcami, często słusznie.. użytkownik tyr1888 patrzy na ten problem bardzo wąsko, dlatego nie dostrzega istoty konfliktów zbrojnych i pisze brednie myśląc, że to argumentacja.. dzisiejszym źródłem konfliktów jest religia, codziennie ludzie oddają życie za poglądy religijne lub walkę w imię bogów.. w 21 wieku ludzie wierzą w religie gdzie każda ma poważne zarzuty historyczne, sprzeczności w samej sobie, ogromne zarzuty kierunków jak filozofia i logika.. 21 wiek ;)