"9-ta kompania" to chyba jeden z niewielu filmów traktujących o wojnie Rosjan w Afganistanie. Jako taki jest chyba jednym z lepszych. Jako film wojenny ogólnie już nie wypada tak dobrze.
Pierwsze co przychodzi na myśl po obejrzeniu filmu, to podobieństwo do Full Metal Jacket - konkretnie pierwsza połowa. Strzyżenie, wstrętny "drill instructor", trening, itd.: oczywiście wszystko w rosyjskim wydaniu. Później zaczna wiać nudą, aż do wyjazdu do Afganistanu.
Sceny walki są niezłe, ale dość krótkie. Na poziomie pomiędzy "Byliśmy żołnierzami" a "Szyfry wojny". Widać trochę techniki zaczerpniętej z zachodnich produkcji. Ale za to brak patosu i heroizmu, którego tak nie lubię w amerykańskich filmach.
Muzyka: prawie nie istnieje, w każdym razie słaba.
Ocena: 7/10