Obejrzałem ten rosyjski film o wojnie w Afganistanie z mieszanymi uczuciami.
Niewątpliwie film jest zrobiony sprawnie i z dużym rozmachem. Jako fabularny film wojenny robi wrażenie. Ale... czegoś brakuje. Mnie zabraklo szerszego kontekstu historyczno-politycznego. Tenże jest właściwie zastąpiony przez końcowe napisy. A akcja filmu dzieje się pod koniec wojny afgańskiej, krótko przed rozpadem Związku Radzieckiego, w ktorym rządzi Gorbaczow. Szkoda, że te istotne okoliczności wlaściwie pominięto. Podobnie brakuje pokazania różnic kulturowych - wojna wszak toczyła się w kraju islamskim. Owszem, kwestia ta została jakby wspomniana podczas sceny ze szkolenia żołnierzy przed wyjazdem na front, ale potem praktycznie reżyser do niej nie powraca.
Wreszcie, żołnierze walczący w Afganistanie są pokazani i traktowani jako bohaterowie. Trochę to nie współgra z faktem, że pod pretekstem "bratniej pomocy" tak napradwę dokonano agresji na Aganistan i ci żołnierze też byli agresorami...
Szkoda... Mógł powstać naprawdę ciekawy film (jego budżet wynosił 9 mln dolarów), natomiast w sumie jest to sprawny film wojenny i... nic poza tym.
Mnie utkwily w pamięci słowa radzieckiego oficera prowadzącego wspomniane szkolenie dla żołnierzy jadących na front: "W Afganistanie nikt jeszcze nigdy nie wygrał". Oby te słowa nie okazały się prorocze dla nas, bo od przyszłego roku bodaj tysiąc polskich żolnierzy ma pojechać do Afganistanu. Nie łudźmy się, oni też będą traktowani jako agresorzy...
przede wszystkim - film jest o żołnierzach a im kontekst historyczny i polityczny raczej zwisa... czy np. w "Szeregowcu Ryanie" jest inaczej?
nie jako z powyższego wynika również to, że są pokazywani jako bohaterowie - a nie byli bohaterami? to nie oni wymyślili tą wojnę - czy przez to, że ZSRR był tym "złym" (gdyby to ZSRR zwyciężył zimną wojnę zapewne komu innemu przypadła by rola tego złego, ale nie ważne ;-)) odbierasz prawo do bohaterstwa żołnierzom walczącym pod jego sztandarem? to co? - Rosja ma przekreślić prawie 100 lat swojej historii? gdzie ma szukać swoich bohaterów?
różnice kulturowe, islam - nie są pokazane bo były one w tej wojnie nie istotne, był to typowy konflikt zimnowojenny między ZSRR a USA o panowanie nad światem i nie było w tym miejsca na tak błache sprawy (przynajmniej nie były one ważne dla dwóch sił przez które ta wojna się toczyła czyli dla wcześniej wspomnianych mocarstw)
i ostatnie "w Afganistanie nikt jeszcze nigdy nie wygrał" - wygrali, Amerykanie, a obecnie w rolę agresorów z pewnością lepiej wpisują się bojówki terrorystyczne niż żołnierze NATO
gdyby to ZSRR zwyciężył zimną wojnę zapewne komu innemu przypadła by rola tego złego...
Ojo joj, jednak trzeba mięć odrobinę świadomości sensu. Owszem, ZSRR czy USA, każdy niby walczył o swój interes, ale wystarczy spojrzeć, co pozostawili po sobie USA a co Sowieci. Nawet nie sięgając do naszego przykładu, podział Korei jest jeszcze bardziej znaczący. Gdyby Sowieci globalnie wygrali moglibyśmy pełzać z głodu w imię wyższych racji zwycięstwa komunizmu - przy "szatańskich" i hedonistycznych Amerykanach to nam raczej nie grozi. To, że narzucający rację Sowietyzmu jako indywidua mogą być bohaterami, nie powinno jeszcze wypasać nas na smyczy ich melodramatyzmu. Z równym powodzeniem można wyobrazić sobi film o bohaterach z Wermachtu, czemu by nie...
Oglądałem film. Aktorsko jest genialny, ale refleksyjnie do filmów hollywoodzkich, jak "Pluton" czy "Czas Apokalipsy" jest mu daleko, jak do innej galaktyki.