Czy tylko mnie przez cały czas trwania filmu męczyła zupełnie wg mnie źle dobrana muzyka? Film generalnie mi się podobał, tym bardziej, że nie znałem wcześniej historii o 9 kompanii, jednak muzyka w filmie drażniła mnie niesamowicie, przez co ocenilem go tylko na 6 gwiazdek.
Poważnie? Na film składa sie wiele składowych, miedzy innymi muzyka, widocznie jesteś zbyt ograniczony i w filmie zwracasz tylko uwagę na obraz, w takim razie polecam obejrzeć avatara albo niezniszczalnych albo innego gniota
Właściwie to nie wiem czy jest o czym dyskutować po przeczytaniu stwierdzenia ,,na film składa się wiele składowych". Ale mniejsza o poprawność językową. Otóż dla mnie muzyka nie jest nieodzownym atrybutem filmu i może tego nie wiesz ale wyobraź sobie nie od zawsze kręcono filmy ze ścieżką dźwiękową. Wystarczy mi jeżeli muzyka nie przeszkadza w oglądaniu filmu, oczywiście jeśli przy tym podkreśla wartość artystyczną to jest to dodatkowy plus, nie mający jednak wielkiego wpływu na końcową ocenę. Odpowiadając na twoje pierwsze pytanie ,,Czy tylko mnie przez cały czas trwania filmu męczyła zupełnie wg mnie źle dobrana muzyka?" stwierdzam ,,Tak, tylko Ciebie" i przy tym pozostańmy.
Własciwie to nie wiem czy po odpowiedzi "To nie jest MTV" powinienem w ogole zaczynać z toba dyskusje, tak, wiem też ze nie od zawsze krecono filmy ze sciezka dzwiekowa. Tobie wystarczy jezeli muzyka nie przeszkadza w ogladaniu filmu, wiec po co sie odzywasz w tym temacie? Ten post nie byl kierowany do ciebie, tylko do ludzi, ktorzy przywiazuja do muzyki w filmie wieksza wage, dlatego twoja opinia mnie w ogole nie interesuje i przy tym pozostańmy.
Zadałeś przecież pytanie: ,,Czy tylko mnie przez cały czas trwania filmu męczyła zupełnie wg mnie źle dobrana muzyka?". Odpowiedziałem na nie. Ty jednak nie zadajesz pytania żeby uzyskać odpowiedź a jedynie znaleźć potwierdzenie własnej teorii.
Odpowiedź na nie wygląda troche inaczej niż odrazu jakiś atak, którego użyłeś. Jak możesz twierdzić, że muzyka w filmie nie jest ważna nie rozumiem kompletnie :) a to, że nie od zawsze kręcono filmy ze ścieżką dźwiekową nie było raczej celowe
Moim zdaniem muzyka nie była mocną stroną tego filmu ale także jakoś strasznie mi nie przeszkadzała :)
A wg mnie muzyka w tym filmie znakomicie dopełniła obraz, tworząc przestrzeń na dodatkowe emocje. Ale, tak nawiązując do wypowiedzi innych to swoją drogą ciekawa jestem, jaki by ten film był, gdyby zrobić go kompletnie bez jakiegokolwiek podkładu muzycznego. Coś jak w Cast Away (do pewnego momentu). Tak by każdy, najcichszy dźwięk w filmie generowała jedynie pokazywana rzeczywistość, wojna... Choć i tak uważam, że muzyka była mocniej zaakcentowana lub też bardziej stonowana kiedy trzeba, w odpowiednich momentach nie było jej wcale i w odpowiednich dławiła dodatkowo gardło. Wg mnie mistrzostwo :)
[za to w "Helikopter w ogniu" muzyka już za bardzo "wchodziła mi w kadr", za bardzo czułam jej obecność (=>obecność setek ludzi, odpowiadających za oprawę filmu), bym mogła zakochać się w tym obrazie. Też oparty na faktach, ale już samą ścieżką dźwiękową zanadto ingerujący w ludzkie odczucia podczas oglądania konkretnych scen, jakby mi mówiono "tu ma być ci smutno", "tu jest spoko". Ale film też dobry.]