Kiepski, nudny, przegadany, w dodatku z wybitnie papierkowymi postaciami. Kompletnie nie zapadający w pamięć, zwłaszcza gdy w dialogach pojawia się natrętne i niepotrzebne filozofowanie, wprowadzające dłużyzny. Po co było z Afganistanu robić stylizację na najgorsze momenty Hollywoodzkiego kina? W efekcie nawet sceny batalistyczne, mimo efektów, wydają się rozwleczone i pompatyczne jak w Wagnerowskiej operze. Nie polecam, a jeżeli ktoś chce zobaczyć dobre kino nt. "Afgańców", to zdecydowanie powinien sięgnąć po Morderczy Afganistan i Bestię, niż tego gniota. Nie chcę widzieć Stalingradu w wydaniu tego samego reżysera, bo wyjdzie pewnie Twierdza Brzeska vol. 2.