Myślałem, że tylko ja nie umiałem wytłumaczyć synowi, o co była ta wojna.
Większość żołnierzy też nie rozumiała. A czy nasi, którzy jako kolejni "zdobywcy" znów wybrali się do Afganistanu rozumieli, po co tam jadą?
Stary Bondarczuk kręcił film o wojnie ojczyźnianej, jak nazywają ją Rosjanie. Tam był i cel, i sens. Młody Bondarczuk miał trudniejsze zadanie. I wywiązał się z niego nie gorzej, niż amerykańscy twórcy, ukazujący w "Plutonie" i wielu innych filmach bezsens wojny wietnamskiej.