kanibale...
...pojawiaja sie tylko na chwile, a film ogolnie nie podobal mi sie. NIe jest tym jednak zaskoczona. Wiekszosc filmow (nie wszystkie) z Jimem Carrey'em w roli glownej jest malo smieszna i budzi niesmak.
Nie ma to jak odpowiadać na komentarz z przed ośmiu lat ;)
Masz rację, moja wypowiedź była żałosna, ale nie mogę się z Tobą zgodzić, że ten film to gniot. W tym momencie to już klasyka komedii, chociaż, oczywiście, nie wszystkim taki humor musi odpowiadać, tak samo jak nie wszyscy lubią "American Pie". Niemniej uważam dalej, że ten film w swoim gatunku jest majstersztykiem, a to, co robi w nim Carrey wymaga nie lada talentu, bo to naprawdę więcej niż zwykłe wygłupy ;)
Nie zgadzam się
Cannibal Corpse rulez. To mój ulubiony zespół, ale film jest też po prostu zajebisty. Jedna z lepszych komedi jaką widziałem. Cannibale to ulubiona kapela Jima Carey'a.
weteran death metalu
Tak, to prawda, chwilowy fragment z Cannibal Corpse to jedyny powód dla którego ten film oglądam. Ale czy nie uważasz, że jakby ta prawdziwie metalowa estetyka zostaje tu trochę obśmiana? No wiesz, Ace Ventura pojawia się na tym koncercie tak ni z tego ni z owego, zaczyna jakoś tak dziwnie poruszć głową, ludzie przebywający tam razem z nim prezentują ściśle określony, niekoniecznie prawdziwy wzorzec. Ale cóż, grunt, że zespół jest prawdziwy, a nie żadna podróba. A wokal Barnesa jest po prostu rozwalający.