Humor jest wszechobecny, czasem wyższych, czasem niższych lotów, ale bawi za każdym razem, dlatego film jest wielokrotnego użytku. Jim Carrey ma ogromny talent komediowy, w tym filmie chyba najbardziej go pokazał. Nie ma co, 7/10.
Mnie powrót do tego filmu po latach nieco rozczarował. Momentami ten humor jednak zbyt niskich lotów, jak dla mnie ;) Z drugiej strony są i momenty, w których rechotałem bez opamiętania. Chociażby podczas sceny w domu dla umysłowo chorych, gdy Ace przedstawia swój pokaz w slow motion. Ocena wyśrodkowana, natomiast to, że Carrey ma nieziemski talent to rzecz bezdyskusyjna. I rzeczywiście można ten film zobaczyć przynajmniej kilka razy, zawsze wyłapując coś nowego. Tym razem wyłapałem np. po raz pierwszy moment, w którym Carrey parodiuje Seana Connery'ego (mówiąc z charakterystycznym akcentem i typową barwą głosu coś w rodzaju "It's such a wonderful party and I wasn't invited"). Wydaje mi się jednak, że film byłby lepszy gdyby zrobiono go w nieco mniej przerysowany sposób.