Miałam dać 7, ale ze wzgl. na Jude Law'a dałam 8 :P Ogółem mnie film nie porwał - może potemu że jestem kobietą ;P alee..jakoś 'mało syty'... brak mi morału, puenty...Całość niby dobrze posklejana, rozterki prawdziwe...ale jaki przykład postawy? - Nie za ciekawy...niekiedy właśnie człowiek powinien odmówić sobie przyjemności, z czegoś zrezygnować, wprowadzić w swoje życie wyrzeczenia, podejść z zadumą do tego co sie robi, i może jednak coś zmienić? Zmienić swoją postawę na lepszą.
Zauważcie, gdyby Alfie rozsądniej postępowa, na pewno już pod koniec filmu miałby żonę i być może pociechę. Ustatkowałby się, miałby osobę której zawsze może ufać. Nie byłby sam - a owa samotność jak kilkakrotnie podkreślał, jednak mu przeszkadzała.
Styl życia jaki wiódł Alfie - potępiam. Uważam, że stać go było na niewielką pracę nad sobą, kilka zmian w hierarchii moralności i wartości i by był zuch chłopak - jak również pewno i w niedługim czasie, praca zaowocowałaby w rodzinę i spokojne, szczęśliwe, dostatnie, szalone na pewno również - życie.
Całość filmu - dość ciekawa, inna, lubię aktora grającego gł. rolę. - i jak mówię, film bezstronnie zasługiwałby według mnie na 7/10.
Pozdrawiam :)