Jude Law jest świetnym aktorem, ale to nie zmienia faktu, że akurat ten film jest wyjątkowo słaby

Nie oszukujmy się: ponad połowa filmów na FW, która ma uśrednioną ocenę w przedziale 6.5-7.5 ;- kompletnie na to nie zasługuje, ponieważ "społeczność filmwebu" ; która statystycznie biorąc rzadko kiedy "myśli" kieruję się TĄ właśnie uśrednioną oceną. Przy okazji warto jeszcze wspomnieć, że ludzie nie potrafią operować skalą, no bo jak tu uznać za wiarygodną taką osobę, która ocenia co drugi film na 10.0 ?.?

:)
Ja nie szastam 10-tkami oceniłam ponad 400 filmów a 10 dałam na razię 8 filmom :) niektóre oceny faktycznie mnie zastanawiają, ale moze dlatego, ze kategoria filmów ktora mi sie nie podoba i oceniam ją słabo jest w guście innych użytkowników ???pozatym mamy tu ludzi w roznym wieku np. nastolatków

przede wszystkim mamy tu trolli ;) albo to ja mam takie szczęście. i zgadzam się z tym, że niektórzy po prostu nie umieją skorzystać ze skali ocen - bo kwestia gustu to zupełnie inna i bezdyskusyjna sprawa, jeśli jednak film jest słaby, to statystycznie powinien się spodobać ledwie garstce osób, a pozostałe oceniłyby go nisko. Tu jest jednak inaczej

Może to zabrzmi jakbym się wymadrzała, ale kazdy wykres użytkownika, ktory ocenia filmy powinien wygladać jak Krzywa Gaussa, jeśli tak nie wygląda, to cos jest nie tak... niektórzy oceniaja tylko filmy, które im sie podobają, a reszty nie oceniają. Inni oceniają tylko te wybitne, żeby ktoś nie zarzucił im "odpustowego gustu"...Szkoda, że nawet w wirtualnym świecie, gdzie jesteśmy tak anonimowi dbamy o swój wizerunek i reputację do tego stopnia, że boimy sę wyrazić własne przekonania (abstrachując od wulgaryzmów i pochodnych:)) - tego akurat się nie wstydzimy...

fakt, najwięcej jest filmów przeciętnych, wybitne i gnioty (na szczęście) są jednak stosunkowo rzadkie. U mnie najczęściej pojawiają się więc oceny między 5 a 7 ;)

ja 7 a reszta maleje po bokach (prawidłowo) :)

Wybaczcie, że się wtrącę, ale moim zdaniem akurat nie chodzi tutaj o braku umiejętności posługiwania się skalą. Problem tkwi raczej w tym, czy oceniać wszystkie filmy według jednej miary, czy do każdego gatunku stosować ją osobno. Bo wiadomo, że komedia romantyczna, która z założenia ma być miła, łatwa i przyjemna nie dorówna jakiemuś dramatowi psychologicznemu (ot taki tam przykład tylko), ale w swojej kategorii może spełniać absolutnie wszystkie warunki, jakie stawia się przed takim gatunkiem. Ja mam bardzo dużo problemu z ocenianiem na filmwebie właśnie z tego powodu. Staram się jednak wystawiać oceny wg kryterium gatunkowym, a nie ogólnym, dlatego ktoś mógłby określić, że mój gust jest dziwny, bo rzeczy właśnie lekkie, mogą mieć u mnie podobną ocenę co film z kategorii "wybitnych" (zwał jak zwał) i podejrzewam, że nie tylko ja w ten sposób czynię.

Ja robie dokładnie tak samo Dziennik B.J ma u mnie 8 tak samo jak zmierzch cz 1 czy dokument"Przeznaczone do burdelu" i tak samo jak "Speed" ale moim ulubionym gatunkiem sa kostiumowe dlatego zazwyczaj te oceniam najwyżwej jak np. Szkarlatna litera, która jest romansidlem strasznym, ale mimo tego ma wiele aspektów które łącząc w calosc sprawiają ze daje jej 9 tak samo jak Bitwie o Czarnobyl - dokument (i nikomu nic do tego - to że tak oceniam nikomu nie szkodzi, nie wybuchnie z tego 3 wojna światowa:))

No widzisz, a ja wiele filmów obejrzałam, a jeszcze nie dostąpiłam zaszczytu zoczenia arcydzieła (bo taki tytuł ma tutejsza "10/10") kinematografii. Widziałam sporo bardzo dobrych i ileś naprawdę rewelacyjnych obrazów, ale dzieła nad dziełami (bo to ten termin oznacza) niestety jeszcze nie... Masz szczęście, że widziałaś ich aż osiem. ;)

Bynajmniej nie dlatego że mam jakieś wygórowane gusta, ale po prostu staram się być uczciwa w swojej ocenie i szczera sama przed sobą.
A z kolei fakt że coś jest dogłębnie ambitne, czy rewelacyjne z innego powodu nie oznacza od razu, że mam obowiązek się w tym zakochać i określać jako "ulubione" (serduszko przy punktacji). Dlatego przykładowo zdarza mi się ocenić coś na "średnie" (5/10) po prawdzie, ale uderzające w moje klimaty i gdy wiem, że chętnie do tego wrócę - klasyfikuję jako ulubione - nawet jeśli to tylko gniot obiektywnie patrząc. Lecz "serce nie sługa". ;)
Nie będę windować danego obrazu do rangi geniuszu, tylko dlatego że jest w moim stylu.

Dlatego zupełnie obiektywnie, bez sugerowania się urodą aktorów itd., oceniam "Alfie'go" jako po prostu "dobry" film.
Nie jest to wyżyna intelektualnej pożywki, ale też nie jest to wbrew pozorom płytki obraz, jakkolwiek w myląco lukrowanej oprawie.
Solidnie dobre kino. Nie więcej, nie mniej.

to życzę Tobie abyś znalazła w końcu film na miarę "Twojej 10" :)

Dziękuję. :)

To był pierwszy film, z którego dowiedziałam się, kto to jest Jude Law i zakochałam się w uśmiechu Alfiego :P
Ale co do filmu. Ambitnym bym go nie nazwała, można wyciągnąć w niego jakieś prawdy życiowe, trzeba tylko chcieć, ale największą jego zaletą wg mnie jest montaż i grafika filmu. Bardzo przyjemnie się ogląda, muzycznie również fajnie.