mam prosbe, czy ktos moglby opisac mi alternatywne zakonczenie??
Powiem ze widzialam to z happy endem czyli wszyscy zli gliniarz ida siedziec , a nawrocony gangster po 15 latach wychodzi na wolnosc.
Jakie alternatywne zakonczenie? Film opowiada o prawdziwych ludziach i prawdziwych wydarzeniach. Nie ma alternatywnego zakonczenia. Dla ciekawych: http://en.wikipedia.org/wiki/Frank_Lucas_(drug_lord)
Pozdrawiam
no dlatego tez sie zdziwilam, jednakze w jednym z postow jest wyraznie mowa o innym zakonczeniu...
Jest alternatywne zakończenie: (zaznaczam, że może to być SPOILER!) w wersji kinowej i moim zdaniem lepszej Frank Lucas wychodzi na wolność, drzwi się za nim zamykają i na tym koniec. W wersji rozszerzonej scena jest przdłużona i przed drzwiami na Franka czeka Richie Roberts (Russel Crowe), prowadzą dyskusję o tym że Richie nie da umrzeć z głodu Frnakowi, że to kiedyś było jego miasto, przy czym popijają sobie kawę. Całość ma chcarakter dość przyjacielski (chyba przez wzgląd na to że Frank był pierwszym klientem nowo złożonej przez Richego firmy adwokackiej, a dzięki jego zeznaniom ograniczono mu karę i wyszedł po 15 latach). W ostanim ujęciu Richie lekko powstrzymuje Franka (który się zapatrzył) przed wejściem na ulicę tuż przed szybko przejeżdżającym samochodem. Koniec. Osobiście uważam, że alternatywna końcówka filmu nic nie zmieniła, a jedynie trochę go wydłużyła:) (poprostu upadły gangster który nie wie co ma ze sobą zrobić, a takie samo wrażenie pozostawiło oryginane zakończenie).
OK, nie widzialem wersji rozszerzonej. Ale jak sam piszesz, koncowka nic nie zmienia - a wiec nie mozna nazwac tego alternatywnym zakonczeniem:) Jest takie samo tylko wydluzone o kilka scen.
ok dzieks bardzo. czyli to zakonczenie widzialam. myslalam ze to jest wlasnie to "normalne". Ale dziekuje za wyjasnienie.
W tym zakończeniu był jeszcze motyw z młodymi kolesiami, którzy przypadkowo trącili Franka na ulicy. Frank i Richard przystanęli, odwrócili się i pytają: "What?". Młodzi początkowo wyglądali jakby szukali zaczepki, ale przyjrzeli mu się trochę i odeszli z tekstem: "Nothing man, nothing..." - tak, jakby poczuli przed nim respekt mimo tego, że go nie znali.