Mnie również się podobał "American ganster". Russell Crowe był jak zwykle rewelacyjny: przekonujący w grze, ale również w wyglądzie. Ten aktor nie przejmuje się szczupłą sylwetką, żeby w każdym filmie był ładny i przystojny, ale upodoabnia się do przeciętnego człowieka. W ten sposób jest jeszcze bardziej przekonujący: ubrany byle jak , z wystąjącym brzuchem. Dzięki temu jestem w stanie uwierzyć, że to prawdziwy detektyw mający stresującą pracę i ważniejsze sprawy na głowie niż dbanie o sylwetkę.

Zgadzam się. Bardzo ciekawy film, a o tym, iż jest on oparty na faktach dowiedziałem się dopiero pod koniec filmu. Aż nie chciało mi się uwierzyć, ale to tym lepiej dla filmu ;-)

Film rzeczywiście dobry. Nie żadne arcydzieło, czy jakaś tam rewelacja, ale to bardzo dobrze zagrana i pomimo długiego metrażu wciągająca historia. Jedno, co mnie zdziwiło to to, że Ruby Dee za tą dobrą, ale w sumie niczym się nie wyróżniającą rolę matki Washingtona, która trwała w sumie pewnie 2 minuty czasu ekranowego dostała nominację do Oscara. No cóż - to była przesada. Tak, czy owak - film warto obejrzeć, a ode mnie mocne 7/10.

Mi głównie brakowowało dobrego, nie-patetycznego zakończenia. Tak, wiem "to film bigraficzny i musiało się skończyć tak, jak się skończyło, aczkolwiek Scott mógł sobie podarować anielskie chóry itp. xD
I jakos ... nie wiem. No mniej patetycznie po prostu.
Ogólnie film, jak ktoś już wyżej napisał, po prostu dobry.

mi również się podobał, ale rzeczywiście czegoś brakowało... chociaż ja jestem idealistką i mam za duże wymagania ;d. bardzo doceniłam w tym filmie grę denzela, ogólnie to dobry aktor.