W odróżnieniu od innych krótkometrażówek Lyncha, "Kaleka" jest pozbawiona surrealizmu i wstawek animowanych. Tym niemniej warta zobaczenia - zamiarem Lyncha było pewnie zrobienie dramatu bazującego na liście pisanym przez kaleką kobietę, zaś czynności dr. Lyncha są dla nich jedynie tłem - film wprawia w zakłopotanie i dezorientację, czy mamy się skupić na czynnościack lekarza, czy na treści listu. I o to chyba Lynchowi chodziło.
O ile pamiętam, film ten powstał tylko dlatego, że Lynch dostał jakiś nowy model kamery i przetestował ją kręcąc ten filmik. Sam Kalekę wspomina, że to "bardzo minimalistyczne, tyle".
Lynch musiał się czymś po prostu zająć w trakcie chwilowego zawieszenia zdjęć do "Eraserhead", a ze nadażyła się taka okazja... Ja tam osobiście bardzo lubię ten filmik, ma klimat.
Ja nie oceniłem tego filmu, ciężko mi się do niego w jakikolwiek sposób odnieść, co nie zmienia faktu, że jest ciekawy, dziwny. Według mnie, pierwsze (te surrealistyczne) dzieła Lyncha były zapowiedzią świetnego "Eraserhead", lekkim pokazem dziwactwa jednego z największych freaków współczesnego kina.