Jedna z najbardziej błyskotliwych narracji wizualnych jakie widziałem. Niebywały skok talentu Mela
Gibsona, który może być częścią boskiej interwencji a do tego świetna alegoria o upadku
Dzikiego Zachodu. Jeden z najlepszych filmów ostatniej dekady.
Niestety, nie mogę podzielić tej opinii. Film ma dobrą scenerie, kostiumy itp. ale znajomość religii tamtego rejonu to chyba czerpali z "Wally poznaje historie świata". Kultura Majów przemieszana z kulturą Azteków. Słynne targi umiejscowione w złym miejscu.
Cała scena pojmania mieszkańców wioski do kosza. Rytualne wojny tak nie wyglądały. Nigdy nie odbywały się w wiosce wroga. Zabieranie kobiet jako jeńców? Nic z tych rzeczy. Irracjonalna scena sprzedawania ich na targu. Jeńcy, którzy od razu idą pod nóż? Bez przygotowania, ze strachem w oczach (ofiara musiała być odważna, pogodzona z losem, inaczej była niemiła bóstwom). Do tego służyło wcześniejsze przygotowanie rytualne oraz odurzenie narkotykami (+ sam kapłan był odurzony). Do tego dlaczego wprowadzają ich jakimś bocznym wejściem, a nie głównymi przejściem? buahahahaha).
Poza tym wioska, w której wszyscy śpią!? NIKT NIE PILNUJE? hahahaha...!
Scena z wypełnieniem dziury wodą.... chyba to komentarza nie potrzebuje.
Mnóstwo przerysowanych scen. Nielogiczne obrazy. Samo zaćmienie słońca, to chyba najbardziej oklepany motów tego typu filmów.
Szkoda, bo wizualnie prezentuje się bardzo dobrze.
A co mnie obchodzą fakty historyczne i to jak było naprawdę?? To nie jest film historyczny i to , że wiele scen nie zgadza się z tym co działo się w rzeczywistości nie ma żadnego znaczenia bo w świecie filmu to mogło się zdarzyć. Taka sama sytuacja jest w "Bękartach Wojny" Quentina Tarantino. Mamy np. sekwencję w której Hitler ginie w Paryżu i wszyscy wiedzą, że jest to nie prawda ale oglądając film nie ma to większego znaczenia. To jest świat filmu. O faktach historycznych mogę sobie poczytać w google albo włączyć film dokumentalny o kulturze majów.
Fakty historyczne? Nie pisałam o "nieprawdziwych wydarzeniach", tylko o nieścisłości w obrazie religijno-kulturowym.
Ty własnie mylisz Majów z Aztekami, bo "wojny kwietne" to aztecki wynalazek (no, moze toltecki). Majowie, jak na to wskazują zachowane fresk (Bonampak), składali ofiary z ludzi w sposób trochę inny. Tam wyraźnie są składani spętani jeńcy. Majowie prowadzili długie i krwawe wojny z sąsiadami, więc wizja ataku na wieś jest dość realna. A co do targu, to nie jest on w ogóle umiejscowiony w tym filmie. Ot, gdzieś w mieście. poza centrum.
Nie do końca, ponieważ Mojowie byli silnie związani z Toltekami (elementy ubioru - pióra, zwyczaj ofiar z ludzi). Do XII w. to oni rządzili na Jukatanie. Dopiero potem należał do Majów....
To Toltekowie byli wojowniczy i podporządkowywali sobie okoliczne tereny (z nich potem wyodrębniła się grupa mówiąca językiem Maya). Koniec filmu, przybycie Hiszpanów mówi jasno, że "jesteśmy" w wieku XV.
Ok, dokształciłam się w sprawie ofiar, zgadzam się... choć obstaje przy narkotykach. Poza tym Aztekowie składali bardzo podobne ofiary (obdzieranie ze skóry, wrzucanie do ognia, obcinanie głów). Wojny rytualne były we wszystkich kulturach. + wojny między miastami (nie obchodziły ich małe plemiona), które i tak mocno przypomniały wojny rytualne.
Właśnie, targ powinien być umiejscowiony w centrum.
"wieś"... nieodpowiednie słowo, logika podpowiada, że powinni być to łowcy-zbieracze (las, brak terenów rolnych), ale nie pasują (osiadły tryb życia - wynika z dialogów), więc nie wiem kim oni byli.
Wybacz mi o Pani tę straszną i godną potępienia pomyłkę! A tak na poważnie, to płeć w przypadku forów nie gra aż tak wielkiej roli. Przynajmniej dla mnie. Oczywiście, to Ty masz rację! A ja wyszedłem na mizogina. Zrobię wszystko by następnym razem tego błędu nie popełnić!
PS: Sama racja, niezbyt uważnie przeczytałem Twoje wypowiedzi....
Kiedy coś się nie podoba, szuka się powodów. Ja uważam ten film za jeden z lepszych jakie oglądałam. Jaka ulga, bo nie muszę w związku z tym wymyślać kontrargumentów :).
Pozdrawiam.
Czasem, jeśli wszyscy krytykują dany film, to też się szuka powodów do obrony :P ja mam swoje małe skrzywienie dotyczące Azteków i Majów, co sprawiam, że film mi się nie podoba. Lubie spójność z realną historią, a nie nagięcia dla potrzeb filmu.
Rozumiem potrzebę. Posiadam takową (związaną z niespójnościami historycznymi), gdy autorzy filmu wyprowadzą mnie z równowagi czymś innym, jakąś myślową miernotą albo technicznym niedorobieniem. W przypadku Apocalypto nie znalazło to zastosowania :).
Biorąc pod uwagę, że nie wiem, gdzie wcisnąć moje przemyślenia, wciskam je tutaj. Czytałam kiedyś komentarz dotyczący tego, że ten film, to zerwanie z tradycyjnym wizerunkiem "dobrego dzikusa" (np. Rousseau). Moim zdaniem można powiedzieć że i tak i nie. Ponieważ jest to zerwanie z wizerunkiem, jaki wyżej wymieniony autor przypisywał Majom, ale z drugiej strony w filmie Majowie jako cywilizacja (wyższa, miejska) są zastawieni z Łapą Jaguara (łowca, mała społeczność) jako kwintesencją "dobrego dzikusa". Wydaje mi się, że mit dobrego dzikusa został jedynie przeniesiony, a nie zniszczony.