No niby wiem. Dla pieniędzy. Ale tak w ogóle to nadaje się na Disovery Chanell bardziej niż do kina. Kiedy już przestaną się gonić i podrzynać sobie gardła, nie zostaje nic. Dalej nie wiemy, co sobie prekolumbijscy Indianie myśleli w deszczowe wieczory, czy lubili swoje teściowe (ten zabawny epizod z robieniem wnuka pomijam, jako parodię naszych norm społecznych), czy szli za głosem serca czy raczej rozsądku, jakie mieli problemy z wychowaniem dzieci. Może za dużo wymagam...
Film nudny, brutalny i śmieszny... plus to właśnie krajobrazy i fajnie pokazane jak odkrywają nowy kontynent no i niby pokazane te obyczaje Majów i Azteków, ale jak pisałem za brutalne to. Gibsona lubię głównie za "Zabójczą broń" gdzie grał świetnie, ale reżyserkę niech zostawi a jeśli ma zamiar dalej kręcić to niech schowa ketchup do lodówki....