Prawda jest taka,że mimo iż udało mu się zabić wrogów, uratować rodzinę dobrze wiemy jak jego
historia się skończy.. Przypływają ludzie i każdy z nas wie co było później. Film oglądało mi się
bardzo dobrze i pomimo tego,że był dość długi to nie nudziłam się.
Przerażająco brutalny, momentami cała się trzęsłam..Sceny gdy obcinano głowy jeńców aby
złożyć ich w ofierze... aż brak mi słów.
Muzyka idealnie dobrana, świetne ujęcia, zwolnienia w odpowiednich momentach - ogólnie cudo.
Przerażał, wzruszał a momentami nawet bawił - wywoływał dużo emocji a to w filmach bardzo
cenię.
P.S - jestem w ogromnym szoku sposobem zszywania ran..pomysłowe !
Fakt, film był dobry i nie sposób się przy nim nudzić. Aczkolwiek, nie zgodzę się co do brutalności. Samo zobrazowanie tego, sposób wykonania i realizm- cud miód! Natomiast same czynności nie były na tyle brutalne, aby się trzęść. Choć rozumiem, że kobiety mają prawo do tego(nie ubliżając oczywiście płci pięknej).
Może nie chodzi o samą brutalność, ale kobiety są bardziej skłonne do empati i po prostu (mówię o sobie) wczułam się w rolę człowieka, który leżan na tym kamieniu, by stac się ofiarą dla bogów. Dlatego to chyba tak kobiety dotyka.
No film mega ciekawy.W ogóle kultura majów i te sceny kultu wycinanie serc, obcinanie głów. Też nie czułem jakieś zbytnie brutalności realizm w 100%. Mam prośbę znacie może jakieś filmy o upadku kultury majów i najazdy konkwistadorów( jeśli źle napisałem przepraszam) ale takie z rozmachem.
Jejku,naprawdę tego tak nie przezywaliście ? Może rzeczywiście jestem zbyt wrażliwa, ale to chyba jedna z najbardziej okropnych scen jakie kiedykolwiek widziałam, ze wszystkich filmów i scen w życiu. STRASZNE !
Ale to nie zmienia faktu ,że to super film oddał wiele realizmu i bez tych okrucieństw nie to nie było by to samo .
Jeśli chcesz zobaczyć coś NAPRAWDĘ brutalnego to wiele ludzi 'poleca' film o jakże wdzięcznym tytule: Cannibal Holocaust. Dodam, że sam go nie oglądałem, więc nie wiem jak trafna jest to propozycja ;-)
Obejrzałam zdjęcia z tego filmu i tyle wystarczyło bym upewniła się,że to zdecydowanie film nie dla mnie.
Jak i nie dla mnie. Niemniej chyba warto wiedzieć, że tutaj w 'Apocalypto' poziom brutalności wcale nie był jakiś specjalnie wysoki, wbrew temu co pisali w prasie.
Nooo, nie wiem. Moja 13 lat ode mnie starsza siostra również nie cierpi horrorów i scen przemocy. Mimo to pretensje miała o to, że nie mogła się oderwać i przez to następnego dnia chodziła niewyspana i że takich wsysających filmów ode mnie nie chce :D
Nie jesteś przewrażliwiona! W dzisiejszym zdziczałym świecie w którym przemoc jest czymś "normalnym" jesteś Aniołem wśród barbarzyńców...
Przykry koniec? Chyba pozytywny. W końcu ktoś tą dzicz przepędzi. Mówcie co chcecie, ale jeżeli Europejczycy by ich nie wybili to oni sami by to w końcu zrobili. Nie rozumiem dlaczego nad tymi kulturami wszyscy się użalają. Przecież tam dziennie latało tyle głów, że trudno sobie wyobrazić. To jakie oni wymyślne tortury stosowali mówi samo za siebie.
Skąd czerpiesz takie informacje? A tak przy okazji to z tego co się orientuję (co przeczytałam), to rzeczywiście w dużej mierze oni sami siebie wykończyli, gdyż miasta-państwa toczyły ze sobą wojny, do których namawiał ich "biały człowiek".
To źle doczytałas ,bo to właśnie okoliczne plemiona tak mieli dość Azteków ze dołączyli do najezdzcy zamiast go wspólnie odeprzec. Tak nienawidzili Azteków za ich rytualne mordy i przesladowania że woleli wspomóc obcych niż się razem sprzymierzyć. A nie biali ludzie ich mawiali xd
Niestety ale, nie za bardzo podzielam Twój entuzjazm na temat "Apocalypto". Oglądając go nie mogę powiedzieć, żebym się jakoś wybitnie nudził, no ale zaciekawienie tym filmem było raczej proporcjonalne do znudzenia. Przede wszystkim, dla mnie zawiódł scenariusz. Gibson mógł stworzyć na bazie swojego pomysłu o cywilizacji Majów naprawdę ciekawy film o tej starożytnej kulturze. Niestety zamiast tego podał film z prostolinijną i banalną fabułą, która raczej szerokim łukiem omija kwestie samej cywilizacji. Scenariusz bowiem zakłada żeby najpierw głównego bohatera schwytać, spróbować go zabić, a następnie go gonić aby znowu go zabić. Według mnie zbyt ambitne to nie jest. Troszkę zdziwił mnie też humor na początku filmu, bo o ile zapewne Majowie się śmiali to nie wiem czy akurat z takich kwestii jakie zaproponował reżyser (choć akurat było to zabawne tylko nie pasujące do kanwy tego filmu). Zirytował mnie również sposób w jaki nasz główny bohater odzyskał wolność. Rozwiązanie z zaćmieniem trochę naiwne. Ale może skończę już o scenariuszu i przedstawię, krótko moje inne spostrzeżenia. Nie bardzo podobała mi się miejscami praca kamery, czasami zbyt chaotyczna. Aktorsko tak sobie, ale w tym filmie aktorzy są akurat najmniejszym problemem. Na plus na pewno mogę zaliczyć zdjęcia i scenografię, które były bardzo solidnie wykonane i dopracowane. I na sam koniec według mnie największy plus tego filmu czyli zakończenie. Motyw nadpływających konkwistadorów i zachowanie będących akurat na plaży majów świetnie przedstawia nieuchronnie nadchodzącą zmianę. Podsumowując nie uważam, żeby "Apocalypto" był filmem udanym, miejscami potrafi jednak zachwycić by zaraz w kolejnej klatce wrócić do swojego niewysokiego poziomu. Trochę mam problem z oceną ale myślę, że najodpowiedniejsze jest 5/10 :)
Tak się składa, że kwestie biologiczne nie były wtedy takim tabu jak dziś i bardzo prawdopodobne jest, że ludzie śmiali się z seksualności, w końcu w końcu uprawiali seks niemal na widoku. Co do zaćmienia zaś, to zwróć uwagę, że kapłani nie byli specjalnie zdziwieni jego przebiegiem, jak i samym faktem jego pojawienia się. Nikomu wszak nie zależało na tym, aby wyrżnąć wszystkich okolicznych mieszkańców w nieskończoność. Ich astronomowie byli w stanie przewidzieć zaćmienie i wykorzystać je dla własnych celów. Ta scena i kwestia: "Boże Słońca, przywróć nam swój blask". Kapłan doskonale wiedział, że słońce zaraz znów się pojawi. Dzięki komu? Dzięki niemu i jego ofiarom. I tym sposobem zyskiwało się przychylność ludu.
Z całym szacunkiem, ale chyba jednak nie każdy z nas wie, co było później, bo koniec nie jest przykry. Film jest o tym, że do krainy ludzi, których bogowie wymagali składania ofiar, przypływają ludzie, których bóg się złożył w ofierze.
Powiedzmy, że ja też nie - co z tego? Kwestia wiary jest raczej drugorzędna, na pierwsze miejsce wystawiona jest kwestia moralności, porządku prawnego, cywilizacji (czy jak to zechcemy nazwać), które są zawsze z religią powiązane. Film jest zrobiony z pozycji chrześcijanina, który przedstawia brutalny świat pogan, gdzie przybycie innych chrześcijan ma być dla słabego poganina ratunkiem przed silnymi poganami. Ale raczej chodzi o wynikające z religijnych założeń różnice cywilizacyjno-moralne, niż o te, czy inne bóstwa. Finał filmu jest nieprzypadkowo - moim zdaniem - niemal identyczny, jak finał "Władcy Much", przesłanie też: "nie ma lepszej cywilizacji, niż oparta na kulturze antyku, rzymskim prawodawstwie i chrześcijańskiej moralności". "Apocalypto" udowadnia powyższe stwierdzenie ukazując świat sprzed nastania tej europejskiej cywilizacji, "Władca" - świat, który ją odrzucił, utracił. W obydwu filmach ratunkiem dla bohaterów jest przybycie przedstawicieli europejczyków (w sensie kulturowym, niekoniecznie geograficznym).
Udanego niedzielnego popołudnia.
Ja nie zgadzam się z twoim zdaniem co do "ratunku". We współczesnym świecie może nie odcinamy sobie głów ale robimy równie brutalne rzeczy, nawet gorsze rzeczy. Uszczęśliwianie na siłę nie jest żadnym ratunkiem.
Proszę to powiedzieć Gibsonowi, bo z jego filmu wynika coś zupełnie przeciwnego.
Zgadzam się, że film dość przerażający.. rzadko mi się zdarza, żeby czuć autentyczny strach podczas oglądania filmu (może już za dużo widziałem :)
Film ma naprawdę świetny klimat, taka mieszanka obrzydzenia i zaciekawienia w jednym. Idealnie pasująca muzyka, świetna charakteryzacja i to ciągle narastające poczucie strachu, zwłaszcza podczas 'składania ofiar'..
Moim zdaniem Gibson balansował tu na granicy pokazania okrucieństwa dla samego okrucieństwa, co niektórzy mu zarzucają. Ale tu akurat to pasowało i moim zdaniem zbudowało napięcie i poczucie ciągłego zagrożenia.
Co do głosu wyżej: "przybycie chrześcijan jako ratunek (..)" to ja odebrałem to wręcz odwrotnie.. to raczej było jak wpaść z deszczu pod rynnę. Bo co jest gorsze: ci, co gonią żeby zabić, czy ci którzy przyjeżdżają żeby "miłosiernie" szerzyć swoją wiarę? Cóż.. wszyscy wiemy, że często ich metody niewiele różniły się od tych przedstawionych w filmie. Poza tym ostatecznie główny bohater po raz kolejny wykazuje się dużą inteligencją i nie idzie w ich kierunku, a wraca 'zacząć od początku' :)
Po co tak mieszać z tym "szerzeniem wiary"? Takie dziecinne gadanie. Wiadomo po co przyjechali - po złoto!
Z deszczu pod rynnę? Ci krwiożerczy europejscy katolicy z Hiszpanii, o których niesamowitym okrucieństwie wiemy głównie z napisanej przez protestanckich Anglików, Niemców i laickich Francuzów historii, ostatecznie się z Indianami zlali w jedną nację, która koniec końców ma demokrację, prawa człowieka i takie tam.
Przypuszczam, że gdyby nie szerzenie owo straszliwe szerzenie wiary, to cywilizacja majańska sama z siebie by owych wynalazków nie zrodziła, ani tym bardziej nie objęła nimi ofiar dla bożków.
Chyba nie zrozumiałaś/łeś końcówki filmu. Mała dziewczynka przepowiedziała, że wszyscy oni zginą. Łapa Jaguara na widok najeźdźców uciekł, dwaj goniący go Majowie zostali i oczywistym jest jak dla mnie, że długo nie pożyją bo ich Hiszpanie za chwilę wykończą. Ja tutaj żadnego radosnego zakończenia nie widzę.
To nie jest radosnym zakończeniem, że źli ludzie zostaną ukarani, a dobry się im wymyka z rąk? Prze-ż to klasyczny happy end, jak z Czerwonego Kapturka.
co z tego, że "dobry wymyka się [złym] z rąk", skoro przyjechali kolonizatorzy? Za długo nie pożyje. Mnie ogarnął smutek na myśl, że cały jego trud pójdzie na marne, bo i tak niebawem zginą.
Daj spokój. Kto według Ciebie zamieszkuje obecnie południowy Meksyk, czy Gwatemalę (akcja filmu rozgrywa się na półwyspie Jukatan) - no przecież nie Hiszpanie, nawet nie Metysi, ale głównie Indianie.
Kolonizowana przez katolików Ameryka Południowa nie została - w porównaniu z podbijaną przez protestantów Ameryką Północną - niemal wcale wytrzebiona z pierwotnej ludności.
Arawakowie by sie z toba nie zgodzili. Inkowie rowniez. Widze ze masz co najwyzej mgliste pojecie o wyczynach hiszpanskich i portugalskich konkwistadorow? Podpowiem ci przerazajaca liczbe:szacuje sie ze w wyniku masowych mordow, wyniszczajacej pracy na plantacjach czy w kopalniach i z powodu chorob przywleczonych z europy, wyginelo w granicach 75-90% Indian w ameryce srodkowej i poludniowej. Kilka ludow wybito calkowicie, jak chociazby wspomnieni przeze mnie arawakowie. Tak na marginesie, hiszpanie mieli 'ciekawe' metody na indian...np rozcinanie dzieci mieczem na pol...nabijanie kobiet na pal wiesz w ktory otwor...itp itd. Tak wiec to co sie dzialo w ameryce polnocnej, jakkolwiek okrutne i zbrodnicze, to maly pikus w porownaniu do ameryk srodkowej i poludniowej,
Może zanim zaczniesz pisać bzdury, to sprawdzisz trochę faktów historycznych, choćby na wiki?
"Arawakowie należą do najliczniejszej grupy językowej w Ameryce Południowej, obejmując kilkaset tysięcy osób"
Czyli jest ich obecnie kilkaset tysięcy, a nie zostali wybici całkowicie, jak twierdzisz.
Jeśli w Ameryce południowej i środkowej wyginęło 90 % rdzennej ludności, to kto wg Ciebie tam teraz mieszka?
Fakty są takie, że w krajach na południe, od protestanckich kolonii brytyjskich ( USA) populacja Indian sięga niekiedy 45 % ogółu, a są to kraje wielomilionowe, zatem i Indian jest wiele milionów. O kilka rzędów wielkości więcej, niż przed hiszpańską kolonizacją. W Ameryce Południowej Jezuici zakładali redukcje misyjne - niczego podobnego nie zakładali w Północnej żadni anglikańscy pastorzy.
Ile milionów Indian jest w USA? Odpowiedź na to pytanie najlepiej obrazuje różnicę między kolonizacją katolicką i protestancką.
I to jest główny powód, dlaczego dajesz wiarę wierutnym przekłamaniom historycznym na temat konkwistadorów. Gdyby nie oni, dzisiaj w Meksyku nadal wyrywano by żywcem serca dla Kukulkana (Pierzasty Wąż, czyli Szatan w wersji Majów), obcinano by głowy, a ciała, które lądowały na ziemi, pożerano by. Tak tak. Wspaniała cywilizacja, która była zbudowana na fundamencie barbarzyństwa i rytualnych mordów. Się nie dziw, że Hiszpanie wytłukli Azteków, bo kiedy przybyli do Ameryki, ich piramidy ociekały krwią i wszędzie walały się trupy. Co ty byś zrobiła na ich miejscu? Pogłaskała i pochwaliła, że robią dobrze, żeby nadal w ten sposób rozwijali swoją "cywilizację"? Sięgnij do książek, które odkłamują tą historię. Do konkwistadorów przyłączały się pomniejsze plemiona indiańskie, które były ciemiężone przez Azteków, Inków, itd. Po ustanowieniu władzy hiszpańskiej w Ameryce Łacińskiej nastały porządek i bezpieczeństwo, a wszystko dzięki chwalebnym Hiszpanom, którzy dali Indianom Południowym światło Katolickiej Wiary w Prawdziwego Boga i wyciągnęli ich z ciemności pogaństwa oraz zakazali dalszych krwawych świętowań. Niech żyją Hernan Cortes i Francisco Pizarro!
Trochę mnie śmieszy Twoja wypowiedź, ale to nie jest miejsce do dyskusji na temat religii. Mimo to ciekawa jestem czy nawracanie przez wyprawy krzyżowe są Ci znane? Bo barbarzyńskie zachowania chrześcijan nie wiele różniły się od tych stosowanych przez Majów.
Krucjaty były po to, by bronić pielgrzymów przed Saracenami. Czarne owce znajdują się wszędzie, ale właśnie najmniej ich jest wśród chrześcijan. Robisz się żałosna, powielając te wypociny lewaków. A jakie są owoce ateizmu, który ty wyznajesz? Powiem ci: rewolta we Francji: 20% chłopów wandejskich wymordowano tylko dlatego, że opowiedzieli się za obroną Korony i Krzyża, dalej Cristeros - Meksyk lata 20. XX wieku: zwalczanie Kościoła przez masoński rząd polityczny (może tutaj mi wytłumaczysz, dlaczego film Cristiada jest zakazywana, bo gdyby pokazywała nieprawdę, to oficjalnie by ją dopuszczono, by dać pożywkę lewakom do zarzucania wybielania Kościoła), następnie Hiszpania lata 30. XX wieku -żydomasoński rząd republikański zezwalał a nawet dopingował, by burzono kościoły, księży i mnichów zabijano, a zakonnice gwałcono - tylko dlatego, że byli wyznawcami Pana naszego Jezusa Chrystusa, no i na koniec najpowszechniejsze przykłady: III Rzesza i ZSRR - wystarczy tylko wymienić te państwa, by skojarzyć, jak tam traktowano chrześcijan. Jakoś łatwo rzucać wam sloganami, które obraża Kościół (nota bene nawet nie wiecie, czym naprawdę jest Kościół Chrystusowy), ale nie potraficie wskazać męczenników za wiarę w Chrystusa. Faktycznie bardzo brutalni jesteśmy. Tak brutalni, że modlimy się za swoich wrogów o ich nawrócenie i wyciągnięcie ze ślepoty niewiary. Za ciebie zacznę się też modlić, by łaska Boża twego serca dotknęła i poznała swojego Ojca w Niebie i zbawiła swoją duszę.
Nie wiedziałam, że ateizm się wyznaje, dobrze wiedzieć, że brak wiary to wyznawanie.. pytanie czego? Zresztą nigdzie nie napisałam, ze jestem ateistką bo nie jestem, oprócz Twojego katolicyzmu jest wiele innych religii na świecie. Twoje wypowiedzi sprawiają mi dużo radości bo uwielbiam takie nawracanie na siłę. Widzę, że bardzo się obnosisz ze swoją wiarą, zupełnie nie potrzebnie bo nikogo to nie interesuje. A z tymi modłami to sobie podaruj i nie uszczęśliwiaj mnie na siłę, obejdzie się bez zbawienia :D
Jesteś zaślepiona w ciemnościach. Napisałaś, że nie wierzysz w Boga, zatem pojąłem to jako ateizm. I tak, ateizm się wyznaje, bo to jest wiara w to, że Bóg nie istnieje. :) No chyba, że jesteś agnostyczką, ale w to wątpię, bo agnostycy nie rzucają na lewo i prawo obrazoburczymi, antykościelnymi sloganami i nie powielają tak ochoczo laickiej propagandy, tylko sami biorą się za badanie.
Nawracanie siłą to masz u mahometan: za apostazję od islamu grozi śmierć. Tutaj nikt cię nie bierze za włosy do księdza, by dał chrzest święty: sama musisz chcieć, bo to jest podstawa - wolna wola jest też darem Boga. Modlitwa to nie żadne nawracanie na siłę, tylko środki, które mogą pomóc wyleczyć twoją duszę. Tak, jak lekarstwa są środkami pomagającymi w wyzdrowieniu ciała.
Tak jest wiele religii na świecie, które są założone przez Szatana. Jedyną religią prawdziwą jest katolicyzm łaciński, stąd nadal, mimo wielu kryzysów, jest wyznaniem najpotężniejszym na świecie.
Napisałam, że nie wierzę w Boga - tego, którego ty wyznajesz. Poza tym, ignorancie jest jeszcze Buddyzm, który też jest religią bez Boga. Najwyraźniej nie zrozumiałeś, że nie chcę aby moja dusza została 'wyleczona'. Z dwojga złego wole wierzyć w Szatana, który jest zły do szpiku kości niż w obłudnego, miłosiernego Boga, który pozwala głodować dzieciom w Etiopii ;)
Win za to ludzi, bo to ludzie są winni. Bóg nie ponosi żadnej winy. Myślisz, że nie osądzi surowo tych, którzy dopuszczają do głodowania? To się mylisz. A buddyzm nie jest religią, tylko systemem filozoficznym. Budda (właściwie Siddharta Gotama) był człowiekiem, którego "oświecił" Lucyfer, kiedy ten medytował pod drzewem. Buddyzm każe obłaskiwać demony, co jest zupełnym szaleństwem, bo człowiek nie da rady ujarzmić demona, natomiast może być odwrotnie. Znasz codzienną modlitwę buddyjskiego mnicha?
Dziękuję bardzo za cenny wykład, teraz jednak z szacunku do innych, którzy weszli tu by poczytać o filmie a nie przemyśleniach szalonego Katolika kończę tą dyskusję. Dobranoc.
Czyli się poddajesz. Widzisz? Pan Jezus pragnie Twojego zbawienia. Czeka, aż się nawrócisz do Kościoła Katolickiego. :)
Przepraszam, nie mogłem edytować swojego postu, więc piszę tutaj. Jeżeli wyznajesz inną religię, to w pełni to szanuję i proszę Pana, abyś weszła na właściwą drogę.