Kurde, czekam na ten film jak na żadną inną produkcję. Mel Gibson robi kino po swojemu, niepokorne, bezkompromisowe, chociaż w efekcie przeznaczone do masowego odbiorcy - taki swoisty paradoks. Pamiętne Braveheart, Pasja (którą nie do końca trawię ale której nie sposób odmówić wymowy i przekazu) teraz Apocalypto.
Rzecz o początku końca Majów. Wiadomo, że będzie to raczej wróżenie z fusów bo nikt tak na pewno nie wie co się tam wówczas rzeczywiście stało. Akcja filmu toczy się jeszcze przed przybyciem hiszpańskich konkwistadorów. Już po zwiastunach widać że Mel się szczypać nie będzie i zrobi film bardzo brutalny, wręcz naturalistyczny z osobliwym klimatem i egzotycznymi plenerami. Na pewno nie będzie to przesłodzone Rapa Nui.
Sami Majowie wydają się tu być bardziej stylizowani na Azteków, którzy bardziej zasłynęli ze składania krwawych ofiar z ludzi - wyrywanie serc, obdzieranie ze skóry i tym podobne przyjemności. Ale może to złudzenie. Jak gdzieś ostatnio wyczytałem Majowie też nie byli tacy spokojni jak to ongi uczono w szkołach i również praktykowali podobne obrzędy. Nieważne zresztą, na sam widok tego kapłana i jego łap ciarki człowieka przechodzą...