Film wbrew pozorom wielopłaszczyznowy, zwłaszcza w konkluzji i zakończeniu. Z początku może niektórym dłużyć się, ale tak naprawdę to film z gatunku tych, któremu trzeba dać trochę czasu. Po obejrzeniu, bardzo mocne skojarzenie z "Patriotą" w reż. Emmericha Rolanda (kto doceniał ten film, tego też nie będzie żałować). Tym razem Gipson już w swojej wizji spogląda na upadek kultur i cywilizacji, tylko z innej perspektywy czasowej. Film po części może i usprawiedliwia konkwistę, ale jego wymiar jest jeszcze szerszy i ponadczasowy. Myślę, że Mel chciał nam tu powiedzieć "jeśli obecna cywilizacja ludzka będzie nadal tak krwiożercza, jak ta pokazana w filmie, to jej upadku możemy się spodziewać się w każdej chwili". Film do pomyślenia.
Jeśli mam być szczera, to nie szukałam w ty filmie jakiegoś przekazu - ot, świetny film na wieczór. Ale jakby się nad tym wszystkim zastanowić, to może i takie było zamierzenie Mela - by pokazać nam, że się powoli wykańczamy, tak jak zrobili to Majowie.
Przyznaję, film nieco się dla mnie dłużył, ale od momentu, gdzie zaczyna się pościg, film rozkręca się. I zakończenie - trudno byłoby mi to przewidzieć, gdyby nie fakt, że ktoś już mi je wyjawił, niestety. Film dobry - warty polecenia.