Najlepszą rzeczą w tym filmie i bodajże jedyną (prócz Hauera) jest świetna muzyka i cytat z wiersza Dylana Thomasa na początku i na końcu filmu. Poza tym film dość nudny, oparty na czysto zewnętrznym ukazaniu różnic między "plemionami" androidów, a to się oczywiście zestarzało i na dzień dzisiejszy fizjonomie androidów przywołują lata 90te a nie daleką przyszłość i czasy postapokaliptyczne. Ogólnie myślę, że Omega Doom, robotnica i w mniejszym stopniu pozostali mają zbyt wiele w sobie uczuć jak na androidy i lepiej by było, gdyby były to cyborgi w takim wypadku. Szczęście, w nieszczęściu, że historia ta nie zakończyła się w iście hollywoodzkim stylu a na to się zanosiło.... Mimo wszystko czas przed tv jakoś mi dziwnie zleciał, klimacik był:)