... Jeżeli chodzi o grę aktorską, tzw. efekty (bo w tym przypadku trudno jest o nich mówić), w szerszym zakresie dialogi to zgadzam się w 100 procentach, że ten film to porażka. Ale po obejrzeniu doszedłem do wniosku, że jednak temat jak i poprowadzenie linii fabuły (nie mówię o szczegółach, jest kupa braków, ale mówię o głownym zamyśle i głównych wydarzeniach) nie było aż takie złe. Albo inaczej, nie było sztampowe w sensie takim, że znowu jakiś amerykański hero ratuje świat przed zagładą bla bla bla. Jestem przekonany, że gdyby była więcej kasy, lepsi aktorzy i trochę lepiej dopracowany scenariusz to odczucia byłyby zgoła inne. Film daje do myślenia, bo pokazuje fajne spojrzenie na temat apokalipsy, bez niepotrzebnych gadżetów amerykańskich. Ogólnie oceniam go słabo w kontekście filmu jako również obrazu i dźwięku, ale widziałem masę gorszych chałtur w których oprócz tych rzeczy, których zabrakło temu filmowi, brakowało również 5 klepki u scenarzysty i reżysera. Mam wrażenie, że w przypadku apokalipsy ta klepka była na miejscu, ale okoliczności, warsztat, możliwości po prostu nie pozwoliły na nakręcenie przyzwoitego obrazu.