Film jest nudny, ale pokazuje "pracę" u typowego Weinsteina od zaplecza, dodatkowo pełni rolę propagandową spłycając tematykę uwodzenia i wykorzystywania młodych kobiet spragnionych sławy w branży filmowej, znęcania się nad podwładnymi przez wpływowych producentów filmowych tekstami typu "nie przejmuj się, ona lepiej na tym wyjdzie od niego". Żona oraz kochanki producenta, którego nawet nie widać na ekranie, są tylko tłem i zabawkami. Kobiety same lgną do nieobecnego na ekranie koszernego macho jak ćmy do ognia i można uznać, że są same sobie winne. Głowna bohaterka płynie z falą i poddaje się koszernemu poczuciu moralności w zamian za obietnicę rozwinięcia kariery w przyszłości. Szef tłumaczy jej, że traktuje ją jak guano bo chce żeby się wyrobiła. Film można byłoby podsumować: "Nic się nie stało, "Weinstein" to normalny szef jakich wielu, możecie się rozejść". Producentem filmu jest Avy Aszkenazy, a nad całością tej ambitnej produkcji unosi się zapach czosnku i macy.