Dziiiwna hiszpańsko-bułgarska koprodukcja...
Najwyraźniej większość pieniędzy poszła na Antonio Banderasa, który (to swoisty "pieprzyk")
pojawił się jako niedogolony, łysy, smutny facecik z odstającymi uszami:):):)
Zabrakło kasy na scenografię (no, ale to dystopia, wiec nędza z bidą jest jak najbardziej na
miejscu) i co gorsza - także na zdjęcia (te są ledwie przeciętne) i montaż (fatalny).
Mimo to film da się oglądać bez bólu i poczucia zażenowania, jest więc ciut lepszy od wielu
głupawych superprodukcji dla siedmiolatków, jakie zalewają ostatnio kina.
Autorzy najwyraźniej mieli ambicję stworzenia "czarnego kryminału" w realiach
postapokaliptycznych, więc gdzieś "za uszami" mieli pewnie "Blade Runnera" (choć podzwaniał
też blachami "Ja, robot")...
"Jak spadać, to z wysokiego konia".
PS
Warto dodać, że wszystko to opisał już dawno Stanisław Lem w "Summa technologiae", lub
choćby w "Tragedii pralniczej" ( http://solaris.lem.pl/ksiazki/beletrystyka/dzienniki-gwiazdowe/66-
tragedia-pralnicza )
Banderas zdaje się desperacko:):):) poszukiwać nowego image'u.
I dobrze, bo już pora, na barze raczej już nie zatańczy, jeśli nie chce narazić się na gwizdy..
Szpera gdzieś w okolicach Marlona Brando?
To wcale nie taki głupi pomysł.
I znów, właściwie zgadzamy się, Banderas to aktor, który bywa gwiazdą. Czyni go to całkowitym przeciwieństwem np. Toma Cruisa. Renomę zdobył jeszcze w młodości u Almodovara. Nigdy nie zszedł poniżej pewnego, bardzo przyzwoitego, poziomu (no chyba że dostał za to kupę kasy) a czasem jest znakomity. Moim zdaniem może zagrać prawie wszystko. To nie maniak aktorstwa jak Christian Bale ale zawodowiec. Imponuje warsztatem co chyba z wiekiem będzie się coraz bardziej uwidaczniać.
Nie przepadam za Almodovarem, przyznaję bez bicia.
Banderas był absolutnie zjawiskowy:):):) w "Desperado", ale potem zaczął brzydko się starzeć (a są aktorzy, którym, jak choćby Bruce'owi Willisowi, wiek nie ujmuje, a dodaje męskiej urody, nawet z utratą włosów:):):)).
Ten aktor, niby taki macho, ma w sobie pewną... delikatność, co zresztą pokazał w także "Automata".
Ostatnio jakby się gubił, więc cieszę się, że poszukuje nowego emploi i jakoś mu to nawet wychodzi.