[spoiler]
Moim zdaniem film był bardzo dobry/dobry do momentu aresztowania, czyli mniej więcej do połowy. Potem to już kompletna bzdura i abstrakcja. Wpierw ciekawe przedstawienie zwykłego człowieka, nauczyciela, postawionego w dość niecodziennej sytuacji, w sytuacji, którą ciężko ocenić pod względem moralności.
(Najpierw w noc gwałtu żony, kiedy zapewne żaden mąż nie podjąłby racjonalnej decyzji, została mu zaoferowana zemsta idealna, bez konkretnego powiązania do jego osoby. Każdy by przynajmniej rozważył ofertę. Tym bardziej, że wątpię, by ktokolwiek uwierzył takiemu "Simonowi" na słowo. Mi to by się wydawało zbyt nierealne i szczerze nawet, gdybym kupiła te batoniki, to do momentu dostarczenia zdjęcia i naszyjnika nie sądziłabym, że cokolwiek się stanie. Później ciąg wypadków wciąga nauczyciela w sam środek pokręconej sytuacji, kiedy zostaje zastraszony i zmuszony do działania wbrew woli.)
Jednak potem kiedy zaczyna uciekać... Naprawdę, który nauczyciel wpadłby na pomysł, że ma jakiekolwiek szanse uciekając przed policją i "organizacją"? A kolejne absurdy się tylko piętrzą - im dalej, tym jest ich więcej. Rzeczywiście zaskoczyła mnie przynależność Jimmiego, nieco smaczku miało również zakończenie (z dziennikarzem), ale i tak nie udało im się wrócić do formy.
Dodatkowo na plus: Cage (odbija się od filmowego dna ;P)
Na minus: Kobieta po gwałcie i jej przedstawienie (przynajmniej moim zdaniem)