fajnie pokazuje okolice i beznadzieje życia,ale o co tej babie chodziło w całym filmie to tak naprawdę nie wiem....bo nie odebrałem tego jak historii o miłości,ani szczęśliwej ,ani nieszczęśliwej,tak w efekcie troszke o niczym film...
Myślę, że wiersz Rudyarda Kiplinga pt. "List do Syna" - dwukrotnie deklamowany przez główną postać - jest idealną puentą dla całego filmu i wszystkich jego wątków.