Ani to wojenny, ani komedia. Chwilami trzyma w napięciu a później robi się z tego komedia. Tyle nudnych chwil płynących z monologów bohaterów, że coś strasznego. I pytanie moje-skąd taka duża ocena dla filmu właściwie bez żadnej wartości, no i pośmiać się nie ma z czego. To moja najniższa ocena dla filmu jaką kiedykolwiek wstawiłem.
Po co tacy ludzie jak Ty oceniają filmy, których nie rozumieją ? Po co oglądałeś film Quentina Tarantino skoro nie odpowiada Ci jego styl i dajesz 1/10 ? Film ocenia się według jego konwencji. Gatunku filmów Tarantino nie da się sprecyzować. Pasuje do nich tylko określenie "filmy Tarantino". Jeśli oczekiwałeś od tego reżysera filmu stricte wojennego to znaczy, że nie znasz twórczości i specyficznego stylu tego pana. Nie ma mowy, by Tarantino nakręcił "Szeregowca Ryan'a biorąc sie za temat wojny, czy "Szklaną Pułapkę" biorąc się za sensację. Oceniamy filmy według przyjętej konwencji, tylko wtedy ocena jest względnie sprawiedliwa. Jeśli oglądam komedię romantyczną, to oceniam go przez spektrum kryteriów przyjętych dla komedii romantycznych. Oglądam "Martwicę Mózgu", to łykam to szaloną i wręcz chorą konwencję, a w niej ten film jest arcydziełem. Tak samo tutaj, "Bękarty..." to Tarantino i oceniać można go tylko w kategorii szalonych filmów tego reżysera, a nie dlatego, że na filmwebie napisali, że to film wojenny, a tu chuj - nie ma lądowania w Normandii, tylko stoją cepy i gadają...