PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=137747}

Bękarty wojny

Inglourious Basterds
2009
8,0 620 tys. ocen
8,0 10 1 620023
8,7 80 krytyków
Bękarty wojny
powrót do forum filmu Bękarty wojny

Zacznę może od tego że film jest naprawdę bardzo dobry i naprawdę polecam obejrzenie go w kinie. Jednak jeśli wśród opinii forumowiczów pojawia się termin "arcydzieło" to analiza musi być troszkę głębsza.

Pierwszy zarzut jaki mogę mieć po seansie to gra Pitta. Oczywiście Quentin ma nad wszystkim kontrolę i pewnie taka była jego wizja tej postaci ale Brad nie błyszczy. Przychodzi mi na myśl kilku aktorów, którzy z tej postaci zrobiliby kreację. Poza tym ciągle miałem wrażenie że mówiąc z nachalnym akcentem, zaraz sam wybuchnie śmiechem, a to przeszkadza.

Drugi to oderwane od rzeczywistości wojennej i realizmu ukazanie samego kina. Obserwujemy całą śmietankę towarzyską III Rzeszy.. z dwoma strażnikami przed drzwiami Hitlera. Hall pusty, ulica przed kinem pusta. Przepraszam ale scena, w której czarnoskóry operator chodzi po kinie i rygluje drzwi mnie przynajmniej oani trochę nie przekonywała. Wiem w jakiej konwencji był film, wiem że było tam dużo zamierzonych gagów ale rzeczy który nie miały bawić były z zasady bardzo realistyczne, stąd moja uwaga. Uważam iż tak doskonale dopracowane sceny pozostałych rozdziałów wymuszają jak gdyby na reżyserze dopracowanie również do perfekcji sceny końcowej. Natomiast tu świetnie wyglądała tylko scena pożaru.

Reasumując, naprawdę miło zobaczyć, że Tarantino odzyskał formę jednak porównując ten film z Pulp Fiction miejcie proszę na uwadze jak swoje role zagrali: jackson, travolta, willis, keitel czy sam tarantino. Tutaj według mnie perełką jest Christoph Waltz, jednak nikt się do niego nawet nie zbliżył.

ocenił(a) film na 9
sektor0

przekonuje mnie Twoja opinia na temat niedopracowania, ale mnie to jakoś specjalnie nie raziło... może dla tego, że w porównaniu do błędów w innych filmach (filmach ogólnie, a nie filmach Tarantino) te nie były aż takie rzucające się w oczy.
co do gry Pitta, to podobała mi się właśnie dlatego, że mówił z maksymalnie przerysowanym akcentem... i ta wysunięta szczęka;D
jeszcze się zastanawiam nad oceną.

catherinemusic

"Obserwujemy całą śmietankę towarzyską III Rzeszy.. z dwoma strażnikami przed drzwiami Hitlera. Hall pusty, ulica przed kinem pusta. Przepraszam ale scena, w której czarnoskóry operator chodzi po kinie i rygluje drzwi mnie przynajmniej oani trochę nie przekonywała. Wiem w jakiej konwencji był film, wiem że było tam dużo zamierzonych gagów ale rzeczy który nie miały bawić były z zasady bardzo realistyczne, stąd moja uwaga".

Rozumiem, ale chyba można to wytłumaczyć postacią Landy, który to odpowiedzialny był za ochronę całego przedsięwzięcia, a któremu na udanym zamachu niewątpliwie zależało.

ocenił(a) film na 8
bilbul

Są pewne standardy w ochronie vipów (tu mega vipów) od których się nie odstępuje i tyle. Tak sobie pomyślałem że w tych ostatnich scenach byłoby super gdyby Rene i Michele z ruchu oporu weszli drzwiami frontowymi i wszystkich aresztowali :) nie byłoby to wcale trudne. Gdzie czerwone dywany obstawione setkami żołnierzy. Nie ma co się na ten temat rozwodzić Quentin nie pomyślał, żyje ostatnio w stresie. Nie szkodzi, film mi się bardzo podobał, gra Brada Pitta nie.

sektor0

"Poza tym ciągle miałem wrażenie że mówiąc z nachalnym akcentem, zaraz sam wybuchnie śmiechem, a to przeszkadza."
Muszę się nie zgodzić. Moim zdaniem taką właśnie mu Quentin wymyślił rolę. Cynik i przesmiewca, patrzący na wszystkich z góry. Mówił, patrzył i poruszał się tak, jakby wszystkich Niemców miał w głebokim poważaniu. Ja osobiście byłam zadowolona z roli, jaką grał. Spodobała mi się sama postać, ale też gra Pitta.

Poza tym masz rację co do sceny finałowej. To się wydawało podejrzane. Miałam wrażenie, że zaraz na tego biednego Marcela wyskoczy cały oddział SS. A tu wszystko poszło zgodnie z planem.

sektor0

"Tutaj według mnie perełką jest Christoph Waltz, jednak nikt się do niego nawet nie zbliżył."

I znowu racja. Odwalił kawał dobrej roboty. Lubię, kiedy aktor tak gra czarny charakter, że potem od samego patrzenia na jego twarz wzbiera we mnie złość. Jest kilku takich aktorów i po czwartkowym seansie Christoph Waltz zdecydowanie dołączył do listy moich ulubieńców.

ocenił(a) film na 9
katasza91

Oj, tak, zdecydowanie Waltz się wyróżnił, zwłaszcza w pierwszym rozdziale, gdzie normalnie wydawał się sympatyczny, no i nie dziwię się, że zdołał przekonać do wyjawienia kryjówki. Normalnie ciężko go było nie lubić, a jednocześnie był bezwzględny.

Ale tak wracając do tematu, Pitt też ładnie zagrał, trochę takiego Amerykanina - cwaniaczka, nie był tak inteligentny, kulturalny i oczytany jak Landa (myślę, że to celowe założenie ze scenariusza), ale zdecydowanie na przywódcę pasował.

ocenił(a) film na 10
Roy_v_beck

Waltz w Bękartach tak jak poprzednicy mówią to perełka. Chyba zagrał każdą możliwą twarz w tym filmie i wszystkie mu wyszły idealnie. Definitywnie najlepsza rola w filmie. Jednak nie zgodzę się z tym, że Pitt się nie wyróżniał. Cały ten akcent był zamierzony bo w końcu Pitt grał typowego amerykańca - cały świat miał gdzieś, nie znał (no bo po co :) ), żadnego języka poza angielskim (bonjorno i jego 'najlepszy włoski ze wszystkich' było rewelacyjne) itp. rzeczy. Tak więc wg. mnie Pitt sprostał w 100% a Waltz w 101%.

A i odnośnie PF to Pitt nie miał tu takiego pola do popisu jak np. Jackson w roli Julesa (jedna z moich ulubionych postaci w historii kina), więc też za bardzo nie ma co tego porównywać.

jarassek

"Arrivederci" ;)

ocenił(a) film na 8
sektor0

Czytając wasze opinie o przerysowanej grze Pitta, stwierdzam że pewnie macie rację o takim właśnie pomyśle na tę postać Aldo samego Tarantino. Natomiast tak duży komizm postaci byłby uzasadniony tylko w przypadku, gdyby w ostatniej scenie samego zamachu dokonał słynny ruch oporu z serialu "Allo allo". W innym wypadku, moim zdaniem, postać Aldo Raine jest zbyt przerysowana i nierówna w różnych rozdziałach filmu.

Poza powyższym Brad Pitt nie jest "hollywoodzkim twardzielem", tylko "kochasiem w garniaku" i przychodzi mi na myśl kilku aktorów którzy stworzyliby tu postać kultową zamiast takiej o której musimy dyskutować;). Nie zgodzę się że miał mniejsze pole manewru niż np Waltz. To kwestia pomysłowości i osobowości aktora tworzy postać. Proszę powiedzcie w Benjaminie Buttonie też miał małe pole manewru? Nie zrobił z tej postaci nic ponad charakteryzację. Uwielbiałem Brada Pitta, kiedyś. Ostatnio jest bardzo nierówny i wychodzi mu co druga rola. Nie mówię że "położył" postać Aldo, żebyśmy mieli jasność, mówię że nic z niej nie dodał od siebie (może niestety poza tym że sam śmiał się na poczatku ze swojego akcentu a to niedopuszczalne w aktorstwie, takie przynajmniej miałem wrażenie).

ocenił(a) film na 9
sektor0

chyba miałeś tylko takie wrażenie, że na początku się śmiał ze swojego przerysowanego południowo - kowbojskiego akcentu, bo to było hmm... pierwsze zderzenie z takim sposobem mówienia... chyba wcześniej Brad nie miał okazji mówić tak w żadnym filmie (podkreślam, że chyba, bo nie oglądałam KAŻDEGO filmu Brada) i to było coś skrajnie innego. to po pierwsze.
po drugie - naprawdę sporadycznie kręci się sceny w takiej kolejności, w jakiej widzimy je w filmie. więc jeśli miałby się trochę podśmiewać sam z siebie, to robiłby to na początku zdjęć, kiedy jeszcze byłby z tym nieoswojony, więc możnaby się tego dopatrzyć gdzieś w środku filmu... a może pod koniec... ;P


co do gry Waltza, to jego postać tak mnie wkurzyła, a jednocześnie była tak wiarygodna, że nie mogę nic napisać o nim dobrego.
nie chcę, żebyście mnie źle zrozumieli... nie chodzi mi o aktora, ale o postać, która tak mocno mi się skojarzyła z aktorem, że poprostu nie jestem w stanie na niego nic dobrego napisać... bo w końcu to drań...
ehh... pokręcone... poprostu chyba zagrał zbyt wiarygodnie... i teraz jest dla mnie postacią, a nie aktorem...

użytkownik usunięty
catherinemusic

jestem polka tak samo jak wy, i mnie jakos nie rosmieszyla scena zabijania nazistow, nie rychotalam ogladajac jak jeden z ni8ch byl nawalany kijem bejsbolowym, tez jakos nie czulam jakiejs wielkiej satysfakcji jak zginal hitler (w filmie oczywiscie).
nie biore sobie tego filmu az tak do serca jak inni, nie czuje zadnej nienawisci do niemcow, i nie moge tez nienawidzic ich za to , bo przeciez oni nie zyja (naziscy ktorzy mordowali oczywiscie)
nie doswiadczylam na wlasnej skorze wojny swiatowej, moze moi dziadkowie tak.
ale czuc dalej taka niechec, zlosc czy nienawisc dalej po tylu latach (w sumie to nie az tylu...) jest dla mnie nie zrozumiale.

moze ktos mi pomoze zrozumiec?

zdaje sobie sprawe ze cos takiego czujemy tylko my polacy, bo jesli pomyslec ile wojen bylo juz na swiecie, ze tyle narodow juz walczylo, tylu japonczykow, rosjanow, paragwanczykow, anglikow itd.....
zginely miliony w sporze z innymi panstwami.
Mamy sie niby teraz wszyscy jeszcze nienawidzic?
To chyba juz przeszlosc nie?

ocenił(a) film na 10

Sektor0 - mam wrażenie, że swoją opinie o Pittcie opierasz na jego jednej roli a mianowicie w filmie "Joe Black". Nie wiem czemu uważasz go za 'kochasia w garniaku'. Pitt już dawno udowodnił, że potrafi świetnie grać zupełnie różne role tak jak np. w Siedem (jego najgenialniejsza kreacja), Tajne przez poufne, Fight Club, Ocean's Eleven, Przekręt czy 12 małp. Nie powiesz mi, że w którychś z tych filmów (o sory w Ocena's chodził w garniakach) grał 'kochasia w garniturze'. Według mnie Pitt rolą w Blacku dużo ludzi do siebie zraził. Mnie też kiedyś dopóki nie obejrzałem Siedem - w, którym mnie po prostu zachwycił. A w bękartach pokazuje, że nadal jest rewelacyjnym aktorem, któremu nie ma się praktycznie czego zarzucić.

ocenił(a) film na 8
sektor0

Brad Pitt zagral w tym filmie role swego zycia, co zarazem kladzie kres temu tematowi.

ocenił(a) film na 7
dogville

Nie no rola jego życia to nie była, chociaż owszem, była dobra. Co do samego akcentu to według mnie jest to jak najbardziej zamierzony przez Tarantino zabieg, nawiązujący do postaci wieśniaków z Tennessee. Pitt potrafi bardzo dobrze zagrać głosem i akcentem, dał temu dowód w chociażby Snatchu, Kaliforni, czy kiepskiej Zdradzie. Tam był bezbłędny, więc twierdzenie, że gość jest po prostu kiepski mija się z prawdą. Pitt mimo swej aparycji ma bardzo plastyczną twarz, dzięki czemu jego mimika jest niepowtarzalna, więc teksty pt " to typowy laluś" to delikatnie mówiąc bzdura. Nie rozumiem też porównywania postaci Waltza i Pitta. Waltz wymiatał na ekranie, film nawet jak dla kogoś kiepski, warto obejrzeć dla niego. Jednak to wszystko dlatego, że postać antagonisty była dużo bardziej interesująca i rozbudowania. Często tak jest w filmach np. 12 małp, Pitt gra tam może łącznie z 15 minut, a i tak zamiótł Willisa( który i tak jak na aktora jednej miny, wykazał się tam jakimś warsztatem.) Czy Co gryzie gilberta grape'a? - Depp pierwszoplanowy a i tak zamieciony przez Dicaprio. Warto pomyśleć przez chwilę o takich banalnych aspektach filmowych przed wypowiadaniem się. Pozdrawiam

Superego1

Zgadzam się w 100%, porównania "Często tak jest w filmach np. 12 małp, Pitt gra tam może łącznie z 15 minut, a i tak zamiótł Willisa( który i tak jak na aktora jednej miny, wykazał się tam jakimś warsztatem.) Czy Co gryzie gilberta grape'a? - Depp pierwszoplanowy a i tak zamieciony przez Dicaprio" też idealne ;)