..bez nazwisk Tarantino i Pita ten film by spoczął na śmietnisku dziwadł filmowych. Inteligentnych, śmiesznych dialogów jak na lekarstwo, z drewniana gra aktorów, nuda i tylko s-sman poliglota się broni. Jeśli w ogóle oglądać ten film, to tylko dla tej postaci - dobrze napisana i zagrana rola. Wg niektórych rezecenzentów Tarantino pokazał odwagę, sięgając po taki temat.....Odwagę to by pokazał gdyby był Europejczykiem, z kraju który naprawdę ucierpiał w czasie II wojny. Albo gdyby nakręcił prześmiewszy film o 11 września... A tak "oryginalna konwencja" przykrywa wielką pustkę i nudę. Znowu.
Z tą oryginalną konwencją to jest tak, że właściwie kupy się nie trzyma. W jednym rozdziale napięcie jak u Hitchcocka, w drugim zbieranka basterdów jak w "Parszywej dwunastce", dalej elementy groteski (postać Hitlera), wątek romansowy Shosanna/niemiecki żołnierz (nie wiadomo, po co wprowadzony), a to wszystko jakoś nie za bardzo się ze sobą klei. Pulp Fiction też było zrecyclingowanym mixem gatunków, ale film był spójny, podczas gdy w Bastersdach wszystko się rozłazi. Poza tym Tarantino stracił poczucie proporcji. Za długo trwa wprowadzanie postaci (które z kolei za szybko giną), za dużo dialogów o niczym (drętwych, jak zauważyłeś). Za to tytułowych basterdów jak na lekarstwo. Chociaż może to i lepiej, bo straszne z nich tłuki (to też mi się nie podobało). Mam wrażenie, że T. niepotrzebnie chciał zmieścić kilka filmów w jednym. Tu za dużo, tu za mało, pustka i nuda. Quentino przekonany o własnej zajebistości kręci jak chce, a bezkrytyczna publika i tak uznaje każde jego pomyje za genialne... znowu.
Superbenek i Merricat, dokładnie to samo przyszło mi na myśl po seansie. Tarantio stracił wyczucie. Pierwszy raz dziwią mnie nominacje za film.
ja mysle że ten film byłby lepszy gdyby właśnie nie występował w nim B.Pitt. Wydaje mi sie on aktorem zbyt "ładnym i wycackanym" na role Jankesa-przywódcy zabijającego niemieckich gestapowców. Widział bym w tej roli aktora mniej hollywoodzkiego, takiego na którego patrzysz i wiesz że śmierdzi on potem, wódką i papierosami.
Zbyt ładny to on był jakieś 20 lat temu. Raine Pitta - jankeski troglodyta z wiecznie wykrzywioną gębą - jest groteskowy, zabawny i stanowi jedną z niewielu jasnych stron tego filmu, nawet mimo wkurzającego akcentu. Niestety ani Raine, ani nawet Landa nie ratują tego filmu.
no właśnie on nie powinien być groteskowy ani tym bardziej zabawny. To bezwzględny zabójca, a więc powinien być typowym skur.....m ! Tak jak Ch.Waltz - on jest wiarygodny w tym filmie, jego można się bać, a pitta w tym filmie to raczej nie...
Waltza się boisz, bo wiesz, co cię czeka - śmierć. ja się bym Pitta bała z innego powodu - szaleńcy są najstraszliwsi, nie wiesz, co możesz się po nich spodziewać: a może odetną ci wszystkie członki? a może obiorą ze skóry...? fuuuj, morderca z pistoletem nie jest tak straszny, jak morderca-szaleniec, od którego fantazji zależą twoje ostatnie minuty życia...
Ojezu, przecież u Tarantino wszystkie schwartzcharaktery są przerysowane. Może nie groteskowe jak Raine, no ale na serio, czy ktoś się bał np. Julesa z Pulp? Najbardziej hardkorowy był Mr. Blond z Psów, ale tam też dominował czarny humor i charakter postaci był mu podporządkowany. Wzajemne uzupełnianie się przemocy i humoru było znakiem rozpoznawczym QT. No właśnie - było.
może masz rację merricat, ale mi chodzi konkretnie o osobę brada pitta jako aktora a nie jako postać którą gra, po prostu niektórzy aktorzy nie pasują do niektórych ról. Wyobrażacie sobie np. macieja zakościelnego (polski B.Pitt) w roli ...hmmm no nie wiem właściwie jaki film wymienić... polskie kino nie jest za bogate... no ale chciażby jako Franz maurer w psach pasikowskiego???
>macieja zakościelnego (polski B.Pitt)
Nie Benek, na tym poziomie rozmawiać nie będziemy. Brad nie ma z Zakościelnym nic wspólnego. Dlaczego? Z prostego powodu - Brad jest aktorem, a Zakościelny występuje w filmach. WYSTĘPUJE w filmach, nie GRA w filmach. Nie może grać, bo nie jest aktorem - jest rekwizytem. I występuje w filmach jako rekwizyt. Natomiast Pitt jest aktorem, i to znakomitym. Porównywać tych dwóch to jak zestawiać komnatę królewską z oborą.
Ad polskiego kina - jest bardzo bogate (no dobra, może bardziej było niż jest), tylko trzeba wiedzieć, jakie filmy warto obejrzeć.
A Zakościelnego nie wyobrażam sobie ani w Psach ani w ogóle w niczym, bo po prostu nie chcę go sobie wyobrażać.
nie chodzi mi o to, że ci dwaj aktorzy są na takim samym poziomie, próbowałem jednak przenieś tą sytuację na naszą rzeczywistość.i może w mojej wypowiedzi zapomniałem uwzględnić wyrażenie : "z zachowaniem wszelkich proporcji".I żeby nie było, wcale nie uważam Pitta za złego aktora, bądź co bądź jest to gwiazda hollywood i oczywiście zasługuje na toby nią być. Chociaż tak jak pisałem na początku, mi osobiscie nie pasuje do tego filmu i do tej roli. A co do Zakościelnego... spodziewam sie że nie jest to głupi chłop, no ale co zrobić że skoro jest "ładny" to od razu ląduje w tragicznych polskich komediach romantycznych. A jak już rozmawiamy o polskim kinie, to powiem szczerze że dawno nie oglądałem dobrego polskiego filmu akcji, bądź jakiegoś sensacyjnego. Bo obraz społecznościowe, albo filmy z gatunku dramat jeszcze jakieś sie znajdą ale filmy akcji, w których cos sie dzieje - to WIELKA porażka.
Spoko. Tobie po prostu Pitt nie pasuje do roli, a ja uważam, że cały film jest słaby i właśnie postać Raine'a jest udana, ale filmu nie ratuje.
Pozdr
benek zgadzam sie z Toba w pełni.Mimo całego mojego szacunku dla Pitta uwazam ze nie pasuje do tej roli.W ogole dziwie sie bardzo QT ze wybral własnie jego.To zupelnie nie pasuje do jego stylu.