Film ma kilka ciekawych scen ale jest płytki. I żygać mi się chce słysząc w koło "nie jest słaby, przecież to film Tarantino". Tarantino. No i co? Nie ocenia się filmów po tym kto je wyreżyserował. Ocenia się filmy, a po tym jak ocenia się filmy danego reżysera ocenia się jego samego. U niektórych nie tak to działa.
Ale z drugiej strony kto by kupił "Słoneczniki" Van Gogha lub sprowadził do wrocławskich arkad "Upływający czas" Salvadora Dali gdyby nie były one ich dziełem...