Bękarty Wojny - Tarantino to mój ulubiony reżyser, nie ukrywam, że mogę naciągać niektóre rzeczy w celu wychwalenia w sposób dobitniejszy Quentina, ale co zrobić... Nikt nie wprowadza takiej świeżości i nowych pomysłów do kina w ostatnich latach jak on (choć pewnie mogą się posypać gromy, że Coenowie, Mendes czy Anorofsky bardziej tu pasują). Takiego filmu wojennego po prostu jeszcze nie było! Niesamowity humor, pomysły, wreszcie ON ginie ! ;)) Zaczyna się od niesamowicie poważnego rozdziału, który już wbija w fotel, potem miesza się absolutnie wszystko, każdy rodzaj możliwego klimatu. Smutki, wzruszenia, (scena z genialnym 'Un Amico'), niesamowity humor Tarantino. Najlepsza scena ostatnich lat jak dla mnie przy graniu w grę 'papierek na czole' ;) Chyba tylko sceny z Vicentem i Julesem w 'Pulp Fiction' są lepsze w karierze Quentina od tego fragmentu. To samo z ostatnią rzezią czy jedzeniem szarlotki... Same perełki.. Długo jeszcze bym mógł wychwalać, ale napiszę tylko: arcydzieło do którego będę wracał nie raz, nie dwa, nie dziesięć w życiu.

10/10

Aktorzy: Waltz! Ogólnie drugoplanowa rola męska to coś niesamowitego w ostatnich latach: najpierw Bardem, rok temu Ledger, teraz Waltz. Kto z nich najlepszy? Naprawdę nie wiem, wszystkie to ta 'najwyższa' półka. Co za czarne charaktery! Oczywiście aktor z Austrii znający nie jeden z języków to pewniak mam nadzieję.
Więcej nominacji nie ma, ale moim zdaniem ktoś powinien jeszcze dostać, choćby Laurent dla przykładu. Choć nie wiem jak tam z konkurencją jak na razie, może nic nie wiem :)

Inne Oscary: pewnie nie będzie najlepszego filmu to mam nadzieję wyróżnią scenariusz oryginalny, i tak tego filmu mi nikt nie zabierze :)