W ostatniej scenie filmu dowiadujemy sie ze Aldo olal umowe z Landa i ze swoim generalem. Kazal oskalpowac czlowieka Landy i samemu Hansowi wycial na czole swastyke, wypowiadajac slowa: "To chyba jest moje arcydzielo". I wtedy nastepuja napisy koncowe i temat utworu "Rabbia e Tarantella".
Moje pytanie do Was jest takie: gdybyscie to Wy stworzyli ten film, co byloby dalej? Do wyboru mamy opcje:
1. Raine i Utvich dostarczaja Lande Amerykanom i Raine dostaje powazny opier**** i byc moze nawet zostaje zabity - lub dostaje inna powazna kare
2. Bekarty zostawiaja Lande w lesie, w ktorym potem znajduja go Niemcy i zostaje on zabity za zdrade - tymczasem Raine wymysla jakies wytlumaczenie, usprawiedliwia sie jakos
3. Raine dostaje opieprz po dostarczeniu Hansa Amerykanom, ale to wszystko - Landa dostaje swoje gniazdko w Massachussets i tam zajmuja sie nim tubylcy, bo na pewno slyszeli o taktykach Bekartow i wiedza ze Landa byl nazista.
Mozecie powymyslac jeszcze inne, jak chcecie.
Mi najbardziej pasuje opcja 2. Taka najbardziej brutalna mi sie wydaje, Landa na to zasluguje.
Piszcie swoje propozycje.
Ogladalem. Juz ze 30 razy i nie chodzi o to zeby Raine go zabil ale o to zeby go znalezli. Wczesniej Donny rozwalil Wernerowi glowe kijem baseballowym tylko za bycie w Niemieckiej armii. Landa byl morderca i "Lowca Zydow". Pomogl im zakonczyc wojne ale to go nie usprawiedliwia, bo i tak zrobil to szantazujac ich. Jakby dowodzctwo Amerykanskie zobaczylo co sie stalo z Landa to byc moze zabiliby Aldo i Utvicha. Kiedy Raine zostawilby Lande w lesie, zostawiajac go na pastwe losu Niemcow i wykombinowalby ze Landa probowal ich zabic - jakiekolwiek wytlumaczenie by wymyslil - nikt o niczym by sie nie dowiedzial. Moim zdaniem bardziej mi to brutalnie brzmi - zostawic go ze swastyka na czole. Jak go znajda to go zabija za zdrade, jak nie - zajma sie nim jacys inni ludzie gdziekolwiek pojdzie.
No niezupełnie, źle zrozumiałeś. Oznaczali nazistowskich żołnierzy nie po to, żeby po wojnie ich znajdować i zabijać, bo przecież byłoby to nielogiczne - gdyby chcieli ich zabić, zrobiliby to od razu zamiast bawić się w sztukę i wycinać idealne swastyki na czołach. Chodziło tu raczej o coś gorszego niż śmierć - o wstyd jaki ktoś w ten sposób naznaczony nosiłby ze sobą do końca życia, mimo munduru w szafie, lub spalonego w kominku.
Oczywiscie ze chcodzilo o to zeby ex-nazisci czuli wstyd. Ale nie zdziwylbym sie jakby taki jeden trafil na jakiegos Zyda, ktoremu podczas Niemcy zalezli za skore (np. zabili rodzine) to taki Niemiec za dlugo by nie pozyl. I wezmy teraz Lande - "Lowca Zydow". Gdyby na tej wyspie znalazlby sie Zyd jakis - Landa moze powiedziec "Arrivederci". A Niemcy gdyby go w lesie znalezli, rozstrzelali by go jakby nie mogl sie wytlumaczyc co robil pod Amerykanskimi liniami. A za cholere nie wykaraskalby sie gdyby przechwycili jego rozmowe z Amerykanskim generalem.