...FANTAZJA TARANTINO TO JUZ JEGO BAJKA, PO CO HITLER JECHALBY NA PREMIERE DO FRANCJI W KTOREJ KILKA DNI WCZESNIEJ WYLĄDOWALI ALIANCI, RYZYKOWAC ZYCIEM RAZEM Z GOEBELLSEM I GORINGIEM, PRZECIEZ DO TEGO KINA MOGL WEJSC KAZDY I ZASTRZELIC HITLERA RAZEM Z JEGO SMIETANKA TOWARZYSKA. NAPRAWDE NIE MAM SIEBIE ZA JAKIEGOS WYBITNEGO KONESERA OD FILMÓW ALE TO CO NAKRĘCIŁ QUENTIN TO CZYSTA AMATORSZCZYZNA, DZIECI Z GIMNAZJUM ALBO Z PODSTAWÓWKI WYTKNĘŁY BY MU WIĘCEJ BŁĘDÓW TEGO FILMU ODE MNIE. WIEM ŻE TARANTINO LUBI FANTAZJOWAĆ ALE TO JUZ JEST PRZESADA,, MOZE JEGO NASTEPNY FILM TO BEDZIE URATOWANIE KENNE'DYEGO ALBO PRZEJĘCIE PRZEZ BIN LADENA FOTELA PREZYDENTA USA, MOZE NAPASC POLSKE NA NIEMCY W 1939r. , ALBO BITWA WOJSK JULIUSZA CEZARA POD STALINGRADEM Z ROSJANAMI KTÓRYM W POMOC PRZYCHODZĄ ODDZIAŁY LEONIDASA, KAŻDY MOZE BYC TARANTINO...
Jeśli to miało być zabawne, to wybitnie Ci nie wyszło, w przeciwieństwie do Tarantino hehe, więc jak widzisz, nie każdy może być Tarantino:)
Jeśli moja wypowiedź miala być zabawna i tak ją zrozumiałeś to już twoja sprawa. A co to stronka ze smiesznymi dowcipami czy moze zabawnymi filmami ze myslisz ze mialem na mysli rozbawienie kogokolwiek w tym ciebie. Moim skromnym zdaniem Tarantino powoli się stacza jeśli chodzi o dobry film i powoli kończą mu się pomysły więc wymyśla historie z Bękartami. Moje końcowe porównania do Kennedy'ego czy Bin Ladena mają służyć temu że każdy mógłby sobie wymyślić z ich udziałem jakąś zabawną historie, dzieki której łatwiej jest o film tak samo przereklamowany jak Bękarty. Jeśli dalej nie czaisz, to pewnie jesteś fanem tego filmu i dlatego tak bardzo ci się podoba bo jest totalnie zmyślony i oczywiscie Quentin miał do tego pełne prawo, tylko czemu w tym filmie jest tyle niedociągłości, z zesranym pułkownikiem Landem na końcu czy sceną w barze gdzie Bękarty wysyłają dobrze znanych Niemieckim żołnierzom swoich dwóch ludzi i nie zacierają później śladów po całym zamieszaniu. Film nie jest zły ale czemu tyle w nim amatorszczyzny?
to jest złego w twoim rozumowaniu ze podniecasz sie filmem, który ma tyle wad i setki osób w różnych komentarzach wytykają te błędy. Naprawdę nie widzsz w tym filmie chociaż troche amatorszczyzny? Niektóre dialogi Tarantino są troche za długie i męczące bo chyba nie miał pomysł na przedłużenie tego filmu. Uwierz mi ze w 99% zgadzam sie z notami jakie mają filmy na filmwebie ale z tą oceną się nie zgodze naprawde. 18tys użytkowników w tym kolo 17tys jara sie głównie tym że film nakręcił Quentin :) w każdym bądź razie konwersować to my sobie możemy do osranej śmierci.
po czym wnosisz ze sie jaram? film mi sie podobal jest dor na sniadanie cos lekkiego zeby nie rozmyslac nad glebsza trescia filmu. ale skomentuj moje wyjasnienia jakie ci dalem w poprzednim temacie, czemu ich nie skomentujesz tylko czepiasz sie jakies sekty tarantinowskiej
Cześć, powiem Ci tak. Z mojego punktu widzenia w filmie nie ma jak to określasz "niedociągnięć". Napiszę na wstępie, że nie jestem fanatycznym wielbicielem Tarantino i film prawdopodobnie podobałby mi się bez względu na to kto go nakręcił. Oczywiście, że można wymyślać niestworzone historie oparte na kanwie historycznej. Czasami bardziej drażnią mnie filmy pseudo historyczne, oparte na faktach. To z tego względu, że film to film i filmem pozostanie, nigdy nie odda rzeczywistości w idealny sposób. Z tej perspektywy dużo bardziej odpowiada mi wyobraźnia Tarantino, który nawet przez chwilę nie udaje, że to co widzimy jest zgodne z historią, a końcówka dobitnie to podkreśla. Dlaczego to jest takie dobre? No bo przyznaj szczerze, kto robi takie filmy? Dużo bardziej szkodliwe dla historii są filmy pokroju "Valkyrie", które całkiem wybielają postać nazisty i antysemity. Nie ma ludzi idealnych i tacy są też bohaterowie "Bękartów..." Dlatego postać Landa nie jest płaska i jednowymiarowa, ale może pozwolić sobie na chwile słabości. A tytułowe bękarty to banda nierozgarniętych, wyluzowanych zabójców nazistów, którzy jak jest to czarno na białym pokazane nie zawsze błyszczą inteligencją, ale są w miarę skuteczni. Cóż, dlatego też popełniają takie błędy, które Ty nazywasz pomyłką scenarzysty. Nie widziałem nic złego w przedłużających się dialogach, prawdę mówiąc to one świadczą o sile tego filmu. Jeśli ktoś nastawiał się na akcję non stop to rozumiem, że może być rozczarowany, ale dla mnie te dialogi są pełne "napięcia" i niesamowicie wciągają. Kiedy film się zaczynał to pomyślałem sobie, że Tarantino robi film wojenny w konwencji spagetti westernu, pewnie ze względu na muzykę Enio Morricone i te motywy z apaczami. Później przekonałem się, że to jednak nie "western". Ale podobnie jak u Sergio Leone przeciągają się ujęcia twarzy bohaterów itp prowadząc do szybkiej wymiany ognia, tak u Tarantino przeciągają się dialogi prowadząc do niespodziewanych wybuchów przemocy. To jest świetny film, jeśli nie traktuje się go śmiertelnie poważnie i mało kto taki film by nakręcił, o czym świadczy to, że takiego filmu jeszcze nie było.