Dla mnie miarą wielkości danego tytułu jest to, czy chcę go obejrzeć jeszcze raz (Amadeusza obejrzałem już kilkadziesiąt razy).
Jest to pierwszy film Tarantino, którego nie mam już ochoty oglądać i pierwszy, którego nie sprawię sobie do domowej kolekcji DVD.
No kochany podpadłeś. Teraz się dowiesz o sobie i swojej umysłowości zaskakujących rzeczy. Zwolennicy bękartów nie przebaczają. Obraziłeś ich Boga, a za obrazę uczuć religijnych grozi ci publiczne ukamionowanie stekiem wyzwisk. Współczuję - sam prez to przeszedłem
A ja myślę sobie tak. O poziomie Tarantino świadczy poniekąd to jakich ma wyznawców. Na jego miejscu bardzo bym się przejął faktem, że ci którzy bardzo lubią jego filmy w większości wypadków prezentują taki a nie inny poziom, przynajmniej na filmwebie. Ciekaw jestem jak jest gdzie indziej?
O poziomie Tarantino świadczy poniekąd to jakich ma wyznawców
Nick nie wiem czy mnie dobrze zrozumiałeś. Ja byłem i nadal jestem "wyznawcą" tarantino. Wściekłe psy są świetne, Pulp fiction to już klasyka, kill bill jest powalający... Ale ten film..... qrcze, od połowy filmu zacząłem sie po prostu strrrrasznie nudzić. Siedziałem i czekałem na Tarantino. Niestety, chyba go w kinie nie było. No i to zakończenie, takie oczywiste - źli niemcy kończą źle, zemsta się dokonała. Żałosne.
Czyli poziom filmów Tarantino świadczy poniekąd o tobie.
Piszesz "żałosne". Przecież ten film jest lepszy od "Pulp Fiction". Lepsze od "Bękartów są jedynie "Wściekłe Psy" i to przecież nie tylko moja opinia, ale krytyków i milionów fanów, nie tylko Tarantino, ale w ogóle kina.
hmm, poniekąd rozumiem poww. awersje - sama nie jeste psychofanką Tarantino, więcej - po trailerze byłam przekonana, że 'Bękarty...' będą kolejnym badziewnym filmiem, w którym trup ściele się gęsto, a strzępki tkanki mózgowej spływają po ścianach. Po obejrzeniu całości w cienema city musze stwierdzić, że srogo się zawiodłam - pozytywnie. To zdecydowanie najlepszy film tego roku, głównie z tych powpdów, dla których inni go opluwają.
Mówcie co chcecie - u mnie soczysta dziewiątka (mimo wszystko, nieco za mało bękartów w 'Bękartach' - chciałabym częściej widziećna ekranie Lt. Raine'a =)
Całkiem dobra miara. Jednak, w moim, indywidualnym i posranym przypadku 'Inglorious Basterds' mógłbym oglądać w kółko, a nawet w quadrat.
Komar to, że "Bękarty" są lepsze od "Pulp Fiction" to jest to tylko i wyłącznie TWOJA OPINNIA.
Patrz a ja myślałem, że to jest opinia milionów fanów QT i dlatego tak ci to nie pasuje, co jest główną przyczyną tego, że przesiadujesz na tym forum.
Poza tym "Pulp Fiction" nigdy nie miało tak dobrych recenzji jakie otrzymują "Bękarty Wojny" i nawet ty temu nie zaprzeczysz.
"A ja myślę sobie tak. O poziomie Tarantino świadczy poniekąd to jakich ma wyznawców. Na jego miejscu bardzo bym się przejął faktem, że ci którzy bardzo lubią jego filmy w większości wypadków prezentują taki a nie inny poziom, przynajmniej na filmwebie. Ciekaw jestem jak jest gdzie indziej?"
Inaczej. Właściwie to o Tarantino świadczy to jakich ma "wyznawców" poza filmwebem. Dlatego jedyne do czego ja doszedłem na tej stronie, to zmontowanie na szybko i bez większego zastanowienia swoich "ulubionych" i wydania kilku ocenek.
Czasem jeszcze wpadam, żeby popatrzeć jak fani i antyfani danego gatunku/filmu usilnie próbują przekonać siebie nawzajem ( zazwyczaj wygląda to tak, jakby chcieli zmienić cały świat ), co wychodzi im marnie bo i z założenia pozbawione jest sensu. Zgodnie z tym na drodze dogłębnych interpretacji i wysuwania niezliczonych argumentów, skazany na klęskę starałbym się udowodnić ci jak wspaniały jest ten film. Ty zaś jesteś człowiekiem niezależnym, masz swoje poglądy i stajesz w ich obronie. Konflikt jednostki z siłą wyższą :] Przecież nawet gdyby cały świat uznał "Bękarty..." za arcydzieło ty obstawiałbyś przy swoim, podobnie jak ja gdyby stało się odwrotnie. Zamknięte koło. Szanuję twoje zdanie i preferencje, jeśli chodzi o filmy, ale nie potrafię zrozumieć jak chce ci się tracić tyle czasu na prowokacje... tak, prowokacje. Widzisz, że dalsza dyskusja nie ma sensu a mimo to brniesz dalej w to błoto i czekasz aż zaleje cię kolejna fala nieokrzesanych wyznawców Tarantino. Nazywam ich nieokrzesanymi, bo mi też nie podoba się poziom, jaki reprezentują, psując przez to opinię genialnego reżysera.
Boli mnie też to, że znakomita część ludzi przekłada na ocenę filmu ilość przelanych w nim litrów krwi... Zawsze powtarzam, że produkcje typu Koroshiya 1 byłyby równie dobre, gdyby ocenzurować sceny gore i przez niedopowiedzenia odziaływać na wyobraźnię widza. Przynajmniej nie byłoby tylu fanatyków, co najwyżej fani :]
Dlatego nie lubię filmwebu - jest jak mieszanina NK, Fotki i Epulsa, tylko utrzymany w innej konwencji. Fajne recenzje i sporo informacji, ale komentów lepiej nie czytać. Założę się, że już dawno straciłeś cierpliwość ;P
Jeśli chodzi o mnie - Inglorious Bastards do arcydzieła trochę brakuje, ale i tak jest świetnie. Nie przebije Pupl Fiction, ale Kill Billa wali na głowę.
Pozdrawiam wszystkich fanów i antyfanów Tarantino, potrafiących zachować kulturę osobistą.
Ja także uważam, że film trochę przereklamowany. Może i bym obejrzał jeszcze ze dwa razy, ale moja znajomość filmów ogólnie nie jest najlepsza. Chcę teraz obejrzeć Wściekłe Psy i Pulp Fiction, może to da mi jaśniejsze pojęcie. Jeżeli chodzi o Tarantino zakochałem się w Kill Billu, i brakuje mi trochę tych "błędów". Tu już wszystko wydaje się ok, a ja liczyłem na podobne zabawne żarciki reżyserskie, może jeszcze coś mi się rzuci w oczy. Ogólnie bardzo podobają mi się wykreowane postacie (=.
Mosquito_6, twój problem polega na tym, że ściągasz z kosmosu jakieś swoje, własne tezy i podajesz je na forum jako pewnik.
"Pulp Fiction" nie miało tak dobrych recenzji jak "Bękarty". Akurat!
"Pulp Fiction" dostał "złotą palmę" i "Oscara" i to już automatycznie wskazuje, że żaden z wcześniejszych ani pózniejszych filmów Tarantino nie miał lepszej prasy. Powszechnie to właśnie "Pulp Fiction" jest uważany za najlepszy film Tarantino.
Jakie miliony fanów?????????? Co ty w ogóle pierdolisz? Jak to skonfrontowałeś? Liczyłeś te miliony?
Aby rzeczywiście przekonac się jak "Bękarty" będą rozpatrywane w stosunku do reszty dorobku Tarantino należy poczekac te kilka, jeżeli nie kilkanaście lat, póki co, minęło za mało czasu, żeby wyrokowac, że oto powstał najlepszy film Tarantino!
Titanic dostał 11 razy więcej Oscarów niż "Pulp Fiction", przy tym miał słabe recenzje. Oscary i Złote Palmy o niczym nie świadczą, gdyż dostają je zazwyczaj filmy najbardziej komercyjne. Oscary pomagają jedynie w promocji filmów.
"Aby rzeczywiście przekonac się jak "Bękarty" będą rozpatrywane w stosunku do reszty dorobku Tarantino należy poczekac te kilka, jeżeli nie kilkanaście lat, póki co, minęło za mało czasu, żeby wyrokowac, że oto powstał najlepszy film Tarantino!"
Przypomnę ci, że "Wściekłe Psy", "Kill Bill", czy "Pulp Fiction" stały się kultowe w kilka dni po premierze, wiec czas
nie gra roli jeśli chodzi o tzw. "kultowość" jeśli chodzi o dzieła Tarantino.
"Jakie miliony fanów?????????? Co ty w ogóle pierdolisz? Jak to skonfrontowałeś? Liczyłeś te miliony?"
Posłuchaj wypowiedzi fanów wychodzących z kin po projekcji, poczytaj opinie na IMDB, posłuchaj jak o tym filmie wypowiadał się QT, który był zszokowany większą "kultowością" "Bękartów" od "Pulp Fiction" i masową histerią fanów po premierze filmu. Tak więc używając twojego języka
napiszę - Sam nie pierdol Nickuś
Opieram się jedynie na wypowiedziach fanów filmu, samego QT oraz wielu krytyków filmowych, którzy już przyznali, że "Bękarty" są najdoskonalszym dziełem QT.
Chcesz mieć pretensje, miej je do wyżej wymienionych grup, a nie masz jakieś pretensje do mnie.
Tak trudno jest Ci się z tym pogodzić, że QT nakręcił film dorównujący "Wściekłym Psom", film lepszy od "Pulp Fiction"?
Jeśli masz z tym trudności to idź do lekarza.
Nie, ze mną jest wszystko ok.
W takim razie daj mi chocby jeden link do wypowiedzi chocby jednego krytyka, który twierdzi, że "Bękarty" to najdoskonalszy film Taratnino.
Przecież krytyków którzy tak sądzą jest od groma.
Zaznaczam tylko, że nie zadowolę się zdaniem jakiegoś pana Henia ze Zgorzelca.
Proponuję ci poszukać sam, bo tych krytyków rzeczywiście było od groma. Nawet w Cannes podzielili się na dwie grupy: fanatycznych zwolenników i takiż samych przeciwników, niemal po równo - podobnie jak kiedyś w przypadku "Pulp Fiction".
Najciekawszym artykułem jaki czytałem był artykuł Tomasza Raczka, który stwierdził, że to pierwszy film Tarantino, który zdecydowanie ociera się o artyzm. Ale tylko ociera... i co było, dla mnie wielkie w jego słowach i z czym się zgadzam, to to, że arcydziełem jest tylko taki film, na którym w sali kinowej zostaje połowa widzów siedząca tam z wypiekami i porażona geniuszem filmu, zaś druga połowa sali wychodzi z oburzeniem wyklinając bezsens takiego filmu - i tylko to jest prawdziwą miarą arcydzieła, niemniej zaznaczył, że trzeba trochę poczekać, bo podzielone opinie krytyków mówią tylko tyle, że ten film można traktować jak arcydzieło, ale stanie się nim dopiero w salach kinowych, tak jak w przypadku "Odysei kosmicznej 2010" Kubricka.
A ty Nick krytykując ten film jedynie potwierdzasz najwyższy geniusz tego filmu. Potrzeba nam jednak proporcji 50/50 procent - tak jak w przypadku "Odysei kosmicznej 2010" aby mówić o bezwzględnym arcydziele "Bękartów" - jedno jest pewne, ten film zmierza w stronę tego zaszczytnego tytułu, choć może martwić to, że nie dzieli tak fanatycznie ludzi na fanów i przeciwników jak "Odyseja". Kino autorskie króluje, a "Bękarty Wojny" to zdecydowanie najlepszy film tego roku. :)
Tak, czekaj aż "Bękarty" zostaną okrzyknięte największym arcydziełem w historii wszechświatowej kinematografii.
Ja mam poszukac? Niczego nie znajdę, ponieważ żaden z liczących się krytyków nie powiedział, że jest to najlepszy film Tarantino i ty również niczego nie znajdziesz, więc nie plec.
Potwierdziłeś to co napisałem wcześniej, że na klarowną ocenę "Bękartów" trzeba poczekac.
Jestem nieomal 100% pewnym, że nie powstanie z tego arcydzieło.
"A ty Nick krytykując ten film jedynie potwierdzasz najwyższy geniusz tego filmu".
Aha, czyli wychodzi na to, że największym dostarczycielem filmowych arcydzieł jest niejaki Uve Boll, w końcu jego filmy bardzo często są bezlitośnie krytykowane jak również posiadają one swoich wiernych fanów.
No, dobra:)
"Aha, czyli wychodzi na to, że największym dostarczycielem filmowych arcydzieł jest niejaki Uve Boll, w końcu jego filmy bardzo często są bezlitośnie krytykowane jak również posiadają one swoich wiernych fanów."
Przypuszczałem, że to napiszesz.
Nie o to mi chodziło, nie zrozumiałeś mnie, choć ewidentnie odniosłem się do "Odysei" Kubricka
Chodziło mi o to, że jeżeli połowa ludzkości kocha (uważa za arcydzieło) ndany film, a druga połowa dany film wręcz nienawidzi, to tylko taki film jest arcydziełem i żaden inny.
U Uve Bolla taka sytuacja nie ma miejsca, ponieważ jego filmy nie są uważane przez 50 procent za arcydzieło a przez drugie 50 za kicz.
Tak jest tylko w przypadku wielkich arcydzieł, jak "Odyseja kosmiczna 2001", czy "Kill Bill" np.
"Potwierdziłeś to co napisałem wcześniej, że na klarowną ocenę "Bękartów" trzeba poczekac."
Na to czy ten film jest arcydziełem czy nie (dla mnie jest)trzeba poczekać, ponieważ, i tu niestety, ludzie jeszcze nie zaczęli tak masowo go krytykować jak dzieło Kubricka, ale zaczną, a im więcej film będzie miał sprzecznych opinii tym stanie się większym arcydziełem.
Na razie już jest filmem genialnym.
Jednak co do kultowości, to "Bękarty" już są kultowym filmem, tak jak w przypadku PF, były już kilka dni po premierze.
"Ja mam poszukac? Niczego nie znajdę, ponieważ żaden z liczących się krytyków nie powiedział, że jest to najlepszy film Tarantino i ty również niczego nie znajdziesz, więc nie plec."
Tomasz Raczek nie jest liczącym się krytykiem? Nie wiedziałem. :D
Wielu liczących krytyków podzieliło się w Cannes praktycznie 50/50 za genialnością "Bękarów Wojny" i przeciw.
To samo powoli dzieje się z widzami, co świadczy o tym, że film to arcydzieło.
Aleś ty się tego uczepił.
Napiszę tak: Twoje usilna chęc wpojenia wszystkim użytkownikom tego serwisu, że "Bękarty wojny" to szczytowe arcydzieło świadczy dobitnie o tym, iż sam masz co do tego wątpliwości ponieważ gdybyś ich nie miał nie czułbyś potrzeby ustawicznego rozgłaszania wszem i wobec o tym zdającym się tobie niezbitym fakcie.
Tak już na szczęście jest, że prawdziwe arcydzieło broni się samo.
I co to za jakaś durna teoria???? Tak jest z każdym filmem, którego publika dzieli się na 50/50? Zastanów się trochę. To jest jakiś absolutny miernik? Czy też jedynie opinnia zblazowanego pana Raczka?Którego akutat całkiem lubię. Naturalnie, to liczący się krytyk, tyle, że nie powiedział ani nie napisał, iż "Bękarty" to arcydzieło a jedynie, że film ociera się o artyzm. Czujesz różnicę?
Jak chcesz wiedziec, byc może wiesz, podczas premiery w Cannes zdecydowana większośc krytyków jak i widzów była przeciw filmowi, dlatego Tarantino między innymi przemontował swój film. Tak więc nie było twojego ukochanego arcydziełowego pół na pół. Było tak istonie w przypadku "Pulp Fiction" gdzie podczas odbierania przez Tarantino nagrody pół sali gwizdało a drugie pół biło bravo łącznie z szefem jury Clintem Eastwoodem.
Nie zrozum mnie aż tak bardzo źle. Nie uważam "Bękartów" za totalny badziew. Bardzo podobał mi się w tym filmie prolog i epilog. Najgorszy był sam środek poprzez nagromadzenie "niedobrych" jak na Tarantino dialogów, mało wyrazistych bohaterów jak również postawienie na przemoc rodem z jakiegoś pojebanego slashera czy innego gówna.
Mam nadzieję, że Tarantino zrobi jeszcze film, który mnie szczerze zachwyci, tak jak to było w przypadku debiutu.
Teraz to ty próbujesz w jakiś dziwny sposób wyliczyć liczbę krytyków będących za i przeciw. Ja tylko napisałem, że krytyka bardzo się podzieliła, zresztą tak jak i widownia, mniej więcej po połowie - za i przeciw.
Tak, prawdziwe arcydzieło obroni się samo, to oczywiste, ale o jego wielkości świadczyć będzie nie to że 90 procent widowni będzie się to podobać, ale że w równych proporcjach będzie się jednym podobać, drugim nie. Jestem ciekawy, czy wyszedłbyś z kina podczas projekcji "Odysei kosmicznej 2001" i też jak większość ludzi uznał ją mylnie za zły film i największy kicz jaki w życiu widziałeś, bo w kinach zostały garstki, a cała reszta zachowała się jak fanatyczni fani kolejnej gry komputerowej przeniesionej na ekran przez Bolla.
A co się okazało? Ta garstka oglądająca film z wypiekami się nie myliła, że ten film to być może największe arcydzieło w historii kina.
Podobnie jest z "Bękartami Wojny", ale tylko podobnie, co zaznaczył Raczek i dodał, że film ociera się z pewnością o artyzm, że jest najlepszym filmem QT jaki oglądał.
Kiepskie dialogi? Ten film ma lepsze dialogi niż większość filmów QT powstałych po PF. Oczywiście zdecydowanie najlepsze dialogi miał "Grindhouse: Death Proof" później "Wściekłe Psy", na trzecim miejscu "Pulp Fiction" na czwartym, dopiero na czwartym "Bękarty Wojny", ale są tylko ciut gorsze od dialogów z PF.
Mnie najmniej podobało się zakończenie, najbardziej środek i prolog.
Sam Tarantino dziwił się opiniom o "Bękartach" i wspominał, że dla niego, jego opus magnum i zarazem najlepszym filmem jest "Kill Bill" który uważa za swoje największe arcydzieło filmowe i scenariuszowe, a nie "Pulp Fiction", "Wściekłe Psy", czy też "Bękarty Wojny". Tyle słyszałem od QT w telewizyjnej wypowiedzi.
Jak debiut? Masz na myśli "My Best Friend's Birthday"? - genialny film. :)
"My Best Friend's Birthday" i tak sobie myślę skoro urywa się praktycznie w połowie, a ta połówka jest prawie tak genialna jak "Wściekłe Psy" to gdyby dokończył ten film, mogłoby być to największe dzieło QT. :)
A tak wciąż te "Wściekłe Psy" są numer 1.
"Przecież ten film jest lepszy od "Pulp Fiction". Lepsze od "Bękartów są jedynie "Wściekłe Psy" i to przecież nie tylko moja opinia, ale krytyków i milionów fanów, nie tylko Tarantino, ale w ogóle kina."
Nie interesuje mnie opinia innych ludzi ale dla mnie Bekarty Wojny sa gorsze od PF a o Wscieklych psach nie wspominajac. A to czy ty uwazasz ten film za arcydzielo czy najlepszy film QT to twoja broszka.
Nie to nie tylko moja broszka, również Tomasza Raczka i tysięcy fanów QT jak już coś, których nie interesuje zaś Twoja wielce szanowna opinia. :)
Znów tysiące fanów. Piszesz tak jak gdybyś miał przed sobą te tysiące fanów i oni zgodnym głosem zapewniali cię: "TAK, BĘKARTY WOJNY TO NAJBARDZIEJ GENIALNE KINO TARANTINO!"
Zdaje się, że właśnie obecność tak wielkiej liczby fanów "Bękartów Wojny" na FilmWebie nie jest ci na rękę.
Z pewnością idzie w tysiące. Poczytaj komentarze. Komentarzy "za" są tysiące, komentarzy "przeciw" jest kilkadziesiąt, w tym kilka osób z tych będących przeciw przesiaduje na tym forum i chce wmówić tej całej reszcie, że "Bękarty Wojny" nie są tak dobrym filmem jak ta reszta sądzi.
Nie uważasz? Chyba zaliczasz się właśnie do tych paru osób.
Mosquito, ty naprawdę jesteś napalony na te nieszczęsne bękarty.
Człowieku, jakie tysiące????????? Gdzie na filmwebie masz tysiace postów??????????????? W którym miejscu? Śnisz chyba.
głosów: 12454 - tyle jest już głosów oddanych na "Bękarty Wojny" przy czym większość się nimi zachwyca <tylko nie mów, że zachwyt polega jedynie na tym że reżyserem filmu jest QT>
Zrób z tego nawet mniej niż połowę to i tak zostanie ci z 5 tysięcy osób.
Ok, w takim razie możemy się założyc, że Bękarty wojny nie zostaną uznane za arcydzieło. Zakład stoi? O skrzynkę najlepszego browara.
"Ok, w takim razie możemy się założyc, że Bękarty wojny nie zostaną uznane za arcydzieło."
To jedynie twoja opinia. Moglibyśmy się założyć, ale taki zakład nie ma wielkiego sensu, ponieważ film stał się niewątpliwie kultowy, ale jego rzeczywistą wartość poznamy dopiero gdy opadną emocje, gdy minie trochę czasu. Sytuacja jest typowa dla większości dzieł Tarantino. O "Kill Bill" również na początku wielu mówiło kicz, większość twierdziło jednak że jest to postmodernistyczne dzieło - po latach wiemy, że jest to jednak dzieło. Tak więc zaczekajmy, ja obstaje nadal, że jest to najlepszy film QT od czasu "Wściekłych Psów".
Zaś co do zakładu, głupio jest się zakładać o coś co będzie można miarodajnie sprawdzić dopiero za kilka lat.
Dziś jest ważne to, że film budzi skrajne emocje, co bardzo dobrze o nim świadczy.
"A ja myślę sobie tak. O poziomie Tarantino świadczy poniekąd to jakich ma wyznawców. Na jego miejscu bardzo bym się przejął faktem, że ci którzy bardzo lubią jego filmy w większości wypadków prezentują taki a nie inny poziom, przynajmniej na filmwebie. Ciekaw jestem jak jest gdzie indziej?"
Inaczej. Właściwie to o Tarantino świadczy to jakich ma "wyznawców" poza filmwebem. Dlatego jedyne do czego ja doszedłem na tej stronie, to zmontowanie na szybko i bez większego zastanowienia swoich "ulubionych" i wydania kilku ocenek.
Czasem jeszcze wpadam, żeby popatrzeć jak fani i antyfani danego gatunku/filmu usilnie próbują przekonać siebie nawzajem ( zazwyczaj wygląda to tak, jakby chcieli zmienić cały świat ), co wychodzi im marnie bo i z założenia pozbawione jest sensu. Zgodnie z tym na drodze dogłębnych interpretacji i wysuwania niezliczonych argumentów, skazany na klęskę starałbym się udowodnić ci jak wspaniały jest ten film. Ty zaś jesteś człowiekiem niezależnym, masz swoje poglądy i stajesz w ich obronie. Konflikt jednostki z siłą wyższą :] Przecież nawet gdyby cały świat uznał "Bękarty..." za arcydzieło ty obstawiałbyś przy swoim, podobnie jak ja gdyby stało się odwrotnie. Zamknięte koło. Szanuję twoje zdanie i preferencje, jeśli chodzi o filmy, ale nie potrafię zrozumieć jak chce ci się tracić tyle czasu na prowokacje... tak, prowokacje. Widzisz, że dalsza dyskusja nie ma sensu a mimo to brniesz dalej w to błoto i czekasz aż zaleje cię kolejna fala nieokrzesanych wyznawców Tarantino. Nazywam ich nieokrzesanymi, bo mi też nie podoba się poziom, jaki reprezentują, psując przez to opinię genialnego reżysera.
Boli mnie też to, że znakomita część ludzi przekłada na ocenę filmu ilość przelanych w nim litrów krwi... Zawsze powtarzam, że produkcje typu Koroshiya 1 byłyby równie dobre, gdyby ocenzurować sceny gore i przez niedopowiedzenia odziaływać na wyobraźnię widza. Przynajmniej nie byłoby tylu fanatyków, co najwyżej fani :]
Dlatego nie lubię filmwebu - jest jak mieszanina NK, Fotki i Epulsa, tylko utrzymany w innej konwencji. Fajne recenzje i sporo informacji, ale komentów lepiej nie czytać. Założę się, że już dawno straciłeś cierpliwość ;P
Jeśli chodzi o mnie - Inglorious Bastards do arcydzieła trochę brakuje, ale i tak jest świetnie. Nie przebije Pupl Fiction, ale Kill Billa wali na głowę.
Pozdrawiam wszystkich fanów i antyfanów Tarantino, potrafiących zachować kulturę osobistą.
Nie, dlaczego, bywa naprawdę różnie. Czasem da się zauważyc naprawdę celne teksty, gorzej z samymi recenzjami filmów. Czasem wygląda to naprawdę potwornie, zwłaszcza w wykonaniu użytkowników.
mosquito,jestes zenujacy i zarazem smieszny powolujac sie na te rzesze "milionow" ktorzy twierdza ze najnowszy film pana Tarantino bije PF; sporo czytam, ogladam i slucham, i nie zauwazylem dotychczas by ta opinia miala zasieg ze tak powiem powszechny; owszem zdarzaja sie pojedyncze wypadki takich deklaracji ale generalnie wsciekle psy czy pulp fiction sa poza zasiegiem;( to sa oczyywscie zaslyszane i przeczytane pzreze mnie receznje; takze werdykt na tegorocznym cannes choc akurat nie ejstem pewien czy bekarty wsytapily w konkursie, a jesli nawet nie to tym gorzej dla tego "arcydziela")-wiec mowiac wprost-pleciesz bzdury; moze i tarantino tak gada, ale jak sie czlowiek nad tym zastanowi to co to woogle za obiektywny osad? co on ma gadac? ze po raz kolejny nakrecil slaby film ? ze osiagniecia sprzed 10 lat wydaja sie coraz bardziej oddalac, byc poza obecnymi mozliwosciami tego tworcy? wiec prosze nie wciskaj ciemnoty ludziom; pamietam doskonale lata 90-te, i triumfalny pochod PF przez caly swiat( nota bene u nas zaczelo sie od druzgocacej krytyki sobolewskiego z gw ktory najwidoczniej nie mogl przebolec porazki czerwonego; pozniej sie jednak zreflektowal i przyznal przed czytelnikami) ;filmowi i samemu rezyserowi towarzyszly aplauz i euforia krytykow; mowiono o nowatorstwie, rewoulcji, powiewu swiezosci do kina gangsterskiego; moim zdaniem napewno nie da sie tego powiedziec o bekartach wiec wyluzuj i nie glos swoich urojen jako jedynej prawdy objawionej