Polecam obejrzenie Dr Strangelove Stanleya Kubricka żeby przekonac się, że Bękarty Wojny to po prostu przeciętny film. Są w nim niezłe sceny, dobre dialogi ale jest też bezbarwne aktorstwo, jedynie Christoph Waltz zapada w pamiec. Pitt to kłoda drewna w tym filmie, jednostajnie, bez polotu, nawet mimika praktycznie cały czas identyczna, debili gra się najtrudniej. Może się nie znam ale dla mnie dobra kreacja to taka, którą pamiętam długo po seansie, Pitta nie pamiętałem 15 min po seansie.
Daje 6/10.
Przy okazji obejrzałem kolejny raz kultową scenę zakończoną jeszcze bardziej kultowym "Mein Fuhrer, I can walk!", szkoda, że na Filmwebie ten film plącze się gdzieś poza 100. To samo Citizen Kane...
Ne wiem z kąd pomysł na prównywanie Bękartów do Dr. Strangelove. Trochę inny typ jednak. Tym niemniej oba świetne, a rola Petera Sellersa w Dr. Strangelove to majstersztyk.
MOże dlatego, że, no można je podpiąć pod satyrę na temat wojny. Ale wiadomo, Stragelove to zupełnie inna półka.
Rola Sellersa ? Chyba role ;P
Fajnie, że ci się klasyki podobają, ale poważnie, nikt chyba oprócz ciebie nie widzi podobieństw między tymi dwoma filmami...