Bardzo się zawiodłam na tym filmie. Cenię Tarantino za jego wkład w kinematografię i jego unikalny styl, ale tu nie wiem o co mu chodziło. Byłam pewna, że to będzie coś w stylu niezapomnianego "Złoto dla zuchwałych", albo "O jeden most za daleko". Nie wiem co chciał mistrz powiedzieć w tym filmie, ale daleko tu do "Jackie Brown", "Pulp Fiction", albo nawet stosunkowo nowego "Death Proof". Ale tutaj historia strasznie mi się rozłaziła, dialogi były 'ciągnięte' na siłę, tylko aktorzy dobrze wypadli, zwłaszcza Waltz, za co dostał nagrodę (i słusznie).
A wielka szkoda, bo wierzę, że Tarantino może zrobić z takim tematem jak 2 wojna światowa coś co dorośnie do "Parszywej Dwunastki".
A ja uważam,że porównywanie Bękartów do "Złota dla zuchwałych" , "O jeden most za daleko" i "Parszywej dwunastki" nie jest do końca trafne,pierwszy to raczej film przygodowy (bardzo dobry swoją drogą) drugi i trzeci to zdecydowanie kino wojenne.Myślę,że Tarantino chciał powiedzieć tu coś innego.Owszem historia mocno się rozłaziła bo było mało akcji i dużo gadania,ale dialogi były świetne i zdecydowanie nie na siłę,zauważ,że najwięcej mówił Landa i Niemcy w ogóle,łamali w ten sposób swoich rozmówców,i tak francuz zdradził rodzinę która ukrywał bo Landa palnął mu wykład o szczurach,walka w barze bo wścibski esesman gadał i gadał aż angielski kapitan stracił swoją maskę.Ogólnie Niemcy tutaj przedstawieni są jako bardzo wścibskie i spostrzegawcze bestie.
Ale nie dziwię Ci się,że Ci się nie spodobał ja też spodziewałem się czegoś innego przed seansem,ale po seansie byłem zachwycony,a opinie słyszałem różne na temat tego filmu.
No w sumie z tą "Dwunastką" to przesadziłam, ale chodzi mi o pewien klimat tamtych filmów. Tam 2 wojna była 'zabawna' na swój sposób, ale w zdrowych granicach. Tarantino lekko przesadził w Bękartach z 'czarną komedią', ale może to ja po prostu jestem jakaś przewrażliwiona.
należysz do ludzi którzy z pasją słuchali w szkole na polskim "co też poeta miał na myśli". Mowa o nabijaniu się z konwencji przez Tarantino to już truizm. Każdy nowy film to naigrawanie się z konwencji. Gdzie jest jego świeżość, przenikliwość, "oryginalność przez powtarzalność"? Jestem przy 42 minucie i zaczynam cierpieć. Jeszcze 10 minut i kończę i z bękartami i z Tarantino też kończę.
Nie nie należę do ludzi którzy z pasją słuchali na polskim "co też poeta miał na myśli".Należę do ludzi którzy interesują się człowiekiem,poprzez język gestów i sposób wypowiedzi.Filmy Tarantino mają to w sobie,że jego postacie są żywe,nikt nie jest przypadkowy,nawet barman w knajpie wygląda tak jak by nie jedną historię o nim można opowiedzieć,postacie mają duszę i wyrażają prawidłowe emocje w odpowiednich momentach i tego szukam w filmach Tarantino.
Widać, że totalnie nie zrozumiałaś filmu, chociaż może powiem inaczej. Poszłaś do kina ze zlym nastawieniem. Przecież to oczywiste że Tarantino nigdy nie zrobiłby filmu podobnego do Parwszywej Dwunastki, Plutona czy innych Szregowców Ryanów. Bękarty to lekki film zawierający wszystko to co my miłośnicy Tarantino uwielbiamy. Niestety z tego co widze w komentarzach, wiele osób po prostu wrzuca Bękarty do nie tej półki co trzeba. To nie jest film wojenny, ani tym bardziej historyczny. Wielu chciałoby może takiego wydźwięku w tym filmie, ale nie nie. Nie u Quentina :D
No nie załapałam i pewnie już nie załapię, widocznie wojna według naszego Quentina nie jest dla mnie :)
na tej wojnie nie byly wazne wydarzenia ale to w jaki sposob sie ona odbywa sie ;) w filmie wszystkie zaslugi za zakonczenie wojny przejmie landa a o shosanie nikt nawet nie bedzie wiedzial i takich zaklamanych rzeczy jest mnostwo w historii np. pearl harbor czy chocby objawienie na jasnej gorze. a tak w ogole to wojna wg tych filmow ktore wymienilas czy innych jakichs szeregowcow rayanow itp. to tez nie jest wojna. mam wojka prawie generala ktory bywal w tych wszystkich irakach, albaniach itd. i zawsze jak przyjezdzal do mnie to wysmiewal te filmy, a jedynym filmem w kotrym wojna jest relanie przedstawiona to czas apokalipsy. Zreszta napis "wojenny" przy gatunku jest chyba tylko po to zeby zrobic widza w trabe :D tak jak w gąmbrowiczu: "konec i bomba, kto czytal ten traba" xD
to nie miał być film wojenny, przygodowy czy inny gatunek, tylko tarantinowski, AniKomarek chodzi o to, jak sądzę, że tarantino w każdym swoje filmie bierze na tapetę jakiś gatunek filmowy lub jakąś konwencję filmową (lub kilka) i przerabia je na swój sposób. Tarantino cenię przede wszystkim za wyczucie i w tym filmie, niestety wyczucia mu zabrakło i to nie tylko w prowadzeniu dialogów ale również w doborze obsady; z kina wyszłam rozczarowana i nie przeszło mi ono po wczorajszym obejrzeniu ponownie w tv