wczoraj obejrzałem i jeszcze jestem pod wrażeniem. tarantino dał kolejny raz pokaz. tak prześmiewczego obrazu dawno nie widziałem. z początku tylko się uśmiechałem, naiwnie myśląc, że tak jest film skonstruowany, ale wraz z rozwojem fabuły i akcji niemal płakałem ze śmiechu /pewnie dorobiłem się przepukliny, ale co tam warto było/. Jedno mnie tylko zastanawia - rozumiem, że widzowie spuszczają się nad rolą waltza, bo facet zagrał perfekcyjnie /znaczy męska część widowni się spuszcza a babki miękną w nogach, 'mokrzeją' itp/ niemniej mnie dużo bardziej powaliła rola pitta. koleś ma niesamowity talent do akcentów, po pewnym czasie skojarzyło mnie się to z rolą mickey'a ze snatch. Nawija perfekcyjnie, ten jankeski akcent i modulacja. fenomenalne.stop.film absolutnie powalający. stop. oby więcej takich. stop.