wytarta klisza, retoryczna i merytoryczna kalka pulp fiction... na marginesie musze przyznac ze fenomen quentina tarantino po dzis dzien mnie fascynuje i frapuje, otoz tworca z niego zaden, mozna powiedziec ze jest to lech walesa amerykanskiej kinematografii, czlowiek ktory znalazl sie o we wlasciwym miejscu i o wlassciwym czasie, poczatek lat 90, okres rewolucji wsrod mlodziezy ktora zabrnela na mielizne wyzszosci formy nad trescia, gdzie zabawa slowem stala sie probierzem inteligencji kazdego nastolatka, oczywiscie oredownikiem tego nurtu stal sie quentin, ktorego gazety, okraszajac w kazdym artykule faktem o ilorazie inteligencji 160, wywindowaly na piedestal kreujac go na czlowieka renesansu, a mlodziez to lyknela.... zreszta wielkich problemow z nalozeniem na to zjawisko siatki logicznej nie ma, stereotypowy nastolatek ktory wyniosl z telewizji i internetu ze wysokie IQ jest sexy, posiadajac w swoim arsenale faktow wiedze o wysokim ilorazie inteligencji rezysera tworzy w swoim umysle rownanie inteligentny rezyser=inteligentny film, nastepnym krokiem jest aprobata tegoz filmu, w przeciwnym razie zostaje on uznany za umyslowego indolenta i wepchniety do szufladki z podpisem ,,ignorant i debil,, gdyz nie zrozumial inteligentnego filmu inteligentnego rezysera, ale coz nie pierwszy raz ego przyslania rozsadek...