Po obejrzeniu tego filmu miałem bardzo skrajne uczucia i w sumie nie do końca wiedziałem jak go ocenić. Ale chodził mi potem po głowie przez kilka dobrych dni, a to samo w sobie znaczy już wiele. Słabe filmy nie zaprzątają Ci głowy kilka dni po seansie. Film dostarczył mi sporo intensywnych emocji. Nie wiem czemu oglądałem go ze sporym napięciem. Może dlatego, że jak wiele osób kiedyś przeżywałem podobnego crush'a i ciężko było się nie wczuć ;) W sumie ciekawe jest to jak autorzy filmu grają na efekcie kontrastów - temat religijnego objawienia przeciwstawiają raczej rozwiązłemu stylowi życia głównych bohaterów. Z jednej strony modły do nowej "świętej", a z drugiej seksualne przygody chłopaków. Wspomniane wcześniej napięcie wynika zapewne też z oczekiwania na nieunikniony finał relacji między głównymi bohaterami. Końcówkę filmu oglądałem kilka razy, ale nie jestem pewien jak ją rozumieć. W każdym razie film zostawia coś po sobie, więc chyba jest godny polecenia. A no i język włoski i piękny Neapol też robią swoje.