Ja wiem, mnie az tak nie zachwycil, choc trzeba przyznac, ze ma zaskakujace zwroty akcji... wlasciwie to nie wiem co mi w nim nie pasuje... jest jakby taki zbyt odrealniony jak dla mnie (oczywiscie slyszalam o rumunskich sierocinach i warunkach w nich panujacych... ale ta cala historia, ludzie w niej wystepujacy jakby nierealni... naprawde nie wiem dlaczego)

Film co by nie powiedziec wstrzasa, ale hollywoodskie zaciecie jednak tu przeszkadza - jestem wrecz uczulona na takie podrabianie ameryki w europejskich produkcjach - jak dla mnie to zawsze wychodzi troche dziwacznie

PS Nie za bardzo rozumiem motywy postepowania ludzi w tym filmie. No oczywiscie szef tego calego procederu ma jakies... (no ale dlaczego tkrwi nadal w tym uflejanym szpitalu, w starej marynarce, skoro zgarnia kokosy na sprzedazy broni??)... Ale ze tez ten wegierski lekarz czy pielegniarka?? Dywaguje, ale dla mnie to jest troszke naciagane pogodzenie sie z takim losem (a raczej z zastraszeniem) i wybor "mniejszego" zla... takie to wszytko odrealnione... no niestety nie podobalo mi sie.

W sumie masz trochę racji ale mimo wszystko wydaje mi się że ciężko jest uznać Bandytę za film kiepski albo banalny. Ostatecznie wydaje mi się film zasługuje na pozytywną ocenę a jak wysoką to już zależy od gustu. Czy był aż tak odrealniony? Chyba nie. Cała historia jest przecież całkiem wiarygodna (mimo że typowa dla Amerykańskich produkcji :P ) Motywy niektórych bohaterów mogą wydawać się trochę niejasne ale znów nie jakoś rażąco. Ot wykształcony lekarz któremu nie powodzi się w życiu i szuka ucieczki w alkoholu. Właściciel sierocińca który dorabia sobie na boku oraz miejscowa dziewczyna... jest sobie :P Wszystkich łączy to że mimo ewentualnych wad starają się utrzymać sierociniec i pomóc dzieciom jak tylko mogą. Faktycznie postacie nie są poddawane jakiejś głębokiej analizie ale chyba zarzucanie im braku autentyzmu jest trochę naciągane. Podejrzewam że obejrzałaś film... nie za bardzo cię poruszył, no ale nie za bardzo wiesz dlaczego... Czy tak jest? ;P