Film liże tyłek amerykańskiej armii, gloryfikuje ją, do tego są tam typowe patriotyczne elementy, którymi chce się żygać. Dzieło pełne niedorzecznych sytuacji. Poza efektami specjalnymi niczym mnie nie urzekło. Przewidywalny i przez to nudny.
Teraz trochę spoilerów :
- Drift starym okrętem wojennym, który robi za muzem (skąd w nim amunicja?), na wodzie przy pomocy zarzuconej kotwicy... Do tego pokonanie nim super zaawansowanej technologii obcej cywilizacji przy pomocy paru dziadków, którym wolontariusze podcierają tyłki;
- Walka kaleki (oczywiście zwycięska) z 2 metrowym homogadem odzianym w ultra mega hiper egzoszkielet/kombinezon (najlepsze, że przy znalezieniu nieprzytomnego osobnika, siłowali się z hełmofonem, a tu murzyn ściąga go jak czapkę z głowy dziecka);
- Rihanna - WTF?? Ahh.. no tak, pop gwiazdka w roli dodatkowego wabika na amerykańskie społeczeństwo, każdy znajdzie coś dla siebie, piosenkarkę, dobrego aktora itd. Efekty specjalne muszą się zwrócić. Do tego te jej okrzyki... " Ohhh SHIIIIIIIT!!! " na widok gigantycznego UFO wyłaniającego się z głębin morza... Babka ma większe jaja ode mnie, bo ja widziałbym siebie, jako kogoś spanikowanego, kto nie potrafi wydusić z siebie słowa, a tu tylko " shit " i uniki przed kulami ognia i eksplozjami, które co najwyżej mogą nas odrzucić na paręnaście metrów;
- no i sceny walki wręcz, szczęgólnie tej na okręcie : homogad VS Hopper, normalnie wykapany Terminator: Salvation, kosmita zamiast jednym cięciem rozpłatać szyję " kapitana ", to bawi się swoim scyzorykiem i groźnie kroczy za, co chwilę potykającą się, ofiarą (lol), po czym oczywiście przegrywa. To samo mieliśmy we wspomnianym Terminatorze 4, gdzie świeży i nagi Arnold ze srogą minką kroczył za Connorem, a dopadłszy ciskał biedakiem o super inteligentne komputery (to nic, że w jedyne przebił na wylot pięścią jakiegoś " punka "). Po prostu dłoń na czoło i kręcimy głową w lewo i prawo;
- masa debilnych " żartów ", tekstów zupełnie nie pasujących do dobrego sci-fi (dzień niepodległości o niebo ' lepsiejszy ' mimo paru podobnych motywów);
ITD. ITD...
Kicz straszny, jedynie efekty na plus.
W sumie od początku filmu mogłem się tego spodziewać, to samo tyczy się Avatara i innych inwazji obcych ras... Rzeczywisty atak byłby bardzo szybki, jeden błysk i koniec. Pozdrawiam.
Bełkot .. kolejny hejtet któremu się nic nie podoba. Maruda narzeka, że amerykańskie filmy gloryfikują siły zbrojne USA .... hehe - a czyje mają gloryfikować? Rosyjskie? Jakby Rosjanie nakręcili film to by gloryfikowali swoich żołnierzy. I to robią . A Chińczycy robią o swoich. Matołek .