Film nie powala na kolana, super bohaterowie, typowe amerykańskie kino SF. Ale właśnie: SF. A ludzie krytykują w filmie SF brak realności. Fantazja, konfabulacja to podstawowe cechy tego gatunku.
Bronie filmów z gatunku s-f, ale wybacz troche przesadzili np. system selekcji celów to jakiś żart obcy chca rozwalić ponton z getlingiem, a odpuszczają lajbie naszpikowanej śmiercionośnym żelastwem. Zwłaszcza jak widzimy w wizji maja na celu totalna eksterminacje mieszkańców planety. Podobnie jak na starcie jednostki które wytrzymują wejście w atmosferę i zderzenie z tafla wody niestety nie maja ochrony antysatelitowej. Wiem można się czepić prędkości z jaka się poruszaly w przestrzeni kosmicznej i to ze zwolnili wchodząc w atmosferę, ale jakos nie bylo widac cos na styl spadochronów przed zetknięciem z woda tylko uderzenie z pełnym impetem co raczej jest bardziej destrukcyjne niż jakiś tam satelita. Zreszta sam sposób przemieszczania się skacząc jak zabka po wodzie chyba raczej nie jest najbardziej efektywnym sposobem no może obcy uznali, ze to ciecz newtonowska.
Czy przesadzili czy nie to inna kwestia. To SF i nie ma co się doszukiwać realności itd.
S-F to nie jest "brak realizmu i logiki". Nie lubię, gdy ktoś tak interpretuje ten skrót. S-F to światy/rzeczywistość, których obecnie nie ma, ale które teoretycznie są możliwe. Możliwe, ponieważ tak wynika z logiki i praw fizyki.
Tymczasem według "Battleship" logika to coś, co przydarza się innym. Nie będę tu wymieniał idiotyzmów filmu - nawet największych, bo powstanie ściana tekstu, którego nikt nie przeczyta. Wystarczy powiedzieć, że zachowanie postaci i kosmitów w filmie jest bezdennie głupie i stanowi kpinę z widza.
No właśnie.
Ten film to nie SF tylko „obrazkowiec” dla mało wymagającego widza i dzieci do lat 12, których „jarają” efekty specjalne i szybko zmieniające się „ładne” obrazki.
Prawdziwy fan SF przezywa męki oglądają „toto koszmarne dziełko”.
Widząc ten bzdurny temat chciałem odpisać właśnie w tym duchu. Amerykańskie blockbustery pokroju "Battleship" to jest kpina z s-f, a nie jego godna reprezentacja, a usprawiedliwianie idiotyzmów tego filmidła przynależnością gatunkową to dowód na jej całkowite niezrozumienie.
Nic nie rozumiesz. W filmie SF musi być zachowana logika! Postacie nie mogą się zachowywać jak banda idiotów, bo tak sobie życzył scenarzysta!
Jak napisał kolega wyżej S-F to nie jest "brak realizmu i logiki", S-F to światy/rzeczywistość, których obecnie nie ma, ale które teoretycznie są możliwe! To, że coś jest nazwijmy to fikcyjne, nie oznacza, że ma być nielogiczne! Podam Ci przykład. Ok jest to, że w Star Wars są miecze świetlne, moc i blastery, to założenia świata. Nie można natomiast tłumaczyć gatunkiem tego, że scenarzysta nie miał pomysłu na fabułę! Ani tego, że postacie zachowują się jak banda kretynów! Gatunek nie usprawiedliwia lenistwa osób odpowiedzialnych za fabułę! W S-F muszą być zachowane zasady logiki! Battleship to film beznadziejny w który ktoś po prostu napchał efektów i myślał, że ludzie to kupią. Tego nie można tłumaczyć gatunkiem. Chcesz dobry i nie traktujący widza jak idiotę film S-F? Obejrzyj Łowcę Androidów!
mam inne zdanie co do s-f. Wg Nas coś jest brakiem logiki, a może po prostu nie umiemy sobie tego wyobrazić? Coś jest nielogiczne wg naszego myślenia, co nie znaczy, że tak nie może być.
Pisałem o Łowcy Androidów. Tam być może nie wszystko jest logiczne, jednak mamy spójną wizję! W Battleship nie ma żadnej wizji, tylko chodzenie na skróty. Widać kiedy scenarzysta i reżyser ma konkretną koncepcję i czasami nagnie logikę do niej. W Battleship mamy biedny scenariusz w którym nie widać żadnego pomysłu. To głupi akcyjniak, który nie ma ani dobrych bohaterów, ani fajnej fabuły, nawet sceny akcji i efekty nie robią na nikim wrażenia. W tym filmie nie ma nic!
Przykład: Tyranozaur Rex (jak wiadomo obecnie nie istnieją, czyli mamy element "fiction") staje naprzeciwko uzbrojonego w bazookę człowieka. Człowiek ma do wyboru ucieczkę, albo strzał do gada. Oba te zachowania są racjonalne i logiczne, bo chce ocalić swoje życie. Ale człowiek dochodzi do wniosku - zagrałbym sobie w Pokemony, siada na trawniku i odpala gameboya.
Dalej twierdzisz, że logika w filmach sci - fi nie jest potrzebna?
Niby jest potrzebna, ale sf ma element fikcji, tak? Więc można przyjąć również, że fikcyjna jest również logika. Bohaterowie postrzegają wydarzenia w sposób, którego np. nasza wyobraźnia nie potrafi ogarnąć.
Może np. być tak, że sposobem na pokonanie potwora jest zagranie na gameboyu w tetrisa? Nie logiczne to, ale dopuszczalne w filmach (np. w filmie "Marsjanie atakują" - przybysze z kosmosy ginęli od dźwięków konkretnej piosenki).
To, że Nasz rozum nie potrafi czegoś pojąć to nie znaczy, że tak nie może być itd.
Jak pisałem w tym filmie nie ma żadnej konkretnej wizji. Cały film jest skonstruowany na skróty. Gatunek na pewno nie usprawiedliwia naprawdę biednego scenariusza, czy kiepskich dialogów. Kino sf to nie tylko efekty. :)
Co do tego co napisałeś. Ok, jeśli mamy zaznaczone w filmie, że sposobem na pokonanie potwora jest granie na konsoli to ok. Takie założenia świata, nie można się z tym sprzeczać. Jeśli jednak nie ma o tym ani grama mowy, postacie o tym nie wiedzą, a nagle ktoś w czasie ataku wyciąga konsolkę i gra to już jest wielki błąd.
A no i gatunek w żadnym razie nie usprawiedliwia wręcz żenującego aktorstwa. Poza Neesonem jest tragedia!
Widziałem wiele filmów z o wiele gorszym aktorstwem.
Poza tym w filmach sf aktorstwo... tam są efekty specjalne, a aktorzy w sumie za bardzo nie mają jak i gdzie się wykazać.
No i tu się nie zgadzam ;) Aktorzy mają okazję się wykazać może nie aż tak warsztatem, ale na pewno charyzmą. Niech przykładem będzie Arnold w drugim Terminatorze.