Dwa podejścia miałem do tego filmu i w obu przypadkach walczyłem ze snem, bo film taki nudny, że ciążko się na czymś skupić, lub na czymś oko zawiesić - no oprócz Léa Seydoux, bo piękna jak zawsze. Oprócz jej osoby to niczego w filmie ciekawego nie znalazłem. T®ochę się zawiodłem, bo miał być SF, ale chyba gdzieś "y" zgubili, bo wyszedł "SyF". W sumie to dwukrotnie zasnąłem i nigdy nie obejrzałem go do końca. Polecam go osobom które mają problemy ze snem.