Przecież Edgara chcieli zabić Artemus z Patsy, mieli noże w rękach i gotowi byli Edgara zaciumkać. Do tej pory napotykali ofiary, które zabił Augustus i wycinali im serca bo akurat sie trafiło ciało ale jednak Edgara byli gotowi "wysercowić". Zepsuło mi to sens całości. Bez sensu. Nie uważacie?
Grubymi nićmi szyte, ale jakiś sens ma. Co prawda nie wyłapałem czemu akurat Poe został uznany za właściwą osobę do rytuału, być może po prostu chodziło o to, że Lea czuła z nim wyjątkową więź. W każdym razie, moje rozumienie jest takie, że w przekonaniu rodziny, które wynikło z lektury tej czarnej księgi, ofiara Poe może być tą, która wyleczy Leę z jej przypadłości. Aby dodać logiki, Poe wypowiada zdanie, że "zrobi dla niej wszystko". Więc mając zgodę samej ofiary i wierząc w swoiste przeznaczenie, postaci mają w miarę sensowną motywację do czynu, którego wcześniej nie popełniły - rytualnego morderstwa.
Żeby nie było, dla mnie ogółem ten wątek okultystyczny jest beznadziejny, jakkolwiek zgodny z fascynacjami i aurą wokół samego poety, jak mi się zdaje. Ale jakoś tam kupy się trzyma.