Jakby nie patrzeć, na pewno ta część "Blues Brothers" jest słabsza. O ile znieść można lot
policjanta i przemianę jego na kolejnego brata, o tyle te czary i zamienianie w jakieś
zielone
ludziki i w kamień, czy w myszy, jest trochę przesadzone. Pomimo tych kilku scen, film
dalej
jest dobry i pochwalić się może super obsadą aktorską - muzycy z Aligatory z Luizjany to
przecież same gwiazdy muzyczne - Erick Clapton, B.B. King, Dr. John i inni. Film może
wyszedł trochę kiczowaty, ale na pewno można powiedzieć z dumą, że jest kontynuacją I
części "Blues Brothers". I to jest kontynuacją z myślą i z pomysłami, a nie tylko taką o, aby
była jakakolwiek.