PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=619201}
7,8 251 tys. ocen
7,8 10 1 251360
5,2 95 krytyków
Bohemian Rhapsody
powrót do forum filmu Bohemian Rhapsody

Kiedy????!!

ocenił(a) film na 3

Kiedy wreszcie ruszą zdjęcia?!

MERCURYfan01

Jakie zdjęcia , przecież nawet obsady ani scenariusza nie ma.

MERCURYfan01

Zdjęcia ruszają wiosną 2013 r. Jednym z producentów jest Robert De Niro (szacun). W kinach film ma pojawić się dopiero w 2014/ 2015 r.
Film będzie nosił prawdopodobnie tytuł "MERCURY" a wyreżyseruje go najpewniej Stephen Frears ("Królowa", "Niebezpieczne związki").
Czemu autorzy strony śpią?

ocenił(a) film na 8
madz20

już się nie mogę doczekać;D mam nadziej, że tego nie spartolą

BISKUPMAT

Skoro same przygotowania już tak długo trwają to miejmy nadzieję, że scenariusz i obsada będą perfekcyjnie dopracowane :) i wszystko na ekranie zagra.

ocenił(a) film na 8
madz20

madz20 chyba to Ty powinnaś współtworzyć tą stronę :) bo tamci nie dają rady :P

dziewiona

Jestem przeciwniczką wszelkiego wolontariatu w imię zarobku internetowych potentatów.
Za bardzo wierzę w prawo pracy by za punkty i łby "odwalać" brudną i ciężką robotę dla film_webu,
komu wystarczy "wynagrodzenie" w postaci szpanerskiej główki niech tyra ;).

ocenił(a) film na 7
madz20

Dodanie kilku informacji to dla Ciebie brudna i ciężka robota??? Skoro tak Ci się nie podoba ten "wyzysk" filmwebu, po co w ogóle masz tu konto?

blazejm7

A po co Ty masz konto? Założenie konta nie wiąże się z podjęciem obowiązku dodawania informacji.

Skoro jesteś taki rączy i dyspozycyjny możesz przecież dodawać dane, tym bardzie, ze widzisz problem tak gdzie go nie ma.

Pozwól, że pozostanę przy swoim stanowisku i dalej będę trwać w przekonaniu, że wynagrodzenie w postaci łebków jest śmieszne,
komu wolontariat miły niech dodaje dane i gromadzi punkty. Czy ktoś komuś broni?

ocenił(a) film na 9
madz20

jednak parę lat później ;)

MERCURYfan01

Mary Austin zagra Blake Lively...

ocenił(a) film na 3
ul87

Widziałem z nią kilka filmów, ale jakoś mi nie utkwiła w pamięci, co może znaczyć że cieniutka z niej aktoreczka, choć z twarzy podobna do Mary

MERCURYfan01

Zdecydowanie nie jestem fanką jej "gry aktorskiej" (cudzysłów nie przez pomyłkę). Mimo wszystko jako oddana fanka Queen i tak obejrzę ten film i z niecierpliwością na niego czekam :)

ocenił(a) film na 3
ul87

Ja także, i trzymam kciuki aby tego nie spaprali

ul87

Kto by nie zagrał, ciekawe w jakim świetle pokarzą Mary - po przeczytaniu kilku biografii Freda mam o niej nienajlepsze zdanie :-/.

madz20

też przeczytałam parę biografii Freddiego i Jim Hutton próbował subtelnie przedstawić Mary w nie najlepszym świetle, ale mimo wszystko mam o Mary dobre zdanie. Ani razu nie próbowała komentować tych wszystkich opinii na jej temat i to bardzo szanuję. Nie ma wątpliwości, że kochała bardzo Freddiego i do dziś dnia szanuje pamięć o nim. Jim natomiast przedstawiał się jako wielką miłość Freddiego a niedługo po jego śmierci wydał książkę opisującą szczegóły ich romansu... Sprzedał się i tyle :/ moim skromnym zdaniem gdyby naprawdę kochał i szanował Freddiego nie wydawałby tej książki.

ul87

Jeszcze w co najmniej w dwóch książkach Mary została pokazana nieprzychylnie...
Lesley- Ann Jones nie szczędziła jej cierpkich uwag, podobnie kilka osób w "Freddie Mercury. Życie prawdziwe".
Myślę, że Hutton miał swoje powodu aczkolwiek trzeba na to co pisał patrzeć z przymrużeniem oka (oboje na swój sposób rywalizowali o Freda).
Mnie tylko dziwi fakt, że Mary nijak nie brała udziału w opiece nad Fredem
a zaraz po stwierdzeniu nabycia spadku wzięła się za remont odziedziczonego po nim domu i wyrzucił z niego jego przyjaciół nie dając się tym ludziom nawet spakować...

madz20

Ja z kolei czytałam, że ona opiekowała się Freddiem i była u niego niemalże codziennie. Oczywiście osoby mieszkające z nim miały większy wkład w dbanie o niego, ale to wynikało z tego, że po prostu byli na miejscu. Trzeba dodać jeszcze fakt, że w ostatnim okresie jego życia Mary była w ciąży i miała małe dziecko. Po drugie z tego co również czytałam w którejś z biografii Mary nie wyrzuciła ich z domu od razu osób tylko po (z tego co pamiętam) 3 miesiącach. Poza tym znamy relację tylko jednej strony a Mary nigdy tego nie skomentowała więc tak naprawdę nie wiadomo jaka jest prawda

ul87

Nie można niczego wziąć za pewnik.
W jednym z dokumentów Hutton mówi, że w pierwszej wersji książki opisał więcej szokujących faktów z relacji Mary z Freddiem ale Brian i Roger
oraz inne osoby z otoczenia zakazali mu w sposób stanowczy i zdecydowany publikacji ;-/.
Przeczytałam tak wiele smutnych i dających do myślenia relacji o Mary, że nie potrafię na nią patrzyć jak na jednoznacznie pozytywną osobę.
Niektórzy wspominają ją jako cień Freddiego, że włóczyła się za nim, osaczała, wymuszała prezenty jako rekompensatę rozstania. Miała męża, dziecko
i rodzinę ale to Fred ją de facto utrzymywał - kupował stroje od projektantów i biżuterię. W końcu obwiniała go o to, że jej małżeństwo jest nieudane a ona sama
nieszczęśliwa. Szczerze powiem jako kobieta, że uważam takie zachowanie za niemożebnie poniżające i smutne.
Przykra jest też selekcja żałobników, którą prowadziła Mary przy okazji pogrzebu Freda zakazując przychodzić niektórym osobom w tym Barbarze Valentin,
która przez długi czas była wielką miłością Freda, na pogrzeb.
Mary była o niego piekielnie zazdrosna - nie mogła go mieć za życia to chociaż po śmierci przejęła stery nad wszystkim co z nim związane. Prawdy nigdy nie poznamy, w końcu
chyba nawet nie mamy prawa się jej domagać, to cudze życie.

madz20

To jest temat rzeka... :) ale ostatnią rzeczą, którą chciałam napisać w tym temacie jest to, że w mojej opinii Jim nie był obiektywny i mógł wyolbrzymić parę faktów. Poza tym przedstawiał swój związek z Freddiem jako niemalże idealny, pisał, że był jego wielką miłością a inni, z tego co kojarzę nawet sama Barbara mówiła, że Freddie nie raz miał go już dosyć i gdyby nie choroba to pewnie by się rozstali. Ale oczywiście to jest tylko takie polemizowanie, a jak było naprawdę się już nie dowiemy

ul87

Masz rację, nie ma miejsca na obiektywizm w tych zapiskach i wspomnieniach.
Jakiej nie miałabym sympatii do Freddiego przyznać trzeba, że był on osobą bardzo trudną do wspólnego życia i miał niesamowicie złożonej psychikę
co na pewno w znacznej mierze wpływało na związki, w które wchodził, jednak to wszystko sprawia, że z jeszcze większą ciekawością czekam na ten film.

ocenił(a) film na 3
madz20

Miejmy nadzieje że nie będzie to film czysto rozrywkowy, i pokaże prawdziwe oblicze Freddiego

MERCURYfan01

Mam nadzieje, że nie zrąbią tego tak jak Stone filmu o Doorsach, gdzie Jim był ukazany jak zapijaczony ćpun z humorami :-/...
Niepokój u mnie sprawia fakt, że producentami są m.in. Brian i Roger (tajemnicą nie jest, że Fred nie raz miał z Brianem
na pieńku) boję się, że będą oni chcieli wtrącać swoje "3 grosze" odejmując autentyczności filmowi. Czas pokaże, póki co
najbardziej niecierpliwi i frapuje brak wiążących i pewnych informacji.

madz20

Według mnie to dobrze, że Brian i Roger będę mieli co nieco do powiedzenia. Przecież to jedne z osób, które najlepiej znały Freddiego i dzięki temu film powinien być jak najbliższy prawdy. To może pomóc uniknąć takich problemów, jakie były przy wielu filmach biograficznych, gdzie zespoły oskarżająproducentów o to, że film mija się z prawdą.

kathrina357

Ja nie ryzykowałabym twierdzeniem, że go blisko znali - biografowie często podkreślają, że Queen był dziwnym zespołem, bo jego członkowie widywali się tylko w studio
i w trasach, nie spędzali w ogóle wolnego czasu wspólnie i nie byli w bliskich zażyłościach. O ile Fred z Rogerem rozumiał się świetnie, to o swoich kontaktach z Brianem, Freddie mówił, że nie jest w stanie wytrzymać z nim dłużej niż 5 minut sam na sam :/... Ciekawa jestem czy Brian będzie miał na tyle odwagi by zgodzić się na ukazanie jego relacji z Freddiem, która wydaje się być daleka od koleżeńskiej :/... szczerze wątpię, bo po obejrzeniu kilku dokumentalnych filmów o Queen lub FM mam wrażenie, że Brian trochę odlatuje i zbyt wiele zasług przypisuje sobie - korzystając z tego, że zmarli nie zabierają głosu...

Chciałabym, żebyśmy przestali wreszcie gdybać i zobaczyli pierwsze zdjęcia z planu, bo bez końca odwlekany start zdjęć,
brak kompletnej obsady, ciągłe insynuacje co do osoby reżysera sprawiają, że obiecana data premiery wydaje
się być mało realna :(.

madz20

Mi się wydaje, że najwcześniejsza realna data pramiery, to za jakieś dwa lata.

kathrina357

Mam takie samo wrażenie, najpierw miał być 2013 potem 2014 r., oby efekt finalny był wart tylu lat czekania :).

ul87

Mogli wybrać lepiej, dla mnie ta aktorka jest nijaka. Podobno o te rolę walczyła też Katy Perry, Kristen Stewart i Lady Gaga.

kathrina357

Ale ponoć Mary była właśnie taka bezbarwna i nijaka więc wybrali znakomicie jeśli o warunki chodzi (bo aktorka z Blake żadna)!
Co do pozostałych kandydatek to Perry zdecydowanie zbyt "mocno" zbudowana, Stewart to chory pomysł, a Gaga swoje 5 minut ma już dawno za sobą.

MERCURYfan01

A tak wogóle, to ten film będzie o całym jego życiu, czy od jakiegoś momentu.

ocenił(a) film na 3
kathrina357

Z tego co ja słyszałem to do występu na live aid, ale czy o całym życiu to nie wiem.

MERCURYfan01

Ja bym wołała żeby choć troche przedstwili jego dzieciństwo, a potem czasy Queen i az do śmierci.

ocenił(a) film na 3
kathrina357

Pożyjemy, zobaczymy:)

ocenił(a) film na 7
MERCURYfan01

Nie podoba mi się to, że Sacha Baron Cohen w obsadzie imdb od pewnego niedługiego czasu jest tylko 'rumored', czyżby jakieś komplikacje w projekcie? W ogóle, też trochę złowróżbne jest to milczenie o tym Untitled Biopic... Chciałabym, żeby w końcu się coś ruszyło, długo już czekam na ten film.

ocenił(a) film na 3
Andaira

Też czarno widzę, mówiło się że zdjęcia ruszą na wiosnę, a tu cisza.

Andaira

http://www.filmweb.pl/news/Sacha+Baron+Cohen+pok%C5%82%C3%B3ci%C5%82+si%C4%99+z+ cz%C5%82onkami+zespo%C5%82u+Queen-97522

TheMartino07

Popieram stanowisko Cohena - można mu zarzucić ekscentryczność i niekonwencjonalność, ale w tym wypadku ma całkowitą rację, nie można spłaszczać postaci największej gwiazdy rocka tylko po to by sprzedać film masie gapiów. Jeśli robi się biografię to na poważnie, kto jak kto ale Fred na to zasługuje! <wściekłość!!>
Weźmy również pod uwagę, że ukazanie Freddiego takim jakim był to nie tylko etyczny obowiązek twórców, ale również wielkie wyzwanie aktorskie, któremu Cohen mógł podołać i dokładał ku temu starań - przecież podjął nawet lekcje śpiewu... Cóż panowie z Queen po raz kolejny wystawili się na śmieszność!

madz20

Nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli oprócz Cohena, może się jakoś dogadają znowu. Jak nie to ciężko, znów trzeba będzie długo czekać na jakiś dobry film z Cohenem w roli głównej.

TheMartino07

Znając słabość Akademii Filmowej do odtwórców biograficznych ról Cohen mógł za rolę Mercury'ego dostać nominację a nawet Oscara...
Sam fakt, że nie zgodził się na ugrzecznienie postaci świadczy o nim dobrze jako o artyście - zagrać tak wielowymiarową rolę to niesamowite wyzwanie.
Kiedy zobaczyłam dziś wyrazy zadowolenia, że Cohen odchodzi zwątpiłam, a propozycje by Depp zagrał Freda są co najmniej niedorzeczne.

ocenił(a) film na 7
TheMartino07

Panom z Queen chyba za bardzo od pewnego czasu kasa uderzyła do głowy. Popieram Sachę, ma bardzo dobre i zdrowe podejście do tej sprawy. Jak kręcić film to prawdziwy, nie spłaszczony, a nie jakieś coś dla mas. Freddie zasługuje na prawdziwe dzieło.
Szkoda. Straszną nadzieję miałam na ten film, a Sacha był dla mnie wyborem idealnym do tej roli.

Andaira

O tak, Freddie zasługuje na wspomnienie w postaci nietuzinkowego i nieszablonowego filmu o swojej osobie!
To co robi May i Taylor uwłacza im nie tylko jako artystom ale przede wszystkim jako kolegom Freda!
Jak można tyle lat jechać na pamięci po przedwcześnie zmarłym koledze? Najpierw koncerty z Rogersem i jakimś śmiesznym emo-ludkiem, ciągłe reedycje płyt, nowe filmy dokumentalne, nowe wydania koncertów - nic tylko kasa - rozbijanie banku.
Ostatnio May powiedział, że zespół Queen istnieje 40 lat, a z Freddiem grali tylko 20... Ciekawe o czym on mówi, ten jego Queen przez te kolejne 20 lat to chyba w podziemiu działał, bo nic nowego nie wydali - artystyczna martwica za to w działaniach promocyjnych i handlowych przodują.
Proponuje tym arcyzdolnym panom, żeby wskrzesili siły twórcze i coś z siebie wydali zamiast "odgrzewać kotlety", bo robi się to naprawdę żenujące.
Co tu dużo mówić posunięcia z filmem, które wyszły na jaw przelały czarę goryczy i w moich oczach pozbawiły Taylora i Maya szacunku - nie godzi się tak postępować!

madz20



Nie uważacie, że fakt, iż Brian i Roger upierają się przy "ugrzecznionej" wersji biografii Mercurego związany jest nie z ich pazernością i chęcią ohydnego zysku, ale z szacunkiem do kolegi właśnie? Freddie miał obsesję na punkcie swojej prywatności i strzegł jej jak ona w głowie. Był Wielkim Mistyfikatorem,świadomie kreował swój obraz w mediach, nigdy nie pokazał publicznie swojego wnętrza, jaki jest naprawdę. Gardził prasą brukową i miał bardzo negatywny stosunek do mediów. Dlaczego więc 20 lat po jego śmierci świat ma oceniać jego słabości i zaglądać mu w majtki?
Koledzy z zespołu doskonale znali jego stosunek do prasy i mediów. Nigdy nie byli pospolitymi sprzedawczykami. To ludzie "starszej daty", może warto spróbować zrozumieć ich motywacje, a nie od razu oskarżać o działanie pod wpływem najniższych pobudek, jakimi jest hajs. Poza tym wciąż żyje siostra Freddiego (a może i matka, tego nie śledzę), jak one czułyby się widząc jakiś hardcore i obsceniczność na ekranie 20 lat po śmierci ukochanego syna? Podczas, gdy on za życia obsesyjnie wręcz chronił swoje życie prywatne.
Mimo, iż z niecierpliwością czekałam na ten film i jestem zawiedziona rozwojem sytuacji, to staram się po ludzku i na podstawie swojej wiedzy o zespole, zrozumieć motywacje Briana i Rogera i jestem mega zaskoczona na minus tym całym oskarżycielskim tonem i atakami wobec nich.

Lemi88

To bardzo wzniosła myśl, ale bije z niej idealizm a wręcz naiwność.
Od śmierci Freda minęło już ponad 20 lat, przez ten szmat czasu napisano dość artykułów, wydano multum biografii, wspomnień i filmów dokumentalnych, w których głos zabierali tak eksperci z branży, dziennikarze, najbliższa rodzina ale i członkowie zespołu, powiedziano już za pewne znacznie więcej niż życzył sobie Freddie. Sami przyjaciele Freda, rodzina i koledzy z zespołu nie ugryźli się w język, gdy wymieniali kolejne nazwiska jego kochanków, nie pohamowali się w relacjach na temat objawów choroby, jej przebiegu i jego cierpienia, nie kryli jego zamiłowania do hedonistycznego stylu życia. To nikt inni jak May i Taylor wiele razy opowiadali o sprawach, które są kłopotliwe zatem jaki sens ma nagłe zmienianie polityki wizerunku?
Zadajmy sobie pytanie, czy możliwe jest w ogóle zrobienie biografii jakiegokolwiek rockmana w kategorii dostępnej dla dzieci i młodzieży? Według mnie nie, dlatego uważam ich tłumaczenie za bardzo pokrętne i odrealnione. Wszak nikt nie oczekuje, że biografia Freda to ma być emocjonalne porno okraszone niewybredną warstwą wizualną, to ma być portret artysty z jego wadami i zaletami, a uciekanie w taką skrajność by z życia jednej z najbardziej kolorowych postaci XX w. robić familijny film z morałem albo hagiografię jest kpiną. Jeśli chcą wykazać szacunek dla dawnego kumpla niech dbają nad warstwą merytoryczną dzieła zamiast występować w roli cenzorów, bo powiedziano już za dużo, a pewnych słów nie da się cofnąć. Przez te 20 lat brali czynny udział w kreowaniu wizerunku Freddiego, nie raz byli zbyt wylewni dlatego wielką niekonsekwencją i śmiesznością jest to co robią teraz przy okazji filmu. Jeżeli milczenie na temat jego życia poza estradą ma być wyrazem szacunku film w ogóle nie powinien powstać, wersja cenzorsko- moralizatorska jest nie do przyjęcia w sytuacji, gdy przez 20 lat otwarcie mówiono o jego stylu życia, orientacji seksualnej, chorobie i śmierci.

madz20

Zgadzam się w 100%, że ten film powinien pokazywać prawdę o artyście- jego wzloty, jak i upadki, wliczając w to rozwiązłość seksualną, która była istotnym aspektem jego życia prywatnego. Nie wiemy jednak, co dokładnie jest kością niezgody pomiędzy Cohenem a członkami Queen. Znakiem zapytania jest czy to Sacha Baron Cohen (znając jego zamiłowanie do kontrowersji i braku granic dobrego smaku) miał przegiętą wizję filmu, czy Brian i Roger chcieli stworzyć naiwną papkę dla mas. Obrzucanie członków Queen błotem i oskarżanie ich o pazerność jest gołosłowne i krzywdzące. To tylko puste insynuacje.
Nie zgodzę się, że członkowie Queen kiedykolwiek za dużo powiedzieli na temat Freda, wręcz przeciwnie, jednoznacznie potępiali lub wstrzymywali różne sensacyjne i niesmaczne publikacje, które mnożyły się po śmierci artysty. Zajęli negatywne stanowisko wobec książki Jima Huttona, którą zresztą czytałam i w wielu miejscach byłam zniesmaczona przykrymi detalami, które Hutton wyjawił, a które jest mi nawet wstyd tutaj przytaczać. Zapoznałam się z wieloma biografiami, dokumentami i wywiadami po śmierci Freddiego i nigdy nie spotkałam się z nietaktownymi wypowiedziami Maya czy Taylora na temat Freda i jego stylu życia, czego już nie można powiedzieć o jego bliższym otoczeniu z Garden Lodge.
Jeśli natomiast chodzi o aktywność Queen już po śmierci Mercurego to każdy ma prawo mieć co do tego subiektywne odczucia. Mnie to nie razi ani nie boli. Żaden wokalista współpracujący z Queen nawet nie próbował zastąpić Freddiego, bo wszyscy doskonale wiedzą, że nie ma na to nawet najmniejszego cienia szansy. Natomiast potrafię zrozumieć, że muzyka i dorobek artystyczny Queen to było całe życie dla Briana i Rogera, mieli oni dokładnie taki sam wkład w karierę i twórczość grupy, co Freddie, dlaczego więc pozbawiać ich tego, co sprawia im przyjemność (i wielu fanom również)?!
Nie robią nikomu krzywdy swoją działalnością, a to, że eksploatują muzykę Queen to mają do tego prawo, bo to ich zespół i ich twórczość! Bądźmy trochę bardziej ludzcy i nie uzurpujmy sobie prawa do krytykanctwa ludzi, którzy dali nam tak wiele niepowtarzalnych emocji i przeżyć za sprawą swojej genialnej muzyki :) pozdrawiam !

Lemi88

Lemi88, wypowiadanie się na temat działalności Maya i Taylora nie jest "uzurpowaniem sobie prawa do krytyki ludzi" jest po prostu prawem, które dali nam sami decydując się na działalność w show biznesie. Nikt nie ocenia ich życia prywatnego (a także byli rozwiąźli jak ten zły chłopiec Mercury), wszelka krytyka tyczy ich decyzji zawodowych. Każdy artysta na ocenę swojej działalności wystawia się sam, odbiorcy mają prawo tak ich chwalić jak i wyrażać niesmak. Wybacz, ale nie potrafię ocenić in plus tego co dziś robią, bo zwyczajnie nie jest to działalność artystyczna a marketingowa - PRowcami są świetnymi ale impotencja twórcza rzuca się niestety na pierwszy plan i nie da się tego zakryć koncertowaniem z Rogersem czy Lambertem.
Nie zgodzę się, że Cohen nie zna granic dobrego smaku, jest twórcą kontrowersyjnym ale budzi zdziwienie tylko u tych, którzy nie dorośli do jego poczucia humoru, tych którzy nie rozumieją czym jest absurd i przymrużenie oka. On nie jest idiotą, to bardzo błyskotliwy facet , który z pewnością zdawał sobie sprawę jaki potencjał drzemie w tej produkcji i jak nią pokierować by osiągnąć tak sukces artystyczny jak i kasowy. Nie należy myśleć o nim jak o wioskowym głupku, zgrywusie i oszołomie - nie raz już udowodnił, że potrafi wyjść po za ramy obrazoburczych komedii.
Sama decyzja Rogera i Briana jest dla mnie i dla znamienitej większości fanów czytelna, rolą producenta jest włożyć dużą kasę w film i wyjąć jeszcze większą. Dlaczego akurat oni mieliby myśleć o tym filmie inaczej? Jeśli nie zależałoby im na zarobku to sami wycofaliby się z projektu zamiast podejmować irracjonalne kroki uczynienia z biografii Mercury'ego filmu familijnego. Dobre filmy biograficzne (np. "Spacer po linie", "Pianista", "Człowiek ringu", "Amadeusz") zdecydowanie nie nadają się dla dzieciaków i nie trzeba być wytrawnym znawcą kina by to zauważyć, po prostu zaniżając próg wiekowy widza twórca musi zrezygnować z ładunku emocjonalnego, siły wyrazu, głębi a to niestety odbija się na treści i czyni dzieło bezkształtną papką, na co jako przede wszystkim zdeklarowany kinofil się nie zgadzam.

ocenił(a) film na 5
madz20

Nie wierzę. http://www.pudelek.pl/artykul/59195/radcliffe_zagra_freddiego_mercuryego/

IronManMK42

Pocieszam się, że źródło zdaje się być mało wiarygodne :)... Jeśli to prawda to znaczy, że Taylor i May naprawdę planują zbić kokosy na małolatach, którzy przyjdą zobaczyć odtwórce Harry'ego Pottera w nowej roli :/...

madz20

To jest maksymalnie śmieszne. Zwłaszcza, że większość tych internetowych brukowców bierze sobie za argument fakt - iż Cohen był wyższy od Mistrza (OK), aaaa Potter TO TEN SAM WZROST. W dodatku (podobno) wersja Sachy byłaby prześmiewcza. Szkoda, że ludzie tworzą sobie opinie na podstawie takiej kupy.

Troublesome

Tak się dzieje wtedy kiedy widzowie nie rozumieją czym jest kreacja... To, że Cohen lubuje się w ironicznym, pikantnym humorze nie oznacza, że zrobiłby z Mercury'ego niewyżytego pedzia... Dla mnie lekkość bycia Sachy była wielkim atutem, choćby dlatego, że Freddie był osobą bardzo krytyczną wobec siebie i swojej muzyki, lubił ironizować i prześmiewać rzeczywistość... Nie wierze, że Cohena poróżniła z członkami Queen tylko daleko posunięta bezpruderyjna wizja Freda, gdyby tak było przy projekcie zostałby scenarzysta, a ten również odmówił współpracy... Mam wrażenie, że efekt artystyczny nie za bardzo tych panów interesuje.

PS

Ale skoro wygląd jest tak istotny wręcz priorytetowy, to dlaczego Radcliffe z typowo żydowskimi rysami twarzy ma grać Parsa? To może być doprawdy komiczne...

madz20

Bardzo boleję nad takim potoczeniem się tych spraw. Wydaje się, że panowie z Queen chcą trochę zarobić, a marionetka ze znaną twarzą byłaby antidotum na ich rozterki. Szkoda. Co do Radcliffa i Parsa to nie wiem o tym nic, ale co by nie było to liczy się fakt iż ciągnie za sobą sporą widownie. Wiadomo, musi być kasa. Na szczęście nie czuję sympatii do tego pana.

Troublesome

Bez wątpienia chcą zarobić, a przy okazji pewnie czuwają by ich nie postawiono w złym świetle na ekranie - w końcu mieli nie mniej kochanek niż Fred kochanków :)
Dziwne, że starość uczyniła z nich takich pruderyjnych panów, którzy przestali być otwarci na seks i rock'n roll... Przecież bawili się na równi z nim, za młodu również nie mieli hamulców... Mają aż tak słabą pamięć? Po kim jak po kim ale po dinozaurach rocka nie spodziewałam się podwójnej moralności. Wiedziałam, że ogarnęła ich mania odcinania kuponów ale robienie z potencjalnie największej superprodukcji ostatnich lat nic nie wartej wydmuszki w imię zysku zakrawa o śmieszność.
Tego się nie robi kumplowi!
Czy nie widzą, jak krytyka i widzowie zjechała film o Jobsie za nic innego tylko za wybielanie postaci, niedopowiedzenia i tuszowanie niewygodnych faktów? Jako aktywni biznesmeni powinni wyciągnąć lekcję i przełamać swój strach przed prawdą i otwartym mówieniem o stylu życia, seksualności i chorobie Freda.
Nie wierzę, że Cohen był w stanie zrobić z tego filmu soft porno czy gejowską kronikę towarzyską - zwyczajnie jest na to za sprytny i inteligentny. W zamyśle Maya i Taylora ten film ma być paradokumentem lub fabularyzowaną historią Queen - bynajmniej nie ma opowiadać o Freddiem. Czumu akcję ma zamykać koncert na Live Aid? Gdzie Wembley? Gdzie sukcesy z Caballe? Gdzie choroba i śmierć? Albo to ma być film o Freddiem albo o nich... Mamy XXI w. i nie ma w tej chwili tematów niewygodnych. Postuluję za prawdę ponad wszystko! Niech wartość merytoryczna tego filmy dorównuje fenomenowi Mercury'ego, ten facet naprawdę jak mało kto na to zasłużył.