Nie da się nie zauważyć, że już 1995 Gibsonowi marzył się film o mesjaszu (skrojony pod siebie;))
Przypomnijcie sobie choćby scenę (fajnie westernową zresztą), kiedy wjeżdża do grodu, by rzekomo poddać się po egzekucji żony. Dżizas Krajst. O torturach na krzyżu w ostatnich scenach nie wspominając.
Małe narody i wielkie jednostki. Mesjanizm a narcyzm. Jednostka chorobowa czy wielkie wyzwanie?