pozostanie 'Braveheart' jako majstersztyk aktorstwa, scenerii, pomysłu historycznego, nastroju, ujmującego męstwa, realizmu batalistyki i tego czegoś, co budzi wzruszenie w sercach tych, w których drzemie wojownik, domator, patriota i romantyk zarazem. Malkontentów, ludzi z drewna i pseudointelektualistów, którzy tego nie rozumieją, nie czują, należy, podobnie jak Gyllenhaala, traktować ze zrozumieniem i współczuciem. Niech oglądają 'Rodzinę Połanieckich' lub 'Simpsonów' i czerpią inspirację życiową inaczej...
Tu sie poczułem urażony. czytam sobie twoją wypowiedź i myślę sobie "jasne. koleś dobrze myśli.. ma gust, to dobrze." dopóki nie doszedłem do zdania "...lub Simpsonów". Ja tam uważąm przynajmniej wersję kinową Simpsonów za film rewelcayjny.
no cóż...