PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1052}
8,1 408 tys. ocen
8,1 10 1 407697
7,3 50 krytyków
Braveheart - Waleczne Serce
powrót do forum filmu Braveheart - Waleczne Serce

Najbardziej fascynuje mnie w tym filmie, że jego wielbicielami są głównie faceci, często Ci sami, którzy wyśmiewają np. komedie romantyczne czy inne stricte romantyczne filmy, nie widząc w nich nic romantycznego ani wzruszającego. Gdy tymczasem sami zachwycają się takim film(!), który pobija swoją patetyczną fabułą wszystkie inne mdłe romansidła. Czy to tylko przez dodane scen batalistycznych, bo chyba nie przez przekłamaną historię..?
Muszę przyznać, że jak o tym pomyślę, wzrusza mnie to i chce mi się płakać, w rzeczy samej nad Wami…

ocenił(a) film na 10
sylbow

RATUNKU!!!
Eee... ty tam. Chcesz może przez tą swoją wypowiedź porównać "Waleczne Serce" do komedii romantycznych??? Zlituj się, błagam!! ;) Po prostu żal mi cię i to bardzo.

A teraz pora napisać coś bardziej rzeczowego: dlaczego faceci zachwycają się tym arcydziełem, a nie komdiami romantycznymi?? Faktycznie zagadkowe. Może po prostu dlatego, że ten film mówi o czymś naprawdę ważnym, o wolności i o tym jak należy o nią walczyć, ukazuje wielkiego bohatera, który widzi sens w tym co robi i razem ze swoim narodem ma siłę walczyć o swoje. To nie jest romantyczna bzdura, gdzie ukazane są prywatne sprawy pojedynczych ludzi, w których nie ma nic WZNIOSŁEGO, nic ważnego, które nie opowiadają o niczym wartym uwagi, a miłość traktują tak że szkoda słów - o tym, że "Braveheart" przedstawia wątek miłosny, sporo lepiej niż romansidła już nie wspomnę. No i może jeszcze warto wspomnieć, że ten film jest po prostu solidnie wyreżyserowany.

To już łapiesz o co tu może chodzić, dlaczego ten film jest tak wielbiony?? ( mam bezpodstawną nadzieję że tak ).

ocenił(a) film na 4
bober

A to mnie zaskoczyłeś, szok! Zupełnie nie zrozumiałeś, nie twierdzę, że zamysł filmu nie jest dobry (choć mocno naciągnięty i przekłamany) o tym nie wspomniałam, jednak pisałam o landrynkowym klimacie filmu podobnym do najgorszego romansidła. Dla mnie ten film jest równie sentymentalny jak typowe kino romantyczne i jest mi po nim tak samo niedobrze.
Tak więc jeszcze raz tematyka filmu jest ok. a raczej może być ale ta wzniosłość o której piszesz oraz stylistyka filmu to dla mnie bombastyczny bełkot.

ocenił(a) film na 10
sylbow

heheh:D musiałm was wysmiać sorki;P otóż nie tylko faceci są miłośnikami tego filmu:P (ja chyba nie wygladam na faceta??:P) wiele kobiet docenia tą produkcje wysmienite kreacje aktorskie i oczyswiscie samo ujecie opisanej historii:) ja jestem na to dowodem bo pisze to cos;P a propo lubie takze lekkie komedie romantyczne:P i to wcale nie przeszkadza mi w zauwazeniu i docenieniu takiego dramatu jak BRAVEHEART :P pozdrawiem was (twardzi faceci heh:P)

ocenił(a) film na 10
fenyloetyloamina9913

widac sa pewne roznice skoro romansidla nie sa wielbione przez facetow a braveheart tak, kiedy tylko mam okazje go ogladac to placze prawie jak na zielonej mili, co na innych filmach mi sie nie zdaza.... po prostu dobrze trafia do wielu widzow :)

ocenił(a) film na 4
fenyloetyloamina9913

Pisałam, że głównie faceci cenią ten film, gównie to nie to samo co tylko.
Dobrze, że piszesz o "ujęciu opisanej historii" bo owe ujęcie historii jest rzeczywiście sporo naciągnięte.


ocenił(a) film na 10
sylbow

nie tak znowu sporo

ocenił(a) film na 10
sylbow

"nie twierdzę, że zamysł filmu nie jest dobry (choć mocno naciągnięty i przekłamany) o tym nie wspomniałam, jednak pisałam o landrynkowym klimacie filmu podobnym do najgorszego romansidła." - tak, ale zauważ, że ten film opowiada o czymś niesłychanie wzniosłym, ważnym więc tu patos jest wręcz wskazany, po za tym rodzaj klimatu znacznie odbiega od klimatu romansideł, to tak na marginesie. No i powtarzam raz jeszcze, że Braveheart jest też zwyczajnie solidnie wyreżyserowany.

A o zamyśle filmu pisałem ci, byś zrozumiała co niektórzy ludzie mogą w nim dostrzec. A tak a propos - skoro twierdzisz, że zamysł filmu nie jest zły, to czemu cię dziwi, że ten film zbiera takie uznanie, twierdzisz, że "Landrynkowy klimat" ( jak to ujęłaś ) wszystko niszczy?

"Dla mnie ten film jest równie sentymentalny jak typowe kino romantyczne i jest mi po nim tak samo niedobrze." - w romansach widz może pozachwycać się miłością, w arcydziele Gibsona - walką o wolność. Zamysł filmu sprawia, że patos nabiera słuszności i wcale nie razi - coś wzniosłego należy przedstawiać z patosem.

ocenił(a) film na 4
bober

Czy to znaczy, że o wielkości czegokolwiek przesądza jego popularność? Coś co jest wielbione przez większe grono zwolenników nie uwalnia kiepskiej rzeczy od kiczu. Każdy gniot czy kicz znajdzie swoich wielbicieli, mało tego często im większa beznadzieja ma tym większe grono fanów. Myślę, że każdy wie o czym mówię i zna takie przypadki.
Pisałam, że zamysł nie jest zły ponieważ filmy historyczne nawet jeśli nie trzymające się zbytnio ściśle faktów są jak najbardziej wartościowe. Jeśli chce się opowiedzieć o jakimś bohaterze, którego się ceni nie trzeba tego robić aż tak sentymentalnie.
Nie lubię tego filmu tak jak zresztą Gibsona i nic na to nie poradzę i tyle.

ocenił(a) film na 10
sylbow

"Czy to znaczy, że o wielkości czegokolwiek przesądza jego popularność?" - jeśli chodzi o mnie, to bez znaczenia jest popularność filmu, wiele produkcji wychwalanych przez masę ludzi mi się w ogóle nie podoba. A w przypadku "Bravehearta" jego popularność też nie ma dla mnie żadnego znaczenia.
"Jeśli chce się opowiedzieć o jakimś bohaterze, którego się ceni nie trzeba tego robić aż tak sentymentalnie." - może nie trzeba, ale dzięki temu film staje się bardziej wzruszający i swój sens przekazuje z większą siłą - moim zdaniem ten patos i sentymentalność są ogromnymi zaletami tego filmu.

ocenił(a) film na 4
bober

No i tu wyjaśniliśmy sobie dlaczego Ty cenisz ten film, a ja nie. W przeciwieństwie do Ciebie nie lubię filmów przeładowanych patosem czy też sentymentalizmem, a gdy te dwa składniki połączyć w jednym filmie jest to dla mnie nie do zniesienia.

ocenił(a) film na 10
sylbow

jak ci sie podoba, ok... nie podoba sie ? tez dobrze, tylko bez tekstow ze chce ci sie plakac nad nami, nam sie podoba tobie nie co w tym strasznego ? wyskakujesz ze film podobny jest do romansidel bo przeladowany sentymentalizmem... a kto powiedzial ze wzruszajacy film jest zly ? w dobrym wydaniu jaki prezentuje gibson mnie sie podoba, tobie nie? spoko nie musi - czlowiek poswiecajacy zycie dla wolnosci swoich ludzi mnie wzrusza, kobieta ktora cierpi z powodu nieodwzajemnionej milosci mnie ani ziabi ani parzy, wiec takich filmow nie ogladam... ogolnie zawsze wydawalo mi sie ze idzie sie do kina zeby wyzwolic jakies emocje, poznac ciekawa historie... ta z bravhearta do wielu trafia i wzywala prawie w kazdym kto oglada duzo emocji, tylko pamietaj nie ma filmu ktory podobal by sie wszystkim wiec sie tak nie wzburzaj i nie pokazuj wszem i w obec ze ten o to film to dla ciebie shit, bo po co ?

ocenił(a) film na 10
Puco

racja "Puco" skoro ktos nie przepada za takim rodzajem kina to niech da sobie spokój i uszanuje gust innych:P a jesli nie lubie się Gibsona to trudo zeby lubiło sie jego filmy:P więc polemika jest tu zbędna:P

ocenił(a) film na 10
Puco

Puco, akurat takie podejście jest trochę dziwne, forum jest nie tylko dla fanów - mi już się zdarzyło zdrowo pojechać kilka filmów które uważam za shity - a Tobie nie zdarzyło się nigdy nic podobnego??
"wiec sie tak nie wzburzaj i nie pokazuj wszem i w obec ze ten o to film to dla ciebie shit, bo po co ?" -jak to "po co"? Równie dobrze mógłbyś zapytać po co ludzie wychwalają tu ten film, po co w ogóle są dyskusje na jego temat. Można gadać i z kimś kto uważa film za hit, i z tym kto uważa go za shit byleby z kulturą. Można stwierdzić jedynie tyle, że sylbow przegięła z tekstem, że chce się jej nad kimś płakać.
"nam sie podoba tobie nie co w tym strasznego ?" - nic, ale można podyskutować dlaczego jeden twierdzi tak, a drugi inaczej. Ja osobiście uwielbiam "Bravehearta", co nie znaczy że nie chcę dyskutować z kimś kto go miesza z błotem - wprost przeciwnie. I powtarzam - w - jak to ująłeś - "wzburzaniu się i pokazywaniu wszem i wobec że ten film to dla kogoś shit" nie widzę nic złego , dopóki wypowiedź jest z umiarem ( choć w pierwszej wypowiedzi tematu umiaro było mało ) i nie jest jawną prowokacją.
I tak na koniec spytam: chodzi Ci ( Puco ) o sam fakt okrzykiwania filmu shitem czy bardziej o ten mniej taktowny tekst z pierwszego posta?

ocenił(a) film na 8
bober

Co za bzdury niektórzy tu piszą, że aż patrzeć się nie da. Patos w takich filmach to przecież rzecz niezbędna!! Niby jak mieli pokazać walkę o wolność?
"słuchajcie ziomki, musimy im wyprać skórę, skopiemy im dupy i pójdziemy ugotować sobie bigos jak wygramy :) Ale nie bójcie się, najwyżej zginiecie, wasza żona się będzie cieszyła bardzo, a jak będzie smutna to ją pocieszę swoim pytongiem. - Hurraa! Za Szkocję!"

Dajcie spokój..

pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
bober

nigdy nie wypowiadałaem sie an temat filmu ktory dla mnie jest totalna porazka, czesto dyskutowalem jesli cos bylo dla mnie nie jasne, jesli film mial duzo niedociagniec, albo byl slaby... ale słaby a nie był TOTALNYM GNIOTEM a kiedy czytam post kolezanki to mam odczucie jakby gardzila nie tylko samym filmem ale i jego fanami... a ty nie ? przyznam, ze odczucie pogardy nie jest mi obce ale z takimi osobami nie dyskutuje, nie wymieniam pogladaow... bo po co ? zeby zrobic flame ? nie, dzieki ;) naflejmowalem sie naklocilem i to w sieci zazwyczaj nie ma sensu a posty takie jak kolezanki sa dla mnie poprostu wtykaniem kija w mrowisko... a i tak btw zawsze lepiej zachecac do ogladania czegos niz zniechecac... obejzy okaze sie nie fajne no psia mac wiecej po tego autora nie siegnie stracone 3 godziny, nie pierwsze nie ostatnie... a ktos przeczyta porownanie do "mdlego romansidla" wogole nie siegnie, a noz okazalo by sie ze to jeden z lepszych filmow jakie mial okazje ogladac i bedzie do niego wracal czesto, zapewni mu duzo rozyrwki i bedzie zyl dlugo i szczesliwie ? >.>

ocenił(a) film na 10
Puco

"nigdy nie wypowiadałaem sie an temat filmu ktory dla mnie jest totalna porazka" - a tu mnie nieźle zaskoczyłeś.
"a kiedy czytam post kolezanki to mam odczucie jakby gardzila nie tylko samym filmem ale i jego fanami... a ty nie ?" - no można mieć takie odczucie po tym pierwszym poście, a obrażanie fanów jest już faktycznie pewnym przegięciem. A jeśli chodzi flame - podczas takich dłuższych dyskusji można sobie niekiedy wyjaśnić wiele rzeczy, wbrew pozorom takie dyskusje mogą być ciekawe ( dopóki obywa się bez wyzwisk ).

ocenił(a) film na 4
bober

Przyznam,że podoba mi się Twoje podejście. Również uważam, że forum nie jest tylko po to aby w wzajemnej adoracji pisać wyłącznie pieśni pochwalne… Uważam, że nie ma tematów jednowymiarowych niemal każdy temat może mieć w ocenie różny punkt widzenia.
Dla wszystkich, którzy poczuli się urażani stwierdzeniem – ..że chce mi się płakać…no cóż, przyznam że choć nie lubię patosu, to sama czasami mam skłonność w wyrażanych opiniach do pewnej afektacji, choć w tym przypadku z zamierzoną prowokacją. Bo o ile nadal dziwi mnie poryw wielu męskich serc na tym filmie, to cieszy mnie, że coś jednak Was w kinie wzrusza!

sylbow

Główny zarzut: ckliwy i sentymentalny. To podobno powód, dla którego nie lubisz tego filmu. Ckliwość i sentymentalizm, jak Ty to określasz. W ulubionych: "Zielona mila". Paradoks? To jest właśnie przykład kiczu, który zjednał sobie miliony. Świetny przykład na to, że niektórzy wartość filmu mierzą w litrach wylanych łez. "Braveheart" już poprzez sam fakt, że jest filmem "historycznym" ma przewagę nad wspomnianym przeze mnie filmikiem. Świetnie wyreżyserowane sceny, spójna fabuła (oczywiście historia poprzeinaczana, ale mniejsza o to), gra aktorska w porządku...

ocenił(a) film na 8
sylbow

Waleczne serce to waleczne serce a nie Pretty woman czy jakieś inne romansidło i to nie jest fałszywa historia bo Szkoci częśto walczyli z Angolami i buntowali się przeciwko ich władzy a że histroia miłości jest dodana do tego , no to co ?? żona nie puści męża do kina na mordobicie ale jak wie że coś tam o miłości będzie to jej wszystko jedno niech idzie

ocenił(a) film na 9
Kojak

Jeśli chodzi o wątek miłosny to jest on o wiele bardziej fascynujący niż w romansidłach. Właściwie nie zauważyłem aby miłośnicy "Braveheart" szczególnie krytykowali komedie romantyczne. Ja lubię co niektóre komedie romantyczne typu "Masz wiadomość" i lubię Braveheart. Ogólnie komedie romantyczne są mi obojętne, a niektóre mnie się podobają więc ten wymysł o facetach - miłośnikach Braveheart i wrogach komedii romantycznych zdaje mnie się być jakimś substytutem argumentu. "Waleczne serce" to ponadczasowe arcydzieło, kapitalne widowisko, rewelacyjnie zagrane przez aktorów, świetnie wyreżyserowane - po prostu film kultowy. Pomimo zakłamanej historii i patosu wzrusza i inspiruje jak mało który film hollywoodzki. Z resztą jak już ktoś wspomniał patos w tym filmie nie jest wadą. To środek wyrazu, który zrozumieją tylko miłośnicy takich klimatów. Podkreślam, że nie jestem miłośnikiem patosu i często takowy mnie drażni, no ale jak może patos drażnić w takim filmie jak "Waleczne serce"? Niepojęte. Jeśli pominąć patos i mocne naciągnięcie historii w tym filmie nie ma da się do niczego poważniejszego doczepić. Perfekcja.

ocenił(a) film na 9
_Pablos_

Braveheart to Braveheart - wielki film, a nie jakaś popierdółka z Meg Ryan :]

ocenił(a) film na 9
sylbow

To jeden z moich ulubionych filmów.Myślę,że jest wiele dziewczyn którym przypadł do gustu ten film.Może faceci bardziej interesują się historią i dlatego tak Ci się wydaje.A jeżeli chodzi o mnie to również się wzruszyłam...I to bardzo.Jak oglądałam "Braveheart" pierwszy raz to doznałam małego szoku przy końcu (film mi się spodobał od razu,ale zakończenie nie było miłe).Muszę kupić ten film i dołączyć do swojej kolekcji :)

ocenił(a) film na 9
sylbow

Nie no porównanie Bravehearta do komedii romantycznej jest mówiąc delikatnie, chybione. Bo robiąc takie porównanie dojdziemy do tego że wszystkie (prawie wszystkie) filmy to romansidła, bo istnieje w nich wątek miłości. Bravehearta to film wielowątkowy, gdzie kwestia miłości jest głęgokim tłem do dramatycznej walki Szkotów o wolność. A komedie romantyczne to najczęściej filmy jednowątkowe. Nie mówią że komedie romantyczne są kiepskie, bo bywają naprawde fajne, ale są to filmy zupełnie innej wagi. Komedii romantycznych są setki, a takich filmów jak Bravehearta jest kilka.

ocenił(a) film na 4
Coen_3

Już wielokrotnie tłumaczyłam, że nie treść porównuję to kina romantycznego, bo nie ona mnie dobija w tym filmie, tylko klimat równie osłabiający jak komedie romantyczne (w przeważającej większości). Nie treść do mnie nie trafia ale użyte środki artystyczne ograniczające się na pieśni pochowanej i to wyśpiewanej z rozrzewnieniem.

ocenił(a) film na 10
sylbow

poblem jest w tym ze żadna komedia roamntyczna nie stworzy takiego klimatu jak waleczne serce, który film twoim zdanie jest w stanie wyzwolic w ludziach takie emocje jak braveheart ? ja na przykładach wielu moich kolegow przekonalem sie, że nie ma ich zbyt wiele, jedyne filmy na ktorych widziałem zeby znajomi-twardziele z silki smarkali to wlasnie waleczne serce i kilka naprawde dobrych filmow typu podaj dalej, a.i czy zielona mila... i to nie dlatego ze do komedii maja inne nastawienie, poprostu to co dla ciebie jest podobne, dla wiekszosci nawet nie lezy kolo siebie :)

ocenił(a) film na 4
Puco

Jedyne uczucie jakie u mnie wyzwala Waleczne serce podobnie jak większość komedii romantycznych to irytacja (stąd min. podobieństwo). Ogólnie bardzo łatwo się wzruszam na filmach, jednym z takich filmów jest wspomniana przez ciebie - Zielona mila, ostatnio - Chłopiec z latawcem. Dlatego mając sporą skłonność do rozklejania się na filmach, dziwi mnie że Wasz ulubiony film działa tak na męskie serca. Ale każdy ma inną wrażliwość i najważniejsze, że się ją ma.

ocenił(a) film na 10
sylbow

Waleczne Serce jest świetnym filmem..., nie można go porównywać do romansideł, bo to jest co innego..., opowieść o człowieku, który oddaje życe za wolność i umiera w męczarniach jest warta wzruszenia się..., i ten wymysł o facetach, którzy krytykują romansidła a chwalą Bravehard to bzdura..., Jestem dorosłym facetem, i lubię oglondać romansidła...dla mnie są fajne (niektóre), ale Bravehard z pewno nie ,ożna porównać do romansidła..., wzbudza całkiem inne emocje ,... zresztą co kto lubi...

ocenił(a) film na 4
hary_5

Widzę, że domeną ludzi piszących na tym forum jest czytanie tekstu bez zrozumienia treści.
Piszę to już ostatni raz, bo jest nudne wciąż powtarzanie tego samego. Nie porównuję treści filmu do romansideł, tylko użytych środków artystycznych w tym filmie. Patetycznie opowiedziana historia ograniczająca się na pieśni pochowanej i to wyśpiewanej z rozrzewnieniem. W podobny sposób konstruowane są te słabsze romansidła, z oczywistą zmianą treści.

ocenił(a) film na 10
sylbow

To widzę, że też należysz do tych czytających bez rozumienia treści, bo wcale nie napisałem o porównywaniu treści, tylko wzbudzanych uczuć i emocji..., Waleczne Serce wzbudza uczucie podziwu, poczucie wolności, współczucie, zachwyt, wzrusza (jak romansidła) i skłania do refleksji nad sensem własnego życie, nad celem do którego dążymy... Takie mam zdanie na ten temat;)

ocenił(a) film na 4
hary_5

No i wciąż to samo, chodzi o to w jaki sposób wzbudza te emocje...
Tu jednak piszesz o treści a nie emocjach „nie można go porównywać do romansideł, bo to jest co innego..., opowieść o człowieku, który oddaje życe za wolność i umiera w męczarniach jest warta wzruszenia się..., i ten wymysł o facetach, którzy krytykują romansidła a chwalą Bravehard to bzdura”
Historię można opowiedzieć w sposób poruszający i wzruszający ale można również przeładować go i pograć po uczuciach widza, przeładowując film przysłowiowymi scenami rozdzierania szat.

ocenił(a) film na 10
sylbow

Wiesz co to jest treść??? Piszę o wzbudzanych emocjach a nie o treści, jakbym pisał o treści to napisałbym coś w stylu "film jest podobny do romansidła, gdyż ukazuje sfrustrowanego zakochanego szkota, któremu żołnierze zabili kobietę, a on jest nieszczęśliwy....bla,bla,bla...". I napisz mi moja droga, gdzie on jest przeładowany? Film właśnie jest wzruszający i wzruszający jak to napisałaś...
"pograć po uczuciach widza" -a to nie o to chodzi w filmach o tej tematyce???

ocenił(a) film na 4
hary_5

Nie uważam że jedynym sposobem aby kogoś wzruszyć jest pogrywanie na jego uczuciach. Oczywiście piszę czysto teoretycznie bo film ten mnie nie wzruszył, głównie ze względu na sposób jak został opowiedziany.
To tyle, bo już nic nowego nie napisze o tym filmie.

ocenił(a) film na 9
sylbow

a ja się zgadzam,klimat lekko powiewa romansidłem,faceci po prostu wstydzą się przyznać że również lubią takie filmy,ale tu dodatkowo jest dużo bójek,trochę wzruszających słów o wolności i film dla maczo staje się zjadliwy ;-)

ocenił(a) film na 9
fenix

Ci co się wstydzą to pipy :] Ja się nie wstydzę. Lubię popatrzeć na romansidło jeśli to dobry film jest i lubię popatrzeć na patetyczne historie kostiumowe, jeśli również są dobre. W przypadku Bravehearta mamy do czynienia z filmem wręcz wyśmienitym i ponadczasowym.

ocenił(a) film na 10
fenix

Jeśli chodzi o romasidła - nie uważam, że są złe, są do przełknięcia, ale nie zachwycają mnie jakoś szczególnie. Czy klimat "Bravehearta" zalatuje romansidłem - no nie sądzę. W romansach masz pokazane budowanie stosunków miłosnych między ludźmi, tu trochę co inego. Tu film opowiada o czymś wzniosłym i ważnym. Jest tu też duża ilość patosu w znakomitym wydaniu, podniosłość - czy takie zabiegi są w romansach. To że film wzrusza, nie znaczy, że ma coś wspólnego z romansem, to dzieło wzrusza w inny sposób. W romasidłach, zachwycamy się, że dwoje ludzi połączy miłość, że czeka ich razem wspaniała przyszłość - coś w tym guście. W "Walecznym Sercu" - wzruszenie powoduje fakt co Wallace dał Szkotom, że rozbudził w nich wolę walki o swoje, dał im nadzieję, pokazał im o co walczyć i jak walczyć, wzrusza też fakt że Wallace, nawet po śmierci został w sercach Szkotów,on trwał w walce do końca - oni tak samo, tak samo walczyli z pełnym poświęceniem. To wzrusza w tym filmie, w romansach kompletnie co innego, "Braveheart" wywołuje kompletnie inne emocje, wręcz pokrzepia serca. W dodatku w tym filmie masz klimat zróżnicowany - chwilami wzniosły, chwilami skrajnie dramatyczny, w kilku momentach tajemniczy, w niektórych momentach, swobodny i radosny, momentami wieje też niezłą grozą. Nie ma tego w romansach, a te wszystkie czynniki składają się na fakt, że "Braveheart" to tak wielkie dzieło, że tak ściska za serce. Krótko mówiąc - w romansidłach wzruszenie wynika z samego faktu miłości i przyszłego szczęścia, "Waleczne Serce" wzrusza tym, jak wiele wartościowy człowiek potrafi dać całemu narodowi, jak potrafi zerwać go do walki która będzie prowadzona z maksymalnym poświęceniem, do samego końca i z nadzieją na zwycięstwo.

Wydaje mi się, że jak to ująłeś "parę wzruszających słów o wolności" ma w tym filmie kluczowe znaczenie.

ocenił(a) film na 10
bober

Ja się wcale nie wstydzę, bardzo lubię romansidła...,a jak ktoś się tego wstydzi czy czuje się bardziej "męski" bo tego nie ogląda to jest cieciem albo wstydzi się być sobą i udaje maczo..., ale nie uważam że Bravehard jest podobny, czy "zalatuje" romansidłem...,

ocenił(a) film na 9
hary_5

ależ oczywiście że zalatuje tu romansidłem i to całkiem mocno,Wallace całą swoją wiarę o wolność opiera na miłośći do żony,mści się na tych którzy ją zabili,którzy do tego doprowadzili,i którzy temu nie zapobiegli,to zrobiło z niego twardego wojownika i przywódce dla którego tylko śmierć mogła być wybawieniem i połączeniem się z ukochaną,to własnie uczucie do zmarłej żony zawiodło go na szafot, dzięki miłości do niej zrozumiał że wolność to coś równie w życiu potrzebnego jak tlen
zgadzam się że ten film jest rewelacyjny,ma również wiele innych zagadnień poza miłością,ale nie mówcie że nie zawiewa romantycznością,bo on jest nią aż po brzegi wypchany

ocenił(a) film na 10
fenix

Jedyne z czym tu mogę się zgodzić to że śmierć żony pomogła Wallace'owi zrozumieć, że trzeba zerwać się do walki. A to że walczył dla żony to wierutna bzdura, zbyt dobrze rozumiał ideę swojej walki, tylko temu się poświęcił. Jedynie jego pierwsze zabójstwo, niedoszłych gwałcicieli było z pobudek głównie osobistych.

ocenił(a) film na 4
bober

Śmierć żony pchnęła go do zemsty, a później walki. W sumie w kinie konwencja znana szczególnie w filmach ze Seagalem i van Dammem. Przyznam, że tu piszę z pewnym sarkazmem, jednak nie porównuję tu historii Wallaca, bo tu byłabym zbyt wielkim ignorantem, ale porównuję sposób poprowadzenia fabuły.

ocenił(a) film na 10
sylbow

". W sumie w kinie konwencja znana szczególnie w filmach ze Seagalem i van Dammem." - to znaczy... chodzi Ci, że fabuła opiera się na podobnych zasadach co filmy z Seagalem i van Damme'em. Bez żartów. Filmy z nimi to kino rozrywkowe ( wysokiej klasy, nawiasem mówiąc ), a "Braveheart, to poważny, intrygujący i poruszający do głębi film z dużym sensem. Tu jest o wiele więcej tragedii, inne sposoby budowania napięcia, inne emocje wywierane na widza, fabuła jest przede wszystkim dłuższa i wnikliwsza, i nie ma 100% happy endu - końcowe szczęście polega nie na sukcesie, lecz na tym co Wallace na zawsze dał narodowi Szkotów. A fabuła w "Walecznym Sercu" jest prowadzona w trochę bardziej bezpośredni sposób, bez pozostawiania widza, często w dużej niepewności, jak to jest w filmach akcji.

ocenił(a) film na 10
bober

....ja widziałem ten film chyba z 5 razy :) i głupotą byłoby nie przyznanie racji autorce tego tematu!! ponieważ jest to film jak najbardziej romantyczny!!! bo wszystkoOO zaczyna się od miłości Williama do Murron a kończy się na zemście w imię........miłości:):) bo od tej że wałśnie zemsty na mordercach ukochanej zaczeła się cała krwawa historia, historia Walecznego Serca:):)

ocenił(a) film na 4
bober

No nie, daruj ale filmy z tymi dwoma panami nazywasz wysokiej klasy…:) ?
Może nie wyraziłam się precyzyjnie nie pisałam, że „fabuła opiera się na podobnych zasadach co filmy z Seagalem i van Damme'em”, miałam na myśli użycie motywu tragedia i zemsta, a trup ściele się gęsto.
Samej fabuły nawet ja nie porównałabym do tamtych filmów.
Kurcze, nie sądziłam że będę dyskutować tyle na temat tego filmu. Obiecuję, że obejrzę go jeszcze kiedyś, może po latach go docenię. Kto wie, a na razie dajcie mi go nie lubić.

ocenił(a) film na 10
sylbow

"No nie, daruj ale filmy z tymi dwoma panami nazywasz wysokiej klasy…:) ?" - wysokiej klasy w kategorii kina rozrywkowego, a nie kina ogólnie, mam na myśli że dostarczają dużo emocji i rozrywki, więc w swojej kategorii są bardzo dobre.
"miałam na myśli użycie motywu tragedia i zemsta, a trup ściele się gęsto." -taki motyw może się zdarzyć w wielu filmach, historycznych też. Pod tym względem także "Gladaiator" pasuje do Twojego opisu, nawet dużo bardziej niż "Braveheart".
"Kto wie, a na razie dajcie mi go nie lubić." - OK.

sylbow

jak człowiek ogląda Bravehearta to ma ochotę sam chwycić za broń, założyć kilt i wypiąć goły tyłek wrogowi prosto w twarz ;) ot co!

FishEatFish

To tak jak porownac Romeo i Julie do jakiegos taniego harlequina. W filmie wystepuje nie tylko motyw milosci do kobiety ale rowniez motyw patriotyczny co faceci lubia chyba najbardziej. Ja osobiscie nic do komedi romantycznych nie mam, i bardzo przyjemnie oglada sie takie filmy w kobiecym towarzystwie:D

użytkownik usunięty
FishEatFish

Świetnie ujęte! :) Ja jako kobieta muszę powiedzieć, że ten film według mnie jest rewelacyjny i żadnego przekłamania w nim nie widzę...William William Wallace, żył, a resztę faktów można sobie poczytać na Wikipedii...
A co do komedii romantycznych, to lubię...ale żeby porównywać...
nie można...
Braveheart pokazuje wszystko...miłość,śmierć...pokazuje ile można zrobić i poświęcić aby stać sie wolnym...ostatnie sceny są genialne.
Oglądając po raz pierwszy myślałam, że Wiliam faktycznie poprosi o łaskę (nie pamiętam czy miał przeprosić króla czy poprosić o łaskę, tutaj musicie mi pomóc, bo dawno tego nie oglądałam, ale gdy krzyknął "freedom", poczułam zaskoczenie, podziw i ryczałam jak bóbr razem z tą królowa. Według mnie jest to jeden z filmów, których nigdy się nie zapomina.

ale o jakim filmie mowa? :P

sylbow

współczuję autorce tematu, ja bym nie miała tyle cierpliwości do ludzi :) tylko kilkoro rozróżnia pojęcia "treść", a "środki wyrazu". Trzeba było używać pojęć "kicz, obrobiony zgrabnie przez zdolnego scenarzystę, reżysera i operatora kamery" i "Amerykanizm wylewający się na mój dywan wprost z ekranu", a nie porównywać do filmów romantycznych, więcej osób by zrozumiało koleżanko!
Chociaż lubię Bravehearta zgodzę się z autorką. Jako kino rozrywkowe i wyciskacz łez, a w tych kategoriach oceniam ten film, uważam, że był bardzo dobry. A tak jak my, wrażliwe, delikatne dziewczęta płaczemy na patetycznym Titanicu i zużywamy kolejne paczki chusteczek na Pamiętniku, tak chłopcy mają swoje "romansidła", zakrapiane historią, o dzielnym żołnierzu gotowym poświęcić się dla miłości, ojczyzny i całego narodu, umrzeć w chwale, nie mieć poważnych potknięć ani skaz na charakterze, wychodzić sprytnie z kłopotów i być wzorem dla nas wszystkich.
Pozdrawiam.