W dzisiejszej dobie wstydliwych wartości społecznych, ten film ukazuje osobowość romantyka nie jako słabego człeka, lecz buntownicza walkę o idealizm własnego świata marzeń, zasad i cech. Ukazuje charakterystyczność wyobrażeń klimatu, połączonego z muzyką własnej duszy, z jej wewnętrznymi głosami. Osoby które ten film nie wzrusza sa poprostu pokoleniem wychowanym na techno, bójkach, po to, by "zdobyć" jak najwięcej dziewczyn. Gdzie dla niektórych seks jest jedynie rozładowaniem nerwów i stresu oraz powodem do chwały przed rówieśnikami. Gdyby spojrzeć filozoficznie na kształt dzisiejszej szarej i monotonnej rzeczywistości ten film powinien byc wskazówką, aby żyć zgodnie z wyborem swego wnętrza, aby nie poddawać się presji otoczenia. Zresztą, każdy żyje jak chce, sam to oceni w ostatniej minucie swojego żywota...
Święta racja. Kocham Bravehearta, Wallace'a, Szkocję i walkę o wolność... A tych którzy tego filmu nie docenili uważam za zwykłych ignorantów.